15

Wycieczka do Paryża miała mi pomóc naprawić relacje z Blanką, ale chyba bardziej je pogorszyła. Dziewczyna cały czas mnie unika albo udaje, że mnie nie widzi. Mam tego serdecznie dość ta dziewczyna jest gorsza nisz moje partnerki na jedną noc. Kiedy jest między nami dobrze i się dogadujemy, to nagle się to psuje i ona mnie unika, tak jakbym jej coś zrobił.

Nie nawiedź poniedziałków. Nie chcenie wstałem i zacząłem się szykować do szkoły. Zjadłem śniadanie i poszedłem do garażu po moje małe cudeńko. Wsiałem do niego i do odpaliłem. Kiedy zajechałem na parking szkoły, zaparkowałem na swoim stałem miejscu i poszedłem do głównych drzwi szkoły. To będzie Cieszki dzień. Poszedłem pod salę lekcyjną gdzie miałem ze wszystkimi lekcje z mojej grupy.

- Hej wszystkim. – przywitałem się.

- Hej.

- Jak tam po Paryżu? Zmieniło się coś?

- Nie. Nawet jest gorzej. Nie chce mnie znać. A gdzie ona jest? Powinna już tu być.

- Nie wiem, wczoraj się wyprowadziła. Jej matka mówiła, że do ojca, ale wyczułem jej zapach i nie przekraczały granic naszego miasteczka. – powiedział Justin.

Jak to się przeprowadziła?! Ona nie może mnie opuścić. Zadarła z nie właściwą alfą. Jak tak się chce bawić, to tak się będziemy bawić, tylko teraz ja będę rozdawał karty.

Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Wyszedłem ze szkoły, a potem poszedłem do auta. Nawet nie wiem, kiedy znalazłem się w domu. Pobiegłem do pokoju i się spakowałem. Kiedy wszystko było gotowe, przemieniłem się w wilka i poszedłem do lasu w moje i Blanki ulubiona miejsce. Kiedy byłem na miejscu, widziałem jak dziewczyna stoi do mnie tyłem, wpatrzona w przyrodę. Podszedłem do niej i przewiesiłem przez swoje ramie, kierują się w stronę domu.

- Zostaw mnie. – zaczęła krzyczeć i się wyrywać.

- Nie tym razem. Siedź cicho. – powiedziałem, klepiąc ja w tyłem. To nie moja wina, jestem tylko facetem.

- Dupek. – szepnęła.

- Słyszałem.

- Gdzie mnie zabierasz?

- Na wycieczkę.

Dalszą drogę się nie odzywała. Kiedy byliśmy przy moim domu, wsadziłem ja do auta na miejsce pasażera, a sam zasiadłem na miejscu kierowcy. Dziewczyna przez całą drogę siedziała cicho i się nie odzywała.

Kiedy po kilku godzinach dojechaliśmy na miejsce. Blanka spała. Wyciągnąłem bagaże, a potem dziewczynę z auta.

Postanowiłem jej wszystko powiedzieć. Nie chce mieć przed nią tajemnic. Nie wiem, jak to przyjmie. Postanowiłem, że zabiorę ją do mojego domku. Jest tu cisza i spokój i do o koła otacza nas natura. Często tu przyjeżdżałem, kiedy musiałem pomyśleć.

Brunetkę położyłem na łóżku w sypialni, a sam zszedłem na dół, żeby coś nam ugotować. Wcześniej zatrzymałem się w sklepie, żeby kupić potrzebne rzeczy. Postanowiłem ugotować nam obiad. Kiedy kończyłem przyłączać kurczaka z ryżem i sałatko. Usłyszałem jak, dziewczyna schodzi po schodach, a potem znalazła się w kuchni.

- Hej, jesteś głodna?

- Nie. Zabierz mnie do domu.

- Nie mogę.

- Jak to nie możesz?

- Usiądź, zjedz i musimy porozmawiać.

Niechętnie usiadła. Podałem jej talerz i zaczęliśmy jeść. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Była moją małą księżniczką, za którą bym zabił.

- Kogo jest ten dom?

- Mój, dostałem go od rodziców.

Po wspólnym posiłku przenieśliśmy się do salonu, gdzie zasiadłyśmy na czarnej skurzanej kanapie. Kiedy dziewczyna siadała, złapałem ją za biodra i usadowiłem na swoich kolanach.

- O czym chcesz ze mną porozmawiać?

- Obiecaj, że mi nie będziesz przerywać i nie uciekniesz.

- Postaram się.

- Pewnie nie raz czytałaś książki o wampirach i o wilkołakach... o nie stworzonych rzeczach, które nie istnieją... ale one istnieją.

- Nie rozumiem, o co Ci chodzi.

- O to, że wilkołaki i wampiry istnieją.

- Nie wierzę Ci.

Posadziłem ją na kanapie i sam wstałem. Długo nie musiała czekać, aby zobaczyć w salonie czarnego dużego wilka.

Kiedy poparzyłem w jej oczy widziałem strach, a zarazem rozczarowanie.

- Nie zbliżaj się do mnie.

Widziałem, że się mnie obi, ale i tak zacząłem do niej podchodzić. Wskoczyłem na kanapę i położyłem swoją głowę na jej kolanach. Długo się zastanawiała czy mnie dotknąć, ale zrobiła to, zaczęła mnie głaskać po głowie i głupio się uśmiechając, aż nagle zaczęła się śmiać. Nie rozumiałem jej zachowania.

- To jest tylko sen zaraz się obudzę. To jest tylko sen. Coś takiego nie istnieje. – szeptała do siebie.

Wstałem z jej kolan i się przemieniłem.

- To się dzieje naprawdę. Musisz mi uwierzyć.

- To się nie dzieje. Blanka ty oszalałaś. Za mało snu. Musisz iść spać.

- Blanka to się dzieje naprawdę.

- Okej powiedzmy, że Ci wierze. Powiedz mi, dlaczego mi to powiedziałeś, do czego ja Ci jestem potrzebna?

- Jesteś moją bratnią duszą. Każdy wilk jej poszukuje. Ja znalazłem cię a ty mnie. Gdy jesteśmy osobno, jest z nami coraz gorzej. Kiedy wilk straci swoją wybrankę, cześć niego umiera. Nie jest już wesoły i powoli umiera. Nie możesz, mnie opuści, bo ja tego nie przeżyje. Proszę Cię, spróbuj mnie zrozumieć.

- Rozumiem Cię i cieszę się, że mi powiedziałeś prawdę. Nadal nie mogę w to uwierzyć, ale dziękuje.

Podszedłem do niej i namiętnie ją pocałowałem. Objąłem ją w taki i przyciągnąłem ją jeszcze bliżej siebie. Nasze języki zaczęły toczyć zaciętą walkę o dominacie, oczywiście ona wybrała. Zjechałem rekami na jej jędrny tyłeczek, że by podnieść brunetkę, dziewczyna oplotła się nogami wokół mojej tali a ręce zanuciła na moją szyję. Jej ręce znalazły się w moich włosach, zaczęła lekko cichnąć za moje włosy nawet nie wiem, kiedy mruknąłem z zadowolenie w jej usta.

- Wiesz, że jesteś moja.

- A ty jesteś mój.

Wena wraca, wiec jest dobrze. Co sądzicie o tym rozdziale?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top