10
Pov Olivia
Budzę się następnego dni w miarę spokojna. Moim planem jest teraz doprowadzenie Louisa do tego by sam ze mną zerwał. Sądzę, że to nie będzie jakoś bardzo trudne, bo wygląda na chłopka, który zmienia dziewczyny jak rękawiczki. Myślę, że dlatego iż tak długo mu się opierałam postawił sobie mnie za cel. Teraz jak go już osiągnął powinien szybko się znudzić.
Ubierałam się dość na luzowo, spodenki i bluzka na ramiączka. Dziś mam iść do Louisa, nie chcę go więc niczym kusić. Tak jak sobie też wcześniej postanowiłam nie dam mu się w ogóle dotknąć. Dzięki temu może sobie szybciej odpuścić.
Schodzę na dół żeby zjeść jakiekolwiek śniadanie. W kuchni tak jak zwykle spotykam mojego brata. Podchodzę do lodówki i gdy ją otwieram dostrzegam, że jest praktycznie pusta. Niall kolejny raz zapomniał zrobić zakupy,
Zadawalam się więc jedynie bananem.
- Masz iść dziś na zakupy, bo jest twoja kolej. Poza tym zaraz idę do Louisa i nie wiem kiedy wrócę - komunikuje mu i obieram sobie owoc.
- Nie odmawiaj mu niczego. On nie zrobi ci żadnej krzywdy - zapewnia mnie.
- Jestem ciekawa skąd masz co do tego pewność. Jeszcze całkiem niedawno sam mnie przed nim ostrzegałeś. Już mam się go nie obawiać?
- Nie łap mnie za słowa Liv. Owszem jest niebezpieczny, ale tylko gdy wyprowadzisz go z równowagi. Ma też słabość do ciebie, wykorzystaj to.
***
- Byłem prawie pewien, że do mnie nie przyjdziesz i sam będę musiał cię tu ściągnąć - mówi mi, a ja siadam w fotelu. Jego dom jest nowocześnie urządzony, a także dość duży. A z tego co wiem to mieszka sam.
- Na szczęście nie ma takiej potrzeby.
Podchodzi do mnie od tyłu i kładzie dłonie na moich ramionach. Moje ciało się spina.
- Kiedy się do mnie przeprowadzisz? - pyta, a ja jestem tak zaskoczona, że nie mogę z siebie wydać nawet jednego słowa. Mam trudność ze spędzeniem z nim godziny, a co mówiąc o mieszkaniu. Przecież to było nie do wytrzymania.
- Nie mam zamiaru się tu przeprowadzać. Mam swój dom! - podnoszę głos by wreszcie zrozumiał. Mogę się jeszcze zgodzić na tę farsę z chodzeniem z nim, ale nie na nic więcej.
- Oczywiście kochanie, ale ja chciałbym mieć cię ciągle przy sobie - nie widzę jego twarzy, ale jestem praktycznie pewna, że na jego ustach widnieje uśmiech. Cieszy się z władzy jaką nade mną posiadł. - Nie twierdzę też, że od razu. Dostaniesz kilka dni na przygotowanie się.
Kilka dni? On chyba sam siebie nie słyszy.
Podnoszę się do pozycji i odwracam tak by widzieć jego twarz. Chcę wyczytać z jego miny czy on przypadkiem ze mnie nie żartuje.
- Dopiero co zgodziłam się zostać twoją dziewczyną i to tylko dlatego, że mnie zaszantażowałeś i nie jestem w stanie z tobą mieszkać. Na pewno jeszcze nie teraz - nie mówię mu wprost by o tym zapomniał, bo to mogłoby go niepotrzebnie zdenerwować.
- Nie chcę czekać, nie ma to sensu, chcę już cię mieć przy sobie - mówi pewnie.
Chyba nie pójdzie mi z nim tak łatwo jak przypuszczałam.
___________________
Liczę na waszą opinię
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top