14

Na imprezie w ogóle nie mogłem się skupić.
Dlaczego ten chłopak wręczył jej tę kopertę i dlaczego uciekła? Mam już dość tajemnic, a im bardziej się w to zagłębiam, tym bardziej nic nie rozumiem. Ta dziewczyna jest szalona.
Nie czekając na nikogo, poszedłem do hotelu, aby przeszukać pokój dziewczyny i znaleźć jakąś poszlakę. W pokoju dziewczyny nie było, w ogóle jej nie było w hotelu. Zacząłem swoje poszukiwanie, najpierw sprawdziłem szafy i jej walizki, potem łazienkę, kiedy miałem się poddawać, zauważyłem białą kopertę pod łóżkiem. Szybko ją wiozłem i otworzyłem. W środku były dwa bilety lotnicze na jakąś wyspę.
Nic nie wiedziałem i nie rozumiałem. Po co jej bilety lotnicze na wyspę.

- Nie ładnie jest tak grzebać w cudzych rzeczach Cameron.- o nie, nie dobrze.

- O Blanka, co ty tutaj robisz.- zacząłem udawać, że nie wiem, o co jej chodzi.

- Staje i przyglądam się, jak rozwalasz nasz pokój, szukając koperty, co do mnie należy. Nie ładnie Cameron oj będzie kara. – powiedziała, dziwnie się uśmiechając. Jeszcze nigdy nie wiedziałem u niej takiego uśmiech i mogę stwierdzić, że to nic dobrego nie wróży.

- Jeżeli szukasz tej koperty – powiedziała, wystawiając kopertę, której szukałem. – To niestarty jestem bardziej sprytna niż ty. Przez cały czas czułam twój wzrok i wiem, że ty i twoje kumple mnie śledzicie, tylko jednego nie mogę zrozumieć, po co? – mówiła, podchodząc coraz bliżej do mnie.

- Bo cały czas gdzieś uciekasz i nie wiadomo gdzie i z kim.

- Cameron jestem już dużą dziewczynką i to ja będę decydować co robie i z kim.

- Nie, od kiedy jesteś przyszywaną siostrą mojego kumpla.

- Nadal nie rozumiem, co ci to da. Jestem tylko jego siostrą nie twoją. Nawet nie jestem twoją dziewczyną.

- Jeszcze możemy to zmienić. – szepnąłem do siebie.

- Nie, nie zmienimy tego. Tacy ludzie jat ty się nie zmieniają. Co noc inna dziewczyna, ty się nie bawisz w związki. Ty szukasz przygód, a ja nienależne do tych dziewczyn.

- Zmieniłem się, zależy mi na tobie. – powiedziałem, podchodząc do niej, patrząc jej w oczy.

- Nie wierzę cię. – powiedziała, wychodząc do łazienki.

Chciałem za nią wejść, ale zamknęła drzwi, a potem tylko słyszałem, jak bierze prysznic.

Ta dziewczyna jest taka uparta. Byłem wściekły. Od kiedy pojawiła się w naszym mieście, cały czas o niej myślę, nawet mój kolega od trzech tygodnie nie miał rozrywki. Tak ja Cameron nie ruchałem, od kiedy ta brunetka pojawiła się w moim życiu. Mój wilk był wściekły na mnie, że znowu mi uciekła i nie chce mieć nie za mną do czynienia. Nie myśląc dłużej o tym, wyszedłem z pokoju, a potem z hotelu i pobiegłem do najbliższego lasu, aby przemienić się w wilka. Kiedy byłe na czterech łapach pobiegłem przed siebie. Chciałem, choć na chwile zapomnieć o tej dziewczynie, która skradli moje serce. Po długim i meczącym wysiłku położyłem się na trawie i patrzyłem w niebo. Na niebie nie było oni jednej chmury. Byłem tak wpatrzony w niebo, że nawet nie zauważyłem, jak ktoś kolo mnie siada i zaczyna głaskać po futrze. Podniosłem głowę i zauważyłem roześmianą brunetkę.

- Aż tak nie mogłeś wytrzymać i przybiegłeś do Francji, żeby się za mną zobaczyć?

Kiedy patrzyłem w jej oczy, widziałem iskry radości. Wstałem i przygniotłem ją, swoim ciąłem. Nie protestowała, nawet się we mnie jeszcze bardziej wtuliła. Było mi tak dobrze.

- Dziękuje, że przybiegłeś tu, taki kawał drogi, aby się ze mną zobaczyć, potrzebowałam tego.

Byłem tak zmęczony, że nawet nie wiem, kiedy usnąłem.






Przepraszam, że taki krótki, ale ostatnio nie mam weny. Czasami się zastanawiam czy nie usunąć tego opowiadania, bo i tak się nic ciekawego nie dzieje. A wena jest, jaka jest.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top