|8|
* Sokovia *
Z rana grupa Avengers szykowala sie do odbicia broni Lokiego, gdzie była podtrzymywana na bazie Hydry. Alison wyjęła swój najnowszy stój i zaczęła się mu przyglądać przy okazji rozmyślając o ostatnim wieczorze podczas którego poznała pietra
-Okej, o to mój plan, Natasha będziesz samodzielnie i Hulk tak samo, ty zaś Stark będziesz potrzebny w powietrzu.- poinformował Steve - lecz ty siostro będziesz wraz z Clintem. - powiedział chłopak do brunetki. zanim chciała coś dodać- Czy wszystko jasne??- Cała drużyna kiwnęła głową- No to ruszamy-
Kiedy dotarli na miejsce od razu usłyszeli alarm i szykowali się do boju.
-Chyba wiedzieli o nas wcześniej- poinformował Thor i ze swoim młotem wystrzelił piorunami w czołgi.
-Co ty nie powiesz!!! Ach!!- odpowiedziała mu Alison i prawie by oberwała gdyby celny rzut Clinta ją uratował
-Mniej gadania więcej roboty!!- wykrzyknął do nich Kapitan.
Stark ruszał na zamek aby sprawdzić jak oni mają do niego przejść. Kiedy zbliżył się do zamku, odbił się do nieznanej mu energii i prawie spadł.
-Kurna!- krzyknął Tony
-Wyrazaj się- poinformował go Rogers
-Chwila moment, czy teraz w tym momencie będziemy walczyć o kulturę??-
* Znowu się kłócą *pomyślała Alison i ponownie się zamyśliła, dopiero z tego stanu wyrwał ją Barton.
-Sluchaj musimy się rozdzielić, bo inaczej nie damy rady- ukryli się z jednych drzew po wystrzale nieprzyjaciela
-A dlaczego brat mówił żebyśmy się nierozdzielili-
-Zmieniamy plan okej. Dasz sobie radę- powiedział i zostawił ją samą
* Świetnie i co teraz mam zrobić jak na mnie jedzie gdzieś tak 10 osób no dobra skup się ASTRA * Kiedy chciała trafić ten tłum to ktoś szybkim tempie to obronił i znów chciała to zrobić lecz to samo było. Kiedy jej to mocno wkurzało wzięła głęboki wdech i z całej siły wycelowała swoją zieloną magią na przeciwnika. Lecz kiedy już odpadli to nie nie zorientowała się, że ktoś ją trawił i wywróciła się na ziemie
-Fuck- jeknela z bólu.
-Tego się nie spodziewałas co Al??- usłyszała znajomy głos lecz miała rozmazany obraz i ledwo co mogła go ujrzeć
-Pietro??- wypowiedziała jego imię po cichu i kiedy wstawała lekko jego już nie było.
* Kilka godzin później *
-Ugh, denerwuje mnie ten bunkier.- wyciekła się rudowłosa. W tym momencie Hulk go rozwala.- Dziękuję.
-Okej Kap rozwaliłem urządzenia zasilające pole magnetyczne możecie wchodzić- poinformował rodzeństwo Stark
Rodzeństwo weszło do środka.
-Jakos tu zimno- powiedziała do siebie Alison
-Bądź ostrożna nie wiemy co może nas spotkać i bądź blisko mnie- poinformował Steve
Szli ciemnym korytarzem z jednych kryjówek zamku kiedy tak szli ujrzeli stare drzwi i Stevowi z mocnego kopnięcia udało mu się otworzyć. Wyjrzeli do środka i spotkali osobę, na którą Avengers polowali.
-O to jest ta osobą, którą szukaliśmy- powiedziała Alison
-Baron Strucker. Numer jeden w Hydrze- oznajmił Steve
-Po pierwsze nigdzie nie pójdziesz. Jeśli nie powiesz nam gdzie jest to berło- wstrącila ASTRA
-Nic wam nie powiem.- powiedział Strucker
-Oh, ale musisz. Lecz musisz wybrać. Ma być łatwiej czy trudniej.-
-Nie odrzuciłem bym tego, gdybym był tobą.- zarzucał Steve
-I nie chciałbym tego, aby ktoś.- ten facet chciał coś dodać lecz przerwano mu bo podeszła do nich jakaś kobieta i uderzyła swoją mocą brata Alison zaś ona ją rozpoznawała
-Wanda? Czekaj!! - krzyknęła tuż za nią lecz już jej nie było zaś zanim się odwróciła to Stucker szybkim swoim tempie przyłożył swoję ręce do szyji brunetki i ledwo co dziewczyna miala się od niego uwolnić
-Grupo, jest jedna dziewczyna o super sile i mamy Sturckera- poinformował zespół Kapitan co ledwo wstał po uderzeniu właśnie tej dziewczyny.
-TY mała suko!!- wykrzyknął w jej stronę
Usłyszawszy to Steve przyłożył mu mocno za pomoc swojej tarczy i z całej siły Baron wylądował za ścianą.
-Tak się nie mówi do mojej siostry.- powiedział w jego stronę i szybko pomógł siostrze wstać.- Dobrze się czujesz??- Kiwnęła głową na tak.
-Jakos żyje-
-Przepraszam was, ale mamy to co którego tak szukaliśmy. Wracamy na statek- poinformował wszystkich Tony
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top