Rozdział VII

   Gdy obudziłem się rano, byłem sam, szczelnie przykryty kocem. Z zewnątrz dochodziły ciche odgłosy. Podniosłem się powoli i rozejrzałem. Przez ściany namiotu przebijało się światło słoneczne. Dzień najwidoczniej był wyjątkowo ładny. To dobrze. Trudno byłoby podróżować w deszczu. Chociaż przy obecnym tempie do bramy będziemy się przedzierać przez śnieżne zaspy.

   Szybko przebrałem się z mojej prowizorycznej piżamy. Założyłem rurki, T-shirt i bluzę, wszystko w czarnym kolorze. Jak moja dusza. Pakując rzeczy do torby miałem chwilę, żeby się zastanowić.

    Jestem pewien, że coś mi się śniło i nie było to nic przyjemnego. Nie mogłem sobie jednak przypomnieć co. No cóż, nawet jeśli miałem jakiś koszmar, to zapewne był on przyjemny w porównaniu do mojego prawdziwego życia. Wow. Chyba jeszcze nigdy nie byłem aż tak emo. Może jeszcze zacznę pisać wiersze... Nieee. Już przeszedłem ten etap i nie mam zamiaru do tego wracać. Rysować potrafię, poeta ze mnie żałosny. Moje wierszyki były na poziomie "Na górze róże. Na dole fiołki. Świat jest okrutny. Życie nie ma sensu."

   Wziąłem kilka głębokich wdechów, by się ogarnąć i wyszedłem na zewnątrz. Naprzeciwko namiotu siedział Ariel. Zatrzymałem się i przyjrzałem scenie, która się przede mną rozgrywała. Albo dalej spałem, albo mój mózg działał z lekkim opóźnieniem. Ariel siedział naprzeciwko ogniska, nad którym właśnie piekł się... królik... chyba.

- Ariel...

    Anioł spojrzał w moim kierunku i wskazał na miejsce obok siebie. Posłusznie usiadłem, dalej zastanawiając się, czy aby na pewno wszystko ze mną w porządku. No dobra nic nie jest ze mną w porządku, no ale zwidów chyba nie mam... chyba.

- Czy... powiesz mi proszę, co tu się dzieje?

- Upolowałem królika. Pomyślałem, że będziesz głodny i gdy usłyszałem go w zaroślach, stwierdziłem, że to dobra okazja.

- ... Upolowałeś królika.

- Polowałem na demony, czemu zaskoczył cię fakt, że potrafię wytropić, uśmiercić i oprawić zwykłego ssaka.

- Bo żyjemy w dwudziestym pierwszym wieku i królika można kupić w supermarkecie.

- Tak... lecz za tego nie musieliśmy płacić.

- ... Jesteś geniuszem. Nie doceniałem cię. No więc... mogę go zjeść?

    Do moich nozdrzy dochodził smakowity zapach mięsa i doszło do mnie, jak głodny jestem. Zwłaszcza po wczorajszym nikłym posiłku. Ariel jednym ruchem noża ze scyzoryka odciął udo zwierzęcia i podał mi. Spoczywaj w spokoju króliczku.

- Uważaj, gorące.

- Spoko. Hm... a co jeśli to była królicza mama i właśnie uśmierciliśmy małe króliczątka, które czekają na jej powrót do ich króliczej norki?

- To samiec.

- A w takim razie smacznego.

   Bez wyrzutów sumienia wgryzłem się w mięso. Było trochę bez smaku, ale za to bardzo soczyste. Czuje się jak bohater gry RPG albo jakiejś powieści fantasy. Ja i mój druh w podróży, rozbijamy obóz w lesie, jemy pieczonego królika. Co później? Zabijemy smoka i uratujemy królestwo?

   Przyznam, że jedzenie bez talerzy czy widelca było dość niewygodne, ale jakoś sobie poradziliśmy. Po posiłku użyłem wody z butelki, by umyć dłonie tak jak Ariel. Mój żołądek był niezwykle szczęśliwy więc i mi poprawił się humor.

- Która godzina?

- Południe.

- Hmmm... długo spałem.

- Owszem.

- Mogłeś mnie obudzić.

- Mogłem, ale chciałem byś się wyspał. Zanim ruszymy dalej, chciałbym poświęcić kilka godzin na twoje szkolenie.

- Serio?! Mam przebrać się w coś bardziej... sportowego?

- Nie. Dzisiaj zajmiemy się teorią.

- O... super... uwielbiam teorię...

- Usiądź wygodnie.

   Posłusznie usiadłem po turecku na ziemi. Po chwili naprzeciwko mnie usiadł Ariel z niewielkim patykiem w dłoni. Spojrzał na mnie i narysował patykiem na ziemi prostą linię, następnie zaznaczył na niej trzy punkty. Na początku, na końcu i na środku linii.

- Teraz skup się i słuchaj uważnie. Jeśli czegoś nie rozumiesz lub masz jakieś pytania, podnieś dłoń.

- Tak jest sensej. Nauczaj mnie. - Złożyłem dłonie i wykonałem lekki ukłon.

- ... Podejdź do tego poważnie.

- Jestem śmiertelnie poważny.

- Dobrze... więc wyróżniamy trzy podstawowe rodzaje magii: Demoniczną, Boską i Neutralną. Nazywamy je także czarną, białą i szarą magią. Można przedstawić je za pomocą prostej. Na jednym końcu znajduje się czarna, demoniczna magia. - Ariel narysował literę „C" przy jednym z punktów. – Na drugim końcu znajduje się biała, czyli boska magia. – Zgrabnym ruchem narysował literę „B" przy kolejnym punkcie. – Natomiast magia neutralna może należeć zarówno do magii czarnej, jak i do białej w zależności od tego, gdzie jest jej źródło, dlatego jest nazywana szarą i można ją przedstawić pośrodku prostej, jednak w odniesieniu do konkretnej sytuacji można oznaczyć ją w odpowiednim punkcie w zależności od tego, czy jej źródło leży w magii białej, czy czarnej. Może być więc ona bliższa demonicznej lub boskiej magii. Dlatego mogą ją stosować zarówno anioły, jak i upadli. Rozumiesz?

- Biała magia i czarna to swoje przeciwieństwa, szara ma w sobie trochę czarnej i trochę białej więc mogą jej używać obie strony.

- Tak, mniej więcej.

- Podejrzewam, że to mi wystarczy.

- Jak na razie musi. Teraz przejdziemy do omówienia białej magii.

   Ariel starł linię i narysował Gwiazdę Dawida, następnie na jej ramionach napisał kolejno litery: „B", „Wr", „Ś", „N", „Ż", „Ws". Następnie połączył ramiona gwiazdy, tak iż została ona wpisana w sześciokąt foremny. Przy okazji muszę zaznaczyć, że Ariel zdecydowanie nie miał artystycznego talentu... no ale nie można mieć wszystkiego. Kto wie, może jest niesamowitym poetą?

- Biała magia jest jedyną, którą przedstawiamy za pomocą sześcioramiennej gwiazdy. Istnieją rodzaje magii, które trudno przyporządkować do konkretnej grupy jednak większość ma pewne cechy wspólne, które pozwalają na klasyfikację. Jeśli chodzi o białą magię, to dzielimy ją na sześć grup: magię boską, wróżbiarstwo, światła, natury, życia i wspierającą. W tym magia boska jest najobszerniejsza i najtrudniej jest ją sklasyfikować. Teraz przyjrzyj się gwieździe. Większość aniołów posiada jedną specjalizację w konkretnej dziedzinie, jednak potrafimy też władać innymi rodzajami. Zazwyczaj jednym lub dwoma w stopniu... powiedzmy zaawansowanym. Jeśli połączysz ze sobą ramiona, utworzysz schemat magii pokrewnej. Polega to na tym, że niektóre rodzaje magii są sobie bliższe niż inne. Tak, więc jeśli specjalizujesz się w powiedzmy... magii życia, która opiera się głównie na umiejętnościach leczniczych, będzie ci łatwiej opanować magię natury i wspierającą, które na schemacie znajdują się najbliżej. Trudniej będzie ci opanować magię światła oraz boską, gdyż znajdują się dalej, nie jest to jednak niemożliwe. Natomiast magii życia i wróżbiarstwa nie są połączone żadną linią, dlatego opanowanie tych dwóch w stopniu znaczącym jest prawie niemożliwe. Ilość poznanych arkanów oraz ich poziomu zależy od konkretnej jednostki i jej siły, teoretycznie więc możliwe są różne kombinacje. Zazwyczaj jednak obowiązuje ten schemat. Anioły i upadli mogą władać też magią neutralną, jednak rzadko łączą specjalizacje magii białej z szarą, lub szarej z czarną.

- To skomplikowane...

- Tylko się takie wydaje. Mogę przejść dalej?

- Dawaj.

    Anioł ponownie starł rysunek i wykonał kolejny. Tym razem były to dwa pentagramy jeden większy a drugi mniejszy.

- Czarna magia działa na podobnej zasadzie. Zachowana jest zasada pokrewieństwa, jednak istnieją tylko dwa jego poziomy. Wyróżniamy pięć arkanów: magia demoniczna, magia destrukcji, klątwy, nekromancja i kontrola umysłu. - Ariel wprowadził na gwieździe odpowiednie oznaczenia. – Ktoś, kto specjalizuje się w nekromancji, nie będzie miał problemów z kontrolą umysłu czy rzucaniem klątw. Większe problemy będzie miał z demoniczną czy destrukcyjną magią. Pytania?

- A drugi pentagram?

- Teraz przejdziemy do niego. Widzisz, nekromancja jest niezwykle skomplikowaną magią i zalicza się do niej wiele podrodzajów. Dlatego wyróżniono pięć podstawowych dziedzin nekromancji: magię krwi, cienia, duszy, śmierci i voodoo. Często są do siebie podobne, różnią się głównie swoim źródłem.

    Anioł spojrzał na mnie pytająco. Skinąłem głową, dając mu znak, że rozumiem. No mniej więcej rozumiem. Jak na razie wymienia jedynie konkretne rodzaje magii. Nic czego bym nie widział w typowym RPG. Anioł starł litery z rysunku i zastąpił je nowymi.

- Doskonale. Teraz przejdziemy do magii neutralnej. Ją także możemy przedstawić, za pomącą dwóch pięcioramiennych gwiazd. Podstawowe rodzaje magii to: przywoływanie, magia iluzji, ochronna, bitewna oraz magia żywiołów, która z kolei dzieli się na ziemię, wodę, powietrze, elektryczność i ogień. Niektórzy wymieniają szósty żywioł, którym jest metal, ale my zaliczamy go do ziemi. Ja władam arkanami magii neutralnej. Specjalizuję się w żywiole powietrza, z którą silnie powiązana jest magia elektryczności, którą znam na poziomie średniozaawansowanym podobnie jak magię bitewną.

- Aha. - Tak wiem. Wręcz ociekam erudycją.

- To są właśnie podstawy. Jeśli zidentyfikujesz rodzaj magii, którą włada twój przeciwnik, możesz obrać właściwą taktykę i oszacować swoje szanse, gdyż niektóre rodzaje magii są silniejsze niż inne. Przykładowo magia iluzji jest skuteczna wobec przeciwników posługujących się magią bitewną, ponieważ zazwyczaj wiąże się ona z dużą odpornością fizyczną, lecz słabą odpornością psychiczną. Dlatego w przyszłości nauczę cię więcej o każdym z arkanów. Ponadto będziesz musiał odnaleźć własną specjalizację. Problematyczne jest dla mnie to, że jesteś aniołem tylko w połowie a w połowie upadłym. Dlatego nie jestem pewny, którymi rodzajami magii możesz się posługiwać. W teorii dostępne są dla ciebie wszystkie trzy, w praktyce jednak nic nie jest pewne. Na początku więc nauczę cię wyczuć w sobie magiczną moc, a także rozpoznać, gdy ktoś używa jej na tobie lub w twoim otoczeniu.

- Teraz przejdziemy do praktyki?

- Tak.

- No więc od czego zaczynamy?

- Od medytacji.

- ... Chyba się tego spodziewałem.

- Musisz oczyścić umysł i wejrzeć w siebie.

- Te spirytystyczne ecie-pecie są dla mnie średnio zrozumiałe, niby co oznacza, „wejrzyj siebie"?

- ... Nie mam pojęcia, ale tego uczył mnie mój mistrz i podziałało. Co prawda dopiero po roku a ponoć byłem niezwykle pojętym uczniem. Jednak zapewniam, że medytacja zadziała. Musisz...

- Wiem jak się medytuje. A ty co będziesz robił?

- Obserwował cię.

- ... Nie, może jednak nie.

- Dlaczego?

- Ciężko mi będzie się skupić i... wejrzeć w siebie.

- Jak wolisz. W takim wypadku zostawię cię samego. Normalnie trwałoby to znacznie dłużej, jednak my nie mamy na to czasu, dlatego przyjdę za dwie godziny i ruszymy dalej.

- Dwie godziny...

- Powodzenia.

- Ta... dzięki.

   Nie chcę być pesymistą... ale to nie skończy się dobrze.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top