|10|

Brunetka westchnęła ciężko i
myślała, czy robi to dobrze ledwo co
go zna. Nie mogła uwierzyć również,
że Agentka Hill ją nie ufa zbyt mocno
trzyma ją na pulsie.
*Muszę porozmawiać, o tym z bratem* rozmyślała po cichu Rogers.

Było dość chłodno oraz trochę kapało.
Jej myśli przerwał cichy kaszlęcie odwróciła się tym kierunku ujrzała wysokiego mężczyznę, który miał platynowy odcień.

-Witaj, ładnie wyglądasz- podchodził
do niej Pietro

-Emm, dziękuję. Powiesz mi dlaczego
mnie zezwałeś??-

- Może tak tadniej co ?? Chcę się z tobą gdzieś przejść, nie chcę być blisko tego miejsca odpowiedział jej i ją objął.

Chodzili tak długo, aż zatrzymali się i weszli do środka jednej z restauracji.

- Panie przodem - powiedział z uśmiechem i wskazał ręką na drzwi. Alison wywróciła oczami. Skierowali się w stronę wolnego miejsca przy oknie.

- Pięknie wyglądasz - oznajmił Maximoff

- Ale z ciebie flirciarz. Siostra nie była zła, że spotkałeś się z wrogiem - kpiła z niego brunetka.

-Jak dla mnie nie jesteś nim.
Moja siostra czasami gada głupoty,
ale można ją polubić.- Zauważyłem, że też masz rodzeństwo - dodał przeglądając przy tym swoje menu.

-Tia. Zdarza się, że się z nim kłócę, lecz czasami widać, że chce mnie przeprosić, a ja jego. Nie mogę znieść teraz jego kłótni ze Starkiem- odpowiedziała Rogers.

-Stark. My z nim mamy nie miłe wspomnienia- powiedział Pietro starając się, o tym nie myśleć.

-Ale jak to?- zapytała zdziwiona.

-W nasz dom trafita bomba z napisem Stark i przez to zginęli nasi rodzice - powiedział smutny.

-Przykro mi- mówiła i swoją ręką pogładziła jego rękę aby go uspokoić.

Kilka minut później kelner przyszedł po ich zamówienie, po czym po 10 minutach z nim wrócił.

-A tutaj z ciekawości zapytam. Czy nie masz nic wspólnego z mocą mojej siostry?- zapytał Pietro i kroił przy tym steka.

-Emm, nie chce o tym mówić. Sama nie wiem. To dość długa historia - powiedziała cichutko dziewczyna.

-Rozumiem, nie musisz się tłumaczyć.
Znam ten ból. Och, chyba pora na nas-
powiedział patrząc na zegar wiszący na ścianie.

-Tak to prawda. Może ja zapłacę?- zaproponowała Rogers.

-Nie ja to zrobię- nalegał i poprosił o rachunek.

-Dziękuję- uśmiechnęła się w jego stronę,  a Pietro odwzajemnił kiedy już zapłacił  i zaczęli iść kierunku wieży Avengers.

W trakcie  małego spaceru  do Stark Tawer dziewczyna nie zauważyła, że przez całą drogę trzymali się za ręce. Gdy dotarli na miejsce ku jej zdziwieniu Pietro ją pocałował. Zawahała się Allison, ale go odwzajemniła. Pocałunek był bardzo łagodny i namiętny. *Stop Al, masz Buckiego. Przestań* obejmowała się myślami niebieskooka. Kiedy zabrakło im tchu popatrzyli się na siebie nic nie mówiąc. Zapanowała ogromna cisza pomiędzy nimi.

-Dziękuję za wspaniały wieczór. Musimy go powtórzyć- powiedział ledwo chłopak

-Eee tak tak.- odpowiedziała mu Allison, a jej policzki zrobiły się czerwone.-Ja ten, no ja muszę iść pa!!- powiedziała mu lecz zanim chciała odejść Maximoff ją zatrzymał

-Czekaj. Może nie będziemy się widzieć lub mieli czasu. Czy zostaniesz moją dziewczyną.- Odparł szybko i widział przy tym zawahanie dziewczyny - Jeśli nie...

-Tak zgadzam- przelewała mu dodając odpowiedź. Pietro ze uśmiechem na ustach po czym znów ją pocałował.

Gdy tylko nie mieli wystarczająco powietrza Alison przytuliła go i poszła w stronę wieży. Kiedy chciała się odwrócić już go nie było.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top