14
Pov Olivia
Zawsze starałam się być odważna nie bałam się jakiś głupstw, a teraz trzęsę się przed moim chłopakiem. Nie wiem co teraz mną kieruje nadmierna odwaga czy ogromna głupota, ale zdecydowałam, że dalej tak być nie może. Używam całej swojej siły i wyswobadzam się z jego uścisku.
Teraz to ja chyba jestem bardziej zdenerwowana od niego.
- Masz w tej chwili się uspokoić! - krzyczę na niego. - W innym wypadku zaraz wracam do domu! Nie będę znosić twoich wahań nastroju!
- Najpierw mnie zdradzasz, a teraz jeszcze się dziwisz, że mam do ciebie pretensję - warczy na mnie.
- Nie zdradziłam cię! - nic po za rozmową i jednym przytulasem nic między nami nie zaszło, a poza tym to nie mogę zdradzić Louisa, bo tak naprawdę nigdy nie zgodziłam się na związek z Tomlinsonem.
- To co tam tyle czasu robiłaś? - pyta emocje nadal w nim buzują.
- Rozmawiałam z nim. Tobie pewnie ciężko to zrozumieć, ale niektórzy ludzie jedynie rozmawiać. - kpie z niego i odwracam się w stronę drzwi. Mam już dość tej konwersacji z nim i chcę wrócić do swojego domu.
On jednak w porę łapie mnie za ramię.
- Gdzie ty się wybierasz?
- Do domu! Jestem za bardzo zmęczona na słuchanie tych twoich pretensji - szczerze to myślę nad tym by w jakiś sposób wymusić na Niall'u to żeby pomógł mi w jakiś sposób uwolnić się od Louisa. Przecież jestem jego siostrą do cholery musi mu trochę na mnie zależeć.
- Nie idź - jego głos gwałtownie się zmienia. Czyżby on naprawdę przestraszył się tego, że mogę odejść? Nieprawdopodobne.
- Nie śpimy dziś razem - jeśli zgodziłabym się bez warunków to uznałby, że wystarczy kilka słów powiedzianych milszym tonem i już może ze mną robić co chce. No na to, to sobie pozwolić nie mogę.
- Dobrze, ty idziesz do naszego pokoju, a ja prześpię się gdzieś indziej - jestem mocno zaskoczona. Jednak niewielka groźba sprawiła, że Louis tak zmiękł. Chyba jutro będę musiała go odrobinę przetestować.
Idę na górę do pokoju Louisa, wątpię bym łatwo w nim zasnęła, bo pewnie wszędzie się unosi jego zapach. Nie to, że Louis mnie jakoś mocno obrzydza, ale także nie kojarzy mi się zbyt dobrze.
Wchodzę do pokoju i widzę, że moje walizki zostały rozpakowane, a Louis musiał poukładać wszystkie moje ciuchy w szafkach, muszę przyznać, że to bardzo miłe z jego strony, bo sama nigdy nie znosiłam tego robić.
***
Jak się budzę to jest już po dziewiątej. Ubieram się i schodzę na dół. Nie widzę tam nigdzie Louisa, więc zaczynam szukać go po pokojach. Skoro on posprzątał moje rzeczy to ja mogłabym dla niego zrobić śniadanie.
Dopiero po drugim podejściu udało mi się go znaleźć. Leżał w łóżku i nie spał.
- Co chcesz do jedzenia? - pytam i podchodzę do niego.
- Nie jestem głodny - on nie wygląda zbyt dobrze. Siadam na brzegu łóżka i kładę rękę na jego czole. Jest za ciepłe.
- Masz gorączkę i to dość wysoką. Boli cię gardło?
- Nie, ale brzuch - robi mi się go szkoda, chociaż nie powinno. W końcu to zwykłe przeziębienie.
- No to poleż, a ja ci zrobię herbatę - oznajmiam i opuszczam pomieszczenie.
Mogę zdradzić, że to nie grypa. Im więcej waszych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top