13

Pov Olivia

Moje przerażenie sięga zemitu. A ciało zaczyna się trząść. Nigdy nie byłam jakoś specjalnie strachliwa, ale teraz bardzo się bałam. Zayn jest wiernym psem Louisa na pewno nie stoi przed domem Harry'ego.

Nie rozglądając się na boki przechodzę przez ulicę pędząc do auta Zayna. Wsiadłam na przednie siedzenie.

- Co ty tu robisz? - pytam oschle. Nie zamierzam być dla niego miła.

- Akurat przejeżdżałem i musiałem się na chwile zatrzymać - kłamie mi z uśmiechem na ustach. On akurat denerwuje mnie jeszcze bardziej niż Louis.

- Który z nich kazał mnie śledzić? - milczy. - Jeśli zaraz mi nie powiesz to pójdę do Louisa i powiem mu, że mnie pocałowałeś i teraz próbujesz mnie szantażować. Ciekawe komu będzie wolał uwierzyć? Harry'ego obroniłam, ale ciebie to pozwolę mu zabić - jego ciało się spięło. Bał się.

- To był Louis - przyznaje się.

- Powiesz mu, że byłam przez ten cały czas w galerii, ale nic sobie nie kupiłam - teraz będę musiała być dużo bardziej ostrożniejsza. Nie mogę narażać Harry'ego.

- Za późno już dostał informacje - kurwa! - Mam cię odwieść prosto do domu, a ty właśnie ułatwiłaś mi zdanie - komunikuje i rozpala silnik. Choć jedzie dość szybko to przez myśl przeszło mi wyskoczenie z auta. Może jakby się poobijała to wtedy by mi odpuścił i zostawił Harry'ego w spokoju.

Po ponad dwudziestu minutach jesteśmy na miejscu. A ja nadal siedzę kurczowo w samochodzie. Tym razem naprawdę się boję.

- Wysiądź, im bardziej przedłużasz tym więcej go denerwujesz. Może to dziwne, ale cię lubię, więc dam ci małą radę siedź cicho i pomachaj mu przed oczami cyckami. Zmiękczysz go odrobinę - przez moje ciało przechodzą ciarki, ale opuszczam auto. I powoli się kieruję do domu.

Mam też ochotę uciec prosto do swojego domu, lecz się przed tym powstrzymuje. To by jeszcze bardziej wkurzyło, a mój brat od razu by mnie mu oddał.

Na Louisa natrafiam jak siedzi w salonie i pije piwo. To dobrze nie wróży.

- To nie jest tak jak ty myślisz - zaczynam. - Chciałam jedynie poinformować go o tym, że jesteśmy razem i sprawdzić jak się czuje. Już nigdy czegoś takiego nie zrobię - zapewniam go kłamliwie. Nie mam zamiaru rezygnować z Harry'ego.

- Czy kiedykolwiek cię skrzywdziłem? - pyta mnie. Jego wzrok jest nadal wpatrzony w podłogę.

- Nie.

- Gwałcę? Biję? Trzymam w zamknięciu? - te pytania sprawiają, że moje serce prawie staje.

- Nie i wiem, że nigdy czegoś takiego nie zrobisz, bo nie jesteś potworem - nie patrzę na niego nie mam odwagi. Boję się skrzyżowania naszych spojrzeń.

- Może jednak powinienem zacząć tak robić! - roztrzaskuje prawie pełną butelkę o podłogę, a ja aż podskakuje. - Nie pozwolę robić z siebie idioty!

Szybkim krokiem do mnie podchodzi i mocno łapie mnie za ramiona. Jest wściekły jego spojrzenie mnie atakuje.

Mam przechlapane.

_______________

Jak się postaracie to jutro będzie następny


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top