12
Obudziły mnie promienie słońca, przedzierające się przez firankę. Otworzyłem oczy i się uśmiechnąłem. Przytulona do mojego torsu brunetka spała w najlepsze. W moich ramionach znajdował się przecudny anioł i interesującym charakterze. Przytuliłem ja i dałem buziaka w głowę.
- Nie patrz się tak na mnie. – wymamrotała, podnosząc głowę, patrząc mi w oczy.
- To nie moja wina, że jesteś taka piękna.
- Ta, ta, bo ci jeszcze uwierzę.- powiedziała, podnosząc się.
- Gdzie idziesz?
- Ubrać się, a potem na śniadanie. Tobie też radze wstawać.
- Nie mi tu jest wygodnie, tylko czegoś mi brakuje... tylko czego?... a no ta... tego – powiedziałem, ciągnąc dziewczynę za biodra i mocno ją do siebie tuląc.
Blanka próbowała się wyrwać, ale byłem sprytniejszy i przycisnąłem ja do materaca, kładąc się na niej.
- Złaź, wiesz jak ty, jesteś ciężki?
- Nie przesadzaj. Ile ty masz w sobie siły.-powiedziałem, leżąc na ziemi.
Coraz bardziej zadziwiała mnie ta dziewczyna. Nie jeden wilk próbował mnie siebie zwalić w postaci ludzkiej i mi się to nie udawało, a ona bez problemu to zrobiła.
***
Zieliśmy śniadanie i wyruszyliśmy do miasta. Wszystkie dziewczyny się zachwycały widokami, a ja tam nic szczególnego nie widziałem, widoki jak wszędzie.
- Okej, macie trzy godzimy, możecie robić, co chcecie, ale za trzy godziny spotykamy się w ty miejscu.
– Powiedziała nauczycielka.
Każdy porozchodził się w swoje strony. Nawet nie wiem, kiedy straciłem Blankę z zasięgu widzenia.
WIDZICIE GDZIEŚ BLANKĘ?
NIE MARTW SIĘ, ZNAJDZIEMY JĄ.
Każdy rozszedł się, żeby lepiej był szukać.
Nigdzie jej nie mogłem znaleźć, nawet pytałem się przechodni czy jej nie widzieli, ale nikt nic nie widział.
NIGDZIE JEJ NIE MA – powiedzieliśmy wszyscy w tym samym czasie
ONA GDZIEŚ TU MUSI BYĆ.
NIE PRZEJMUJ SIĘ MA JESZCZE DWIE GODZINY, MOŻE POSZŁA DO JAKIEGOŚ SKLEPU KUPIĆ SOBIE CIUSZKI.
Słowa Maksa trochę mnie uspokoiły. Widziałem, że brunetka chodzi gdzieś i za dwie godziny się odnajdzie.
Przez cale dwie godziny nic nie robiłem, reszta mojej grupy poszła pochodzić i zwiedzać, ale mnie tu nic nie interesowało.
- Ustawcie się, muszę was policzyć. – krzyknął nauczyciel.
Nawet nie wiem, kiedy minął ten czas. Stanąłem w grupie. Nauczyciele nas przeliczyli.
- Okej, są wszyscy, idziemy. – rozglądnąłem się po całej grupie, ale jednej osoby nam brakuje.
- Jak idziemy, przecież Blanki nie ma.
- Wiemy, gdzie jest Blanka, ona dojdzie na kolacje. Idziemy.
DZIWNE
TA DZIEWCZYNA MA WIĘCEJ TAJEMNIC NIŻ KANAPA JUSTINA. – w kanapie i Justina można znaleźć wszystko, czasami się zastanawiam jakim cudem.
MUSIMY TU ZOSTAĆ I ZACZĄĆ JEJ SZUKAĆ, TO JEST STRASZNIE PODEJRZANE.
NIE TYLKO TO, OD KIEDY PANI SMELO JEST TAKA MIŁA I CAŁY CZAS UŚMIECHA SIĘ.
TO JEST NORMALNE, OD KIEDY ŚPI Z NASZYM PROFESOREM, OD DWÓCH TYGODNI ZDĄŻA SIĘ TO BARDZO CZĘSTO. ZAUWAŻYŁBYŚ TO, JAKBYŚ NIE BYŁ, ZAPATRZONY W NIE WIADOMO CO.
Nie ma to, jak posłuchać kłótni chłopaków. Dziewczyny już dawno się wyłączyli i plotkują o nie wiadomo czym.
Poszedłem do nauczycielki i nie wiem, nawet jak mi się udało, żebym tu został, bo mam coś do załatwienia i tak po prostu się zgodziła.
***
Na polu robi się coraz ciemniej, a jej nigdzie nie ma. W hotelu tez jej nie ma.
- Patrzcie chłopaki, kogo my tu mamy- powiedział męski głos. – Zabawimy się kotku.
Szybko poszedłem do ciemnej uliczki. Zobaczyłem grupę chłopaków stojących wokół dziewczyny. Przyjrzałem się bliżej... To była Blanka.
Dziewczyna nic sobie z tego nie robiła tylko wybuchła niekontrolowanym śmiechem.
- I co ty mi zrobisz skarbie. – zakpiła brunetka.
- Trafiłaś na najgorszego faceta w ty mieście.
- Alanie i co ty mi zrobisz?
- Widzę, że jestem bardzo rozpoznawalny. – uśmiechnął się, przybliżając się jeszcze bardziej do dziewczyny.
- Chciałbyś. – chłopak zaczął ja całować po szyi a ja ledwo oponowałem nad sobą, ale musiałem wytrzymać. Dziewczyna była za bardzo spakojna jak na sytuacje, w jakiej się znalazła.
- Chłopaki rozejść się, muszę pogadać z Alainem.
Dziewczyna krzyknęła a wszyscy natychmiast gdzieś się zmyli.
- No hej, jak ja cię dawno nie widziałem. Co robisz we Francji? – powiedział przytulając ją.
- Miała sprawy do załatwienia, ale to nie rozmowa na teraz, bo jak się nie mylę jeden chłopak nas podsłuchuje... Cameron wyłaź.
- Skąd wiedziałeś, że to ja?
- Widziałam cię.
Kiedy podchodziłem coraz bliżej dopiero poczułem ten zapach. Ten cały Alan jest wilkołakiem i to jeszcze alfą jak ja. Mimowolnie na siebie zawarczeliśmy.
- Gorzej niż psy. – parsknęła dziewczyna.
Coraz bardziej myślę, że ona wie o naszym świecie więcej niż my sami.
- Nie warczy na siebie. Cameron idziemy a my Alenie jeszcze się zobaczymy. – powiedziała całując go w policzek. – jeszcze bardziej zawarczałem. Nikt, a to nikt nie będzie całował mojej kruszynki.
Szybko podszedłem do dziewczyny i owinąłem ja wokół taki, aby zaznaczyć, że jest moja i ma się trzymać od niej z daleka. Ten tylko się popatrzył i poszedł.
- Co ci się dzieje?
- Próbujemy przekazać, że jesteś moja i ma się trzymać od ciebie z daleka.
Blanka się tylko zaśmiała i pokręciła głową.
- Chodź już mój mały zazdrośniku, bo jeszcze nauczyciele się będą martwić. – stałem w miejscu i uśmiechałem się jak jakiś psychol. Ona powiedziała, że jestem jej.
- Możesz powtórzyć?
- Chodź mój zazdrośniku. – uśmiechnęła się promienie.
- Tylko twój. – nie mogłem się powstrzymać i wpiłem się w jej usta. Całowaliśmy się powili. Z każdym dniem zakochiwałem się w niej coraz bardziej i bardziej. Mój wilk był zadowolony, że jest tak blisko mnie i że jeszcze się możemy z nią całować z taką miłością.
- Chodź. – oderwałem się od jej ust i złapałem ją za rękę. Przed nami jeszcze długa podróż do hotelu.
***
Kiedy dotarliśmy, wszyscy już spali albo udawali, że spali. Kiedy przechodziliśmy koło pokoju nauczycieli było słychać skrzypienie łóżka i pojękiwanie.
- Czy oni nie są za starzy na coś takiego i to jeszcze na wycieczce.
- A wiesz co jest w tym wszystkim najśmieszniejsze?
- Co takiego?
- Wiesz, że tam się toczy trójkącik? Dwie nauczycieli i jeden nauczyciel.
- Skąd wiesz, że trójkącik ? – zapytałem.
- Oni mają w trzy osoby pokój a jak się dobrze przysłuchasz to możesz usłyszeć obie nauczycielki jak jęczą i jeszcze nasz profesor.
Miała racie jak się przysłuchasz to tam się toczył trójkącik. Nie tylko tam w pokojach moich kumpli też się zbiera na coś grubszego.
Moi kumple już przeszli połączenie, a to znaczy, że się kochają jak króliki wszędzie i przez cały czas. Mój brat ma tak samo, od kiedy jest z Madison czyli swoją żoną kochają się gdzie popadnie.
Nie mogłem już tego słuchać. Pociągnąłem Blankę za rękę do naszego pokoju.
- To, co idziemy spać czy...
- Czy... - szybko się koło niej znalazłem i wpiłem się w jej słodkie i miękki usta.
Zapowiada się ciekawa noc.
Cześć kochani.
Co myślicie o tym rozdziale?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top