C H A P T E R N I N E

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)

- Stresujesz się?

- Głupie pytanie. Oczywiście, że tak.- odpowiedziałaś nerwowo, bawiąc się palcami.

- Nie przejmuj się. Jestem przy tobie.- położył jedną dłoń na twoje udo.- Jeżeli będą zbyt natarczywi, po prostu im to powiedz.

- Obawiam się, że te spotkanie nie skończy się dobrze.- wykrakałaś.

- Zawsze stanę po twojej stronie, pamiętaj to.

Uśmiechnęłaś się blado i wróciłaś do patrzenia za oknem. Do końca podróży zostało jeszcze dwadzieścia minut, więc skupiłaś się na drodze.

***

- Jesteśmy na miejscu.- oznajmił Gojo.

Zaparkował tuż przy drzwiach wejściowych, w których stali rodzice chłopaka. Jego matka była piękną kobietą o długich, jasnych jak biel włosach. Była chuda i miała piękną talię. Trzymała się ramienia swojego męża, który wyglądał, jakby był wkurzony przez całe życie. Zaczęłaś się trochę obawiać.

Wyszłaś z auta jako pierwsza i podeszłaś do chłopaka, który złapał cię za talię i pocałował za uchem.

- Oddychaj.- szepnął.

Oboje zaczęłyście iść w stronę małżeństwa. Trudno było wyczytać ich reakcję na wasze pojawienie się, aczkolwiek starałaś się zachowywać dobrze.

- W końcu jesteście!.- przywitała was ciepło kobieta.- Zapraszamy.

Trochę dziwnie się patrzy na rodziców, a szczególnie ojca, który nawet się nie przywitał ze swoim ojcem czy chodźby ze swoją przyszłą synową.

- Nie przejmuj się.- powiedział.

- Niezręcznie się czuję, Gojo.

- Zjemy kolację i wyjedziemy. Godzina to maksimum.

- W takim razie to będzie chyba najdłuższa kolacja w moim życiu.- mruknęłaś.

Białowłosa kobieta zaprowadziła was wszystkich do stołu, na którym było tyle jedzenia, że aż trudno byłoby ci uwierzyć. Gojo odsunął twoje krzesło, a ty usiadłaś mówiąc ciche "dziękuję". Następnie chłopak usiadł obok ciebie.
Kiedy wszyscy już usiedli, pojawili się nagle kelnerzy, którzy zaczęli nakładać jedzenie na twój talerz. Podziękowałaś cicho i zaczęłaś jeść.

- To powiedz mi.- zaczęła kobieta, a ty przestałaś jeść.- Jak się nazywasz?

- Nazywam się [T.I].- uśmiechnęłaś się.

Teraz wiedziałaś, że zaczął się teatr.

- A gdzie pracujesz?

- Pracuję w szkole jako nauczycielka fizyki.- powiedziałaś zadowolona.

- Oh, ambitnie.- zaczął jego ojciec.- I poznaliście się w szkole?

- Owszem. Wpadłam na Gojo w momencie, kiedy robiłam kawę.- zaśmiałaś się nerwowo.- Nadal mnie dręczy, że będę mu płacić za koszulę.

Teraz to, co się stało, już się nie odstanie.

- Jesteś ciekawa, [T.I].- powiedziała kobieta.

- Dziękuję. A kolacja przepyszna.- powiedziałaś, wkładając do ust kurczaka.

- Bardzo się cieszymy.

- Synu, mogę cię prosić?.- zapytał ciemnowłosy mężczyzna wstając od stołu.

- Um...jasne.- Gojo posłał ci słaby uśmiech i również wstał od stołu.

Minęła dosłownie chwila od kiedy chłopak wyszedł z jadalni, a ty nie odzywałaś się do jego matki. Musiałaś wyjść i trochę ochłonąć.

- Przepraszam, gdzie jest łazienka?

- Jak wyjdziesz z jadalni, kieruj się na lewo a potem wejdź w drugie drzwi po prawej.- uśmiechnęła się.

- Dziękuję.- powiedziałaś uroczo i wyszłaś z jadalni zabierając swoją torebkę.

Tak jak powiedziała kobieta, udałaś się wedle jej wskazówek do łazienki. Już miałaś przejść przez otwarte drzwi, ale powstrzymał cię głos.

- To nie jest kobieta dla ciebie. Myślisz, że się nabrałem na jej grę aktorską?

Zamarłaś.
Teraz już nic się nie da zrobić.

- I co? Zabijesz ją, tak samo jak jej rodziców?

- Nie zmuszaj mnie do tego. To nie jest dziewczyna dla ciebie.

- Nie będziesz mi mówić do jest dla mnie dobre, a co nie. Kocham ją, i właśnie chciałem się jej oświadczyć właśnie przy tej kolacji.

- Żartujesz sobie ze mnie? Z tym dzieckiem? Ona niedawno skończyła osiemnaście lat. Wiesz, w jakim ty świetle nas stawiasz?

- W dupie to mam.

Wtezt rozmowa się urwała, a cztery pary oczu spojrzały się w twoją stronę. Ze łzami w oczach szłaś w kierunku wyjścia. Nie chciałaś przebywać w tym domu ani na tej posesji. Musiałaś wyjść.

- [T.I]! Czekaj na mnie!

Nie chciałaś się zatrzymywać. Zamówisz taksówkę i wrócisz do domu.
Taki był twój plan.

Jednak zanim wyszłaś z posesji zostałaś agresywnie przyciągnięta do kogoś.
Po perfumach i tym, że to Gojo, od razu się uspokoiłaś.

- Słyszałaś wszystko?

- Co do słowa.- odpowiedziałaś, nadal płacząc.

- Wiesz dobrze, że nigdy cię nie zostawię, prawda?

- Wiem, ale przeze mnie pokłóciłeś się z ojcem....więc co teraz?

- Teraz...- kucnął na jedno kolano.- Teraz chyba czas, abyśmy w końcu stali się jednością, prawda?

- Gojo...

- Wyjdziesz za mnie?

Zastanawiałaś się chwilę, aby go lekko poddenerwować.

- [T.I]...

- Oczywiście, że tak!

Chłopak założył ci pierścionek na dłoń i przyciągnął do siebie obracając się wokół własnej osi.
Może ta kolacja nie była wcale taka zła?

No ogólnie
To został 1 krótki rozdział + epilog 🥲
Jak się z tym czujecie?

Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał!
Miłego dnia/nocy/wieczoru kochani!
Kocham was bardzo mocno!❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top