24

Od tygodnia między mną a Blanką układa się coraz lepie. Staramy się poznać od nowa i nadrobić stracony czas. W ten piątek zaprosiłem dziewczynę na kolacje, żeby poznała moich rodziców, nie powiem, dziewczyna zaskoczyła mnie, ani trochę się tym nie przejęła, stwierdziła, że będzie co ma być.

Po zajęciach w szkole szedłem do domu przez park, żeby przemyśleć, gdzie zabrać dziewczynę na randkę. Na polu było coraz ciemniej, a drogę oświetlały mi drogowe lampy. Kiedy przechodziłem koło ciemnej uliczki, usłyszałem jakiś śmiech... wampiry. Od razu ich wyczułem... i jeszcze Blanka?! Co ona tam z nimi robi?!

- Pamiętasz jak ci mówiłem parę lat temu, że jak się nie przemienisz w wilkołaka to ci w tym pomogę?... nie uważasz, że to jej odpowiedni moment?

- Pamiętam. Nadal jestem na nie.

- Ile ty się jeszcze chcesz siedzieć w tym głównie?

- Poczekam, jeszcze do moich urodzin jak się nie przemienię, to ty mnie przemienisz w wampira, zgoda?

- Zgoda.

Nie pozwolę na to, moja Blanka nie może być wampirem. Od pokoleń toczymy między sobą wojnę i chyba nic już to nie zmieni.

JESZCZE SIĘ TO ZMIENI. ZOBACZYSZ.

Powiedział aksamitny głos w mojej głowie.

KIM TY JESTEŚ?!

No nie powiem, przestraszyłem się tego, nikt na co dzień nie wdziera się do mojego umysłu i nie mówi czegoś takiego a co dopiero tego, że czyta moje myśli.

JESTEM KRÓLOWĄ, KTÓRA NIEDŁUGO TO ZMIENI.

CO MASZ NA MYŚLI?

NIE MOGĘ POWIEDZIEĆ.

Zadawałem jej dalej pytania, ale glos już się nie odezwał.

Byłem tak pogrążony własnymi myślami, że nie zauważyłem, jak blanka podchodzi z tymi wampirami do mnie.

- Hej Cameron. Co tutaj robisz?

- Wracam z zajęć szkolnych. A ty co ty tu robisz i to jeszcze z tymi wampirami?

- Cameron poznaj, to jest Aleks i Ian moi znajomi z dzieciństwa.

Nie chętnie się przywitaliśmy. Na kilometr było czuć, że się nie zaprzyjaźnimy. Blanka, widząc naszą niechęć do siebie, tylko przewróciła oczami.

- Wiem ze wampiry i wilkołaki toczą ze sobą wojnę, ale wy też to musicie robić?

Nic nie odpowiedzieliśmy, tylko toczyliśmy walkę na wzrok. Dlaczego ona musi się z nimi zadawać?

- Jak przestaniecie się zachowywać jak dzieci, to dajecie znać. – powiedziała, odchodząc.

Zanim się obejrzałem, byłem przyparty do muru przez wampira. Aleks trzymał mnie za szyję i zaciskał rękę coraz bardziej.

- Radze cię się odwalić do Blanki ona nie szuka takich jat ty. Nie potrzebuje ponownego zranienia. – mówił, wysuwając swoje kły na zewnątrz. Czy to mnie miało przestraszyć?

- Schowaj te kły, bo mnie nie przestraszysz i dowal się od mojej luny. – wrzasnąłem.

Żaden gówniar nie będzie mnie straszył.

Oczy wampira się zmieniły z pewnego siebie na przestraszonego. Co nie wiedział, że Blanka już należy do kogoś i to ja nim jestem.

- Żartujesz sobie?! To ty jesteś tym idiotą, który dał jej eliksir zapomnienia?

W tym przypadku nie ma się czym chwalić.

- Tak. – jego wzrok znowu się zmienił z przestraszonego na wściekłego.

- To przez ciebie blanka przez kilka miesięcy była porwana i męczą przez tamtego gościa. Wiesz jakie ona przeszła przez piekło.

- Przez waszego króla a nie jakiegoś gościa i przepraszam nie będę ci się z tego tłumaczył. Popełniłem błąd którego będę żałował do końca życia.

- Naroście gadasz z sensem. Macie moje błogosławieństwo. – powiedział Aleks puszczając mnie.

Nim się obejrzałem ani jednego ani drugiego już nie było.

W szybkim tempie znalazłem się w domu a potem w sypialni w moim łóżku. To był dzień pełen wrażę aż się boje jutra.



Hej kochani.
Tak wiem, chwile mnie tu nie było. Postaram się to naprawić. Mam nadzieje, że rozdział wam się spodobał.  ;) ;)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top