5
Kiedy wszedłem do chaty i się rozejrzałem doznałem niemałego szoku. Przed de mną stał chłopak pół nagiego a przed nim dziewczyna samej bieliźnie. Jedyną rzeczą, która mnie pocieszy to, to, że nie była Blanka i nie zwracali na mnie uwagi. Beż gwałtownego ruchu wycofałem się i poszedłem do domu Justina.
U Justina nikt się nie przejmował czy Blanka jest cała i gdzie w ogóle jest. Nie spodziewanie ktoś
zadzwonił do drzwi. Justin leniwie wstał i poszedł otworzyć.
- Hej czy tu mieszka Banka? – usłyszałem przez moją zdolność słuchową.
- Tak ?
- Możesz ją zawołać ?
- Od wczoraj nie pojawiła się w domu i nie wiem, gdzie ona jest.
- Mogę na nią zaczekać ?
- Jak musisz.
Po chwili do salonu wszedł.
-Hej.
- Hej. - przywitaliśmy się chórem.
Długo nie musieliśmy czekać, bo do domu weszła Blanka. Gdy tylko zobaczyła, kto siedzi na fotelu, od razu pobiegła do chłopczyka i go przytuliła.
- Hej co ty tutaj robisz ?
- Ojciec mnie przysłał. Powiedział, że na razie zamieszkasz z matką, ponieważ on ma ważniejsze rzeczy do robienia niż opiekowanie się tobą. – mówił bez żadnego zająknięcia.
Kiedy to mówił, było mi szkoda Blanki. Jej rodzice w ogóle się nią nie interesują, porzucają z jednego konta do drugiego, a to tylko z tego powodu, że nie jest wilkołakiem tak jak i my.
- Okej, byłam już na to przygotowana.
- Jak to ?- zapytałem.
- Kiedy ojciec mi powiedział, że jadę do matki, już wtedy byłam przekonana, że mnie u niej zostawi, znajdując sobie jakoś wymówkę. Matka też nie jest mną zainteresowana, pewnie będe musiała się przeprowadzić.- kiedy tylko usłyszałem, że się przeprowadza mój wilk cały czas mi powtarzał żebym ją trzymał jak najbliżej siebie. Chciałem tego, żeby była cały czas przy mnie, ale nie mogła, gdyż jest człowiekiem a ja Alfą.
SZKODA MI JEJ.
CZYLI JEJ JUŻ NIE BĘDZIE?! CAŁY DOM DLA MNIE. LUDZIE ORGANIZUJE IMPREZĘ JAK TYLKO SIĘ WYPROWADZI.
Z CZEGO TY SIĘ TAK CIESZYSZ ?!- ZAWARCZAŁEM NA JUSTINA.
NARESZCIE JEJ NIE BĘDZIE.
AŻ TAK CI ONA PRZESZKADZA ?- ZAPYTAŁA SIĘ TAMARA.
Tak byliśmy przejęci rozmową, że nawet nie zauważyliśmy, kiedy Blanka z chłopczykiem gdzieś poszli.
- Jest u siebie.- powiedział Maks.
Czyli co już koniec już nigdy jej nie zobaczy. Przecież sama mówiła, że z rodzicami nie będzie utrzymywała kontaktu i jeszcze się wyprowadza nie wiadomo gdzie. Kiedy o tym myślałem, zakuło mnie w serce i poczułem pustkę. Coś się ze mną dzieje nie tak tylko co ?
Mam jeszcze troche czasu, aby tego zapobiec. Ta dziewczyna kryje w sobie tajemnice, a ja nie spocznę dopóki jej nie odkryje.
Blanka zamknęła sie w swoim pokoju i nie wychodziła. Wszyscy byli obrażeni na Justina za to, co powiedział. Pod dachem ma dziewczynę, która nie wtrąca sie w jego życie, a temu i tak źle. Oglądaliśmy jakiś film, a na polu robiło sie coraz ciemniej. Pożegnałem sie z resztą, ale oni byli tak wciągnięci, że nie zareagowali. Nie chciałem jeszcze wracać do domu, wiec poszedłem w moje miejsce o którym wiedziałem ja i Blanka. Gdzieś tam głęboko w sobie miałem nadzieje, że dziewczyna też tam bedzie. Przrmieniłem sie w wilka i pobiegłem przed siebie.
Kiedy dobiegłem na skarpę, zauwarzyłam prze de mną postać dziewczyny. To była Blanka. Podszedłem do niej i ułożyłem swoją głowę na jej kolanach. Nie przestraszyła się tylko zaczeła do mnie mowić i głaskać po głowie.
- Ojej, jak ja bym chciała być tobą, pobiec tam gdzie nikt by mnie nie szukał i nie nazywał życiową porarzką.- żalił mi sie, przytulając mnie jeszcze bardziej.
Chciałem jej pomóc tylko nie wiem jak. Rodzice sie od nie odtrocili, a my kazaliśmy sie jej od nas odczepić. Kiedy tak o tym wszystkim myślałem, zrozumiałem jedna ważną rzecz.
Jak myślicie co Camaron mukł zrozumieć ???
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top