23


Pov Olivia

Prawie upadam jak widzę Harry'ego z pętlą na szyi. Dodatkowo jeszcze ten Louis, który widać, że chce zabrać ten stołek z pod jego nóg by ten stracił grund pod nogami to moje serce wali jak cholera. Niall dostrzega w jakim jestem stanie, bo do mnie podchodzi.

- Choćmy do salonu, nie powinnaś na to patrzeć - mówi do mnie mój brat i łapię mnie za rękę.

Od zawsze wiedziałam, że Louis nie jest aniołem, ale jak teraz widzę, że taki okrutny plan narodził się w jego głowie, wiem, że jest potworem. Zakładając komuś pętle na szyję stawiając go na krześle ze związanymi rękami jest objawem ogromnego sadyzmu.

- Masz jak najszybciej go uwolnić! - rozkazuje Tomlinson'owi i chcę do niego iść. Chcę do nich podejść, ale Niall mocno mnie blokuje. - Louis pospiesz się!

- Gdzie mam ją zabrać? - pyta mój brat.

- Nigdzie, bo już kończę - komunikuje szatyn i wyciąga nóż z kieszeni. Nogi się pode mnie uginają, a głos ugrzęza w gardle. Dopiero jak zauważam, że Louis jedynie przecina więzy, które krepowały ręce Harry'ego. - I tak nie zamierzałem nic mu robić, to były zwykłe żarty.

- Żarty? Ty prawie go zabiłeś, w każdej chwili mógł się sunąć. Naraziłaś go na śmierć! - krzyczę. Nie mogę uwierzyć w głupotę Tomlinsona. Tak się nie postępuje!

Harry powoli trząsącymi się ze strachu rękami zdejmuje sobie pętle z szyi. A następnie zachodzi z tego stołka. Niall poluźnia swój uścisk dzięki czemu mu się wyrywam i podbiegam do Stylesa.

- Wszystko z tobą okej? - pytam zmartwiona. Przyglądam się też mu dokładnie i na szczęście niczego poza przerażeniem też dostrzegam. Widocznie jedynie się bardzo przestraszył.

- Tak, ale cię tu samej nie zostawię. Za bardzo się o ciebie boję.

- Oczywiście, pojadę z tobą gdzie tylko będziesz chciał. Zabiorę kilka moich rzeczy i zaraz do ciebie dołączę, idź proszę do mojego samochodu - sprawę z Louis'em muszę załatwić sama.

- Ale przyjdziesz?

- Jasne - zapewniam go.

- Nawet nie sądź, że ona do ciebie wróci - komunikuje mu Louis, ale na szczęście Harry nie odpowiada na jego zaczepkę i idzie do wyjścia.

- Wyprowadzam się i to od was obu. Ponadto nie chcę mieć z wami żadnego powodu - informuję ich obu na raz, bo nie chce mi się tego dwa razy powtarzać.

- Olivia nie wygłupiaj się, przecież jesteśmy razem - nie zwracam uwagi na jego słowa tylko opuszczam to pomieszczenie i kieruję się na górę, muszę zabrać ze sobą kilka najpotrzebniejszych rzeczy.

- Nic mu nie zrobiłem tylko chciałem odrobinę postraszyć żeby przestał się koło ciebie kręcić. Przepraszam - mówi do mnie Louis jak pakuję swoją walizkę.

- To nie mnie powinieneś przepraszać.

- Jeśli już tak bardzo ci zależy to go przeprosze. Chociaż łatwo mi to nie przyjdzie.

- Ale i tak jadę z Harrym - komunikuje i biorę ze sobą walizkę.

Tym razem mu nie odpuszczę.

Liczę na waszą opinię.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top