Rozdział 43

   Przyglądałem się siedzącemu na krześle Arielowi. Właśnie wróciliśmy do Kapitolu i dosłownie kilka minut temu dotarliśmy do mojego pokoju. Anioł właśnie używał magii leczniczej, by podleczyć odrobinę swoje plecy.

- Boli?

- Troszeczkę.

- Hmm...

- Wiem, że się odrobinę wczułeś w tę bitwę na śnieżki, ale naprawdę nie zauważyłeś, że rzucasz kawałkiem lodu?

- Nie no co ty... to dlatego, że był oblepiony śniegiem... przecież nie rzuciłbym ci w plecy kawałkiem lodu.

- ... Tak... Rzeczywiście.

   Celowałem w głowę ty zdradziecka łajzo.

   Po tym, jak Gabriel mnie oświecił, spokojnie dopiłem swoją herbatę i dołączyłem to bitwy. Byłem wkurwiony. Naprawdę wkurwiony. Ariel powinien się cieszyć, że były tam dzieci, bo urządziłbym tam rzeź. Na jego szczęście skończyło się na tym, że znalazłem kawałek lodu, oblepiłem go ładnie śniegiem, aby utworzyć łatwą do rzucenia kulkę i gdy tylko się odwrócił, odsłaniając się odrobinę, rzuciłem z całych moich anielsko-demonicznych sił. Niestety źle oceniłem odległość, więc Ariel dostał w bark. Wiem, że kawałek lodu go nie zabije... ale zaboli. Zresztą... jeszcze z nim nie skończyłem.

   Nie wiedziałem do końca jak się zachować. Z jednej strony... staram się nie dać ponieść się emocjom. Nie wiem, dlaczego Ariel mi o tym nie powiedział i jestem na niego wściekły. Z drugiej jednak strony chcę myśleć, że miał jakieś powody.

- Sky... czy coś się... stało?

- Nie. Dlaczego pytasz?

- Bo... zachowujesz się trochę dziwnie.

- W sensie?

- Jesteś wyjątkowo... cichy. I... patrzysz na mnie wyjątkowo... jakby to ująć... intensywnie.

- Wydaje ci się.

- Jeśli coś cię gryzie to możesz mi powiedzieć.

- ... Co jutro porabiasz?

   Nagła zmiana tematu zbiła go lekko z tropu, ale w miarę szybko odzyskał rezon.

- Ja... jeszcze nie wiem. Pewnie pójdę do moich byłych przełożonych. Zapytam, czy mogę coś jeszcze zrobić w sprawie mojej sytuacji. Pan Gabriel powiedział, że jest skłonny dać mi rekomendacje, a to zapewne bardzo by pomogło.

- Hmm... Coś jeszcze?

- Ja... pewnie przejdę się do bibliotek.

- W jakim celu?

- ... Layla prosiła mnie, bym pomógł jej poszukać informacji. Znaleźli coś na Ziemi Niczyjej. Z tego, co zrozumiałem to fragment jakiejś budowli. Chce przejrzeć archiwa, stare księgi, mapy, listy... wszystko, co pomoże im ustalić, czym mogło to być. Mają lokalizację... możliwe, że ktoś kiedyś wspomniał gdzieś o tym, co tam się znajdowało.

- Hm... i Layla nie ma od tego ludzi? Co... sama pracowała na tych wykopaliskach?

- Nie... to praca całej ekspedycji. Po prostu podzielili się na grupy. Część prowadzi dalsze prace na Ziemiach Niczyich a Layla, jej ojciec i kilkoro współpracowników wróciło do Nieba, by stąd prowadzić dalsze badania. W Niebie są miliony źródeł historycznych rozsianych po tysiącach bibliotek. Musieli podzielić się obszarami. Nie mają tak wielu ludzi więc to zrozumiałe, że szuka pomocy.

- I akurat ciebie do tego wybrała? Bo z ciebie taki wprawiony historyk.

- Nie, ale... to tylko szukanie informacji. Moja wiedza jest wystarczająca. Jeśli chcesz... też możesz pomóc. Layla na pewno ucieszy się z kolejnych rąk do pracy.

- O tak. Nie wątpię. Będzie przeszczęśliwa jak mnie zobaczy.

- ... Przeszkadza ci to?

- Co?

- To, że tam idę.

- ... Nie no co ty. Dlaczego miałoby mi to przeszkadzać? W końcu idziesz tylko pogrzebać w książkach ze swoją przyjaciółką... co nie?

- ... Tak.

- No właśnie. A tak w sumie to... ile się znacie?

- Z Laylą?

- No.

- ... To będzie... już sam nie wiem. Poznaliśmy się w sumie dość dawno temu. Czasem odwiedzałem Barachiela w domu i spotykałem ją tam. Dopiero po jakimś czasie zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Zaprzyjaźniliśmy się mniej więcej w czasie gdy dołączyłem do wojska...

- Hm... i rozumiem, że wasza przyjaźń się rozwijała.

- Tak... w pewnym sensie tak.

   Tak. W pewnym sensie tak. W tej chwili nie wiem już, czy mam się na niego wydrzeć, rzucić się mu do gardła, czy może... może poczekać na rozwój wydarzeń.

   Teoretycznie Ariel mnie nie okłamał. Przemilczał część informacji. Jak na mój gust kurewsko istotnych informacji... ale jednak. Czy to równe kłamstwu... Nie wiem. Ja sam święty nie jestem.

   W każdym razie... To nie jest powód, by popadać w rozpacz. Ariel mnie nie zdradził. Wierzę też, że tego nigdy nie zrobi. Kocham go... i naprawdę mu ufam. Ufam mu... właściwie bezgranicznie. To, czego się dowiedziałem... ubodło mnie dość mocno. Jednak... nie chcę chyba zbyt mocno tego wyolbrzymiać.

   Oczywiście jestem wkurzony. Nie wiem, dlaczego mi o tym nie powiedział. Staram się jednak... jakoś go zrozumieć. W sumie... nie pytałem o jego byłe. No a takie tematy są raczej... mało przyjemne więc zazwyczaj się ich unika. To nie coś, o czym powiesz przy śniadaniu.

   Mogę zrozumieć, że nie mówił mi, że miał narzeczoną... ale teraz spotyka się z nią dość często i ... owszem przedstawił ją jako przyjaciółkę i zapewne tą przyjaciółką jest... jednak jednocześnie jest jego byłą!

   Czy to coś zmienia? Z jednej strony nie. Bo to w końcu jego BYŁA. Wątpię, by nagle go oświeciło i stwierdziłby, że chce do niej wrócić. Zwłaszcza że nie wątpię w jego miłość do mnie.

   Jednak z drugiej strony... Nie mogę nic poradzić na zazdrość. Naprawdę chciałbym nie być zazdrosny... ale ona... wydaje się perfekcyjna. Jest piękna, zgrabna, zna Ariela dłużej niż ja i najwyraźniej dobrze się dogadują.

   Okej... podjąłem decyzję. Nie będę czekał z podkulonym ogonem.

- Rozumiem... Więc byliście blisko. A kiedy się jej oświadczyłeś?

   Z miny Ariela dało się łatwo wyczytać, że połączył ze sobą wszystkie fakty. Moje zachowanie, pretensje i na koniec obciążające pytanie.

- Pan Gabriel ci powiedział?

- No na pewno nie ty.

- ... Sky... To nie tak...

- A jak? Od prawie miesiąca olewasz mnie i spędzasz czas ze swoją byłą. I to w dodatku nie jakąś tam byłą... a narzeczoną! Powiedziałeś, że to tylko twoja przyjaciółka!

- Bo nas już nic nie łączy. Jesteśmy po prostu...

- Zamilcz! Jeszcze nie skończyłem! Nie wspomniałeś o tym ani słowa... Ukrywałeś to! Wszyscy wiedzieli! Wszyscy tylko nie ja! To dlatego Anja zachowywała się tak dziwnie. Ona wiedziała i nawet wtedy postanowiłeś, że dalej będziesz milczał. Dlaczego? Myślisz, że bym się w końcu nie dowiedział?!

- Sky proszę, pozwól mi to wytłumaczyć.

- ... Świetnie. Proszę bardzo. Tłumacz się. Tylko lepiej się postaraj.

   Usiadłem na brzegu łóżka naprzeciw Ariela. Skrzyżowałem ręce na piersi i czekałem. Musiałem mieć niezły bitchface, bo anioł wyglądał na mocno poddenerwowanego... i słusznie.

- Więc... nie wiem do końca, od czego zacząć.

- Od początku. Co cię z nią łączyło... i co teraz cię z nią łączy.

- Ja... tak jak mówiłem, poznałem ją dzięki jej ojcu. Zaprzyjaźniliśmy się. Przez długi czas byliśmy tylko bliskimi przyjaciółmi. W pewnym momencie... mniej więcej w czasie gdy awansowałem, a moje życie zaczęło się układać... Layla wyznała mi miłość. A ja... pomyślałem, że... powinniśmy spróbować. Więc... zaczęliśmy się spotykać... zostaliśmy parą. I tak przez jakiś czas... To był dość... specyficzny związek. Lubiłem Layle... tylko... nie do końca wiedziałem, czy ją kocham. To było chyba bardziej... przyjacielskie... ale pomyślałem, że powinienem dać temu szanse więc... jakoś to ciągnęliśmy. Było nam... raczej dobrze. Miałem w miarę wysoką pozycję i piękną dziewczynę... jej ojciec mnie lubił i w sumie traktował jak syna. Moi znajomi i współpracownicy postrzegali nas jako idealną wzorową parę, a ja stwierdziłem, że... moje życie w sumie mi się podoba i... Pewnego dnia wspomniała coś o... o małżeństwie. Nie na poważnie. Chyba... chyba opowiadała mi, że jej koleżanki o tym mówią. O tym, że... powinniśmy się pobrać lub coś w tym rodzaju. Tylko tak... zasugerowały i ona chyba nie brała tego na poważnie... ale jednocześnie wyczułem, że... chyba odrobinę tego oczekuje. W końcu... byliśmy ze sobą dłuższy czas... raczej się nie kłóciliśmy i wszystko się jakoś tak układało. Jej ojciec dał nam błogosławieństwo... moi znajomi od czasu do czasu także rzucali mało znaczące komentarze na temat naszego związku. Pytali, czy zamierzam się oświadczyć... lub nawet oczekiwali, że doprecyzuje, kiedy zamierzam się oświadczyć... Podczas gdy ja... w sumie do tego czasu nawet o tym nie myślałem. Jakoś tak... nie uważałem, by było to potrzebne. Gdyby nie moje otoczenie nawet bym o tym nie pomyślał, bo po prostu... nie odczuwałem takiej potrzeby. Po pewnym czasie zacząłem odczuwać presję. Uświadomiłem sobie, że rzeczywiście... wypadałoby zrobić jakiś krok. Moje życie było w miarę stabilne... nasz związek długi i w zasadzie... szczęśliwy... no i... ja i Layla... sypialiśmy ze sobą, więc jako mężczyzna powinienem w jakiś sposób... pociągnąć się do odpowiedzialności. Więc... po prostu się jej oświadczyłem. Wszyscy wokół mnie wydawali się... usatysfakcjonowani. Layla była bardzo szczęśliwa i w zasadzie... tylko Arael w tamtym czasie zauważył, że coś jest nie tak. On jako jedyny... zapytał mnie, czy jestem pewien, że tego chcę... i uświadomiłem sobie, że... że nie wiem. Layla tryskała radością a ja... ja miałem tyle wątpliwości... Życie jednak zweryfikowało moje decyzje. Wkrótce po tym... popełniłem ten feralny błąd... zdegradowano mnie... ludzie się ode mnie odwrócili i... Layla w pewnym sensie także. To nie tak, że mnie porzuciła. Nie... Starała się pomóc... jednak... nie w taki sposób, w jaki bym sobie życzył. Ona nie rozumiała, dlaczego zrobiłem to, co zrobiłem. Oczekiwała, że... pokajam się przed moimi przełożonymi. Starała się wszystko jakoś naprawić... ale jednocześnie nie próbowała mnie nawet zrozumieć. Chciała, tylko by wszystko było po staremu a ja... ja w tamtym czasie uświadomiłem sobie wiele rzeczy. Wiele się we mnie zmieniło, a zwłaszcza w moim światopoglądzie. Zrozumiałem też, że to, co czuję do Layly to zdecydowanie nie miłość... to zwykła sympatia. Nie kochałem jej. Lubiłem ją. Było nam... dobrze. Dawaliśmy sobie bliskość i ciepło. To było... wygodne. Ale nie byłem w stanie oddać jej całego siebie. Czy mógłbym spędzić z nią resztę życia? ... Pewnie tak... gdybym nie spotkał prawdziwej miłości. Sky... to, co czułem do Layly... jest niczym w porównaniu do uczuć, którymi darzę ciebie. W pewnym momencie uświadomiłem sobie, że to co czuję względem niej to nie jest miłość... i nawet jeśli jest miło i sympatycznie... to gdybym z nią został, byłoby to niesprawiedliwe względem niej. Bo nigdy nie pokochałbym jej całym sercem. Gdy teraz o tym myślę... przez cały ten czas była dla mnie przyjaciółką... i kochanką. Nigdy nie była moją bratnią duszą. Zerwałem zaręczyny. Właściwie to... obgadaliśmy to i... nie tyle je zerwałem, ile zasugerowałem, że powinniśmy to skończyć. Przeprowadziliśmy bardzo długą rozmowę i... w pewnym sensie doszliśmy do tych samych wniosków. Layla zdecydowanie była... zawiedziona takim rozwojem zdarzeń... ale zgodziła się ze mną. Byłem w tamtym momencie... w pewnym sensie na dnie. Mógłbym pociągnąć ją ze sobą. Darzyłem ją bardziej przyjaźnią niż miłością. A ona... już od dłuższego czasu pragnęła rozwinąć się w swojej pasji, a jednocześnie pracy. My... to nie było dramatyczne rozstanie. Po prostu wspólnie stwierdziliśmy, że to koniec i teraz każde powinno iść w swoją stronę. Layla wkrótce wyjechała. Ja zająłem się odbudowywaniem mojej reputacji. Arael bardzo mi pomagał. Z Laylą przez jakiś czas pisaliśmy listy. Na początku często... z czasem coraz rzadziej. Ostatecznie kontakt się urwał. Ucieszyłem się, gdy ją zobaczyłem... ale musisz mi uwierzyć Sky, że postrzegam ją tylko jako przyjaciółkę. Nic więcej. I jestem pewien, że ona tak samo postrzega mnie.

- Więc dlaczego o tej historii dowiaduję się dopiero teraz?

- Ja... zdaję sobie sprawę, że powinienem powiedzieć ci o tym już dawno. Musisz jednak mnie zrozumieć. To nie jest coś, o czym można powiedzieć tak po prostu. Gdy zaczęliśmy być razem... na początku mieliśmy przecież ważniejsze sprawy na głowie. Gdy nieco się uspokoiło... ja... nie wiedziałem jak to powiedzieć. Nie nadarzyła się odpowiednia okazja, a jednocześnie trochę bałem się burzyć nasz spokój. Wielokrotnie myślałem o tym, by ci powiedzieć... ale zawsze odkładałem to i... tak to się jakoś ciągnęło. A gdy pojawiła się Layla... przestraszyłem się trochę, że... że źle to zinterpretujesz. Chciałem ci powiedzieć. Gdy tylko ją poznałeś. Gdy wracaliśmy z tej kolacji... miałem to na końcu języka... i stchórzyłem. Nie wiedziałem jak to powiedzieć. Nie mogłem po prostu stwierdzić, że była moją narzeczoną. A później... było tylko gorzej. Nie będę próbował wmówić sobie, że nie było okazji. Były. Mogłem powiedzieć ci, chociażby po wizycie u Anji. Mogłem powiedzieć ci, gdy pytałeś o Laylę. Po prostu się bałem. Bałem się, że... że cię zranię lub... lub źle to przyjmiesz. Po prostu stchórzyłem. Przyznaję się Sky. Nie powiedziałem ci, bo stchórzyłem. I rozumiem, że jesteś na mnie wściekły. Nadwyrężyłem twoje zaufanie. Jednak uwierz mi... Kocham cię Sky. Jesteś... miłością mojego życia. Nikogo nigdy tak nie kochałem... i nikogo już tak nie pokocham. Między mną i Laylą nic nie ma... Ponadto... powiedziałem jej o tobie. Powiedziałem jej, że cię kocham. Że jesteś moim wybrankiem... Sky ty... nie zdajesz sobie sprawy, ale to słowo ma znaczenie. Nazywam cię swoim wybrankiem... a to więcej niż przyjaciel... więcej niż kochanek, narzeczony czy nawet małżonek. Nazywając cię moim wybrankiem... uznaję cię za moją bratnią duszę... za mojego towarzysza życia. Proszę cię Sky... wybacz mi moje tchórzostwo. Wybacz, że cię zraniłem.

- ... Pomiędzy tobą a Laylą... nie ma nic oprócz przyjaźni?

- Darzę ją tymi samymi uczuciami co Araela. Szczerze mówiąc... nawet słabszymi, gdyż Arael był mi bliższy.

- ... Niech ci będzie. Wierzę ci.

- Sky...

- Nadal jestem zły. Ale powiedzmy, że ci nawet wybaczam.

- Sky dziękuję...

- Ale!

- Tak?

- ... Chcę jutro iść z tobą. Do biblioteki.

- ... Oczywiście. Cokolwiek zechcesz.

- Świetnie... A! I bym był zapomniał... nie śpisz tu dzisiaj. To dla twojego dobra. Mogę się obudzić w podłym nastroju... miałbyś pecha, gdyby zamiast kawałka lodu tym razem w moje ręce wpadło coś ostrego.

   Ariel posłał mi długie spojrzenie. Poruszył delikatnie swoim zranionym barkiem... i chyba zrozumiał przekaz.













[Ej... jest mem. Ale to taki specjalny mem. W pełni zrozumieją go tylko osoby, które oglądały Grę o Tron.]

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top