22
Pov Louis
Mam już wszystko przygotowane do przyjścia Harry'ego i pozostaje mi jedynie niecierpliwie na niego czekać. Jestem cholernie ciekawy jego reakcji na mój widok, zawsze zasłaniał się Olivią. Jak dla mnie jest on tylko zwykłym tchorzem, który nie potrafi nic sam załatwić.
Jak tylko widzę go przez okno to nie potrafię ukryć uśmiechu. Już od dawna miałem ochotę się z nim porządnie rozprawić. Dzwoni dzwonkiem do drzwi, ale ja mu nie otwieram. Chcę by sam tu wszedł, na szczęście dość szybko to robi.
Wchodzi dalej aż trafia do salonu, a tu czekam na niego ja i Niall.
- Kogoś szukasz? - pytam jak widzę jego mocno zdziwiony wyraz twarzy.
- Co zrobiłeś Olivii? Gdzie ona jest? - zaczyna się rozglądać na boki.
- Sam nie mam pojęcia, pojechała załatwić kilka spraw, prędko nie powinna wrócić. Co się bardzo dobrze składa, bo ja mam parę spraw z tobą do załatwienia.
- To po co mnie tu ściągnąłeś, nie boję się ciebie i nie mam zamiaru opuszczać. Kocham Olivie i z niej nie zrezygnuje, a ty nic nie osiągniesz zmuszając jej by z tobą była. Udowadniasz tylko to jak jesteś beznadziejny - jego słowa jeszcze bardziej wyprowadzają mnie z równowagi.
Zaraz pożałuję swojej niewyparzonej gęby.
- Pomóż naszemu gościowi dojść do pokoju, który specjalnie dla niego przygotowaliśmy - Niall przywala Styles'owi przez co ten aż się przegina. Horan wykorzystuje okazję, że ten zwija się z bólu i krępuje jego dłonie z tyłu.
To jest bardzo konieczne.
Następnie farbowny blondyn ciągnie Harry'ego do pokoju w którym oboje już przygotowaliśmy dla niego sznur z pętlo, jak sobie trochę powisi to może nabierze rozumu.
Chce mi się śmiać jak widzę jego wyraz twarzy, teraz to wygląda na mocno zestrachanego.
- Olivia was za to znienawidzi - no i znowu zasłania się moją ślicznotką, jak ona mogła się nim zainteresować.
Śmiać mi się chcę gdy widzę jego wyraz twarzy jak spogląda na sznur z petlą, który już na niego czeka. Jest uszykowany tak by w razie czego nie umarł od przerwania rdzenia kręgowego tylko od uduszenia.
- Nie możecie tego zrobić! To morderstwo! Obaj traficie do więzienia! - wrzeszczy dopóki Niall stawia go na tym krześle i zakłada mu na szyję pętle. Następnie stara się już tylko zachować równowagę.
- Każdy przecież wie jakim beznadziejnym człowiekiem jesteś. Nikogo nawet nie zdziwi, że postanowiłeś popełnić samobójstwo - podchodzę do niego bliżej. Chcę mieć dobry widok na jego wykrzywioną przez strach twarz.
- Jak mnie znajdą w twoim domu to będą wiedzieć, że to twoja sprawka.
- Przewiesimy cię gdzie indziej - komunikuje mu z uśmiechem na ustach.
- Olivia nigdy ci tego nie wybaczy! - trzęsę stołkiem przez to znowu na jego twarzy pojawia się przerażenie. Tym razem śmieję się w głos.
- Louis co ty wyprawiasz?
Jak się postaracie i będą konkretne komentarze to dostaniecie dziś jeszcze jeden.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top