piąty
Gdybyśmy mieli możliwość zapytania przypadkowych kilkuset osób z ulicy o i ich znienawidzoną porę dnia, otrzymalibyśmy jednoznaczną odpowiedź, gdzie głosy przeważałyby nad wynikiem.
Poranek to zmora większości z nas i to wcale nikogo nie dziwi, bo pomimo ciszy i pięknego wschodu Słońca nie ma nic, co można byłoby uznać tę porę dnia za udaną. Brzęczenie budzika wyrywa nas z przyjemnej utopii, często wstajemy zbyt wcześnie na rzecz obowiązków, męczymy się samą świadomością, że to kolejny dzień, w którym trzeba udawać kogoś, kim tak naprawdę się nie jest i zacząć zakładać maski niczym makijaż na oczy.
I Taehyung należał do większości, bo, nawet jeśli obudził się wyspany i w miarę wypoczęty jak na okoliczności poprzedniego dnia, to wcale nie było tak kolorowo. Pierwszym co rzuciło mu się we znaki to zimne powietrze owiewające jego nagie i pozbawione wstydu ciało. Było chłodno, trochę mroźnie ze względu na wybudzenie się, a nie faktyczną temperaturę. I dopiero gdy przez lekkie smugi powietrza wybudzał się z raczej nieprzyjemnego snu, to zaczęło go również irytować Słońce, którego promienie prażyły jego zmęczoną twarz.
I zastanawiacie się pewnie, co było takiego nieszczęsnego w taehyungowym poranku, skoro większość z nas rozpoczyna tak dzień?
Otóż uwierzcie, że nikt nie rozpoczyna tak dnia, jak Kim Taehyung, nawet sam Taehyung.
Bo pierwszy raz w całym swoim życiu obudził się z kajdankami na jego rękach, będąc przy tym w jakiejś nienaturalnej pozycji. Ręce splecione miał ku górze, cała jego sylwetka była wyciągnięta niczym na średniowiecznej maszynie tortur, a on poprzez mętlik w głowie, nie wiedział co, jak i tak naprawdę czemu?
Bo prawdą było, że często eksperymentował w swoim życiu seksualnym z każdym z minionych partnerów i dodatki, jaki lina czy właśnie wspomniane kajdanki nie były elementem zaskoczenia.
Ale to pierwszy raz, kiedy zasypiał wolny i beztroski, a obudził się nagi i pozbawiony ruchu.
— Co jest kurwa — syknął niezadowolony, wierzgając się przy tym, jak opętany. Nogi poszły w ruch, talia biegała między pościelą a poduszkami, ale na niewiele się to zdało, bo pomimo wszelkich starań on dalej uwięziony był w metalowych kółeczkach, a nadgarstki jedynie jeszcze bardziej mu napuchły i się poobdzierały. W niektórych miejscach nawet do krwi.
— Jeżeli zaraz mnie nie wypuścisz, to zacznę krzyczeć. A wiem, że tego nie chcesz. Jesteś w łazience, tak? Tylko spróbuj mi się tu pokazać, to ci nogi z dupy powyrywam, przysięgam. — warknął i brzmiało to naprawdę mężnie i mrocznie, biorąc pod uwagę, że przez poranną chrypkę jego głos obniżał się jeszcze bardziej.
Ale na co zdała się magia jego głosu, skoro nic to nie dało. Dalej doskwierała mu cisza, ból i skrępowanie, którego tak bardzo pragnął się pozbyć.
Więc nie żałował się zbytnio i faktycznie zaczął krzyczeć. Jego pisk roznosił się za ściany małego pokoju, echem roznosiły się jego błagania o wyzwolenie, ale to znowu nic nie dawało. I Taehyung miał naprawdę dosyć, może wpadł w pewien obłęd, bo znowu zaczął wierzgać ciałem na każdą ze stron, aby w jakiś dziwny i nieodgadniony sposób wyrwać się spomiędzy kontrolowanego uścisku.
— Pomóż mi, błagam — jęknął żałośnie i szczerze było to naprawdę upokarzające, ale co miał niby zrobić, skoro pozostał tu sam sobie?
Ale nadzieja pozostała z nim do końca, bo gdy tylko usłyszał stukot między drzwiami wejściowymi, uśmiechnął się w euforii, że może jednak jest jeszcze dla niego nadzieja na uwolnienie.
Uśmiech nie trwał długo, euforia uciekła w otchłań nieznanych myśli, zamieniając się miejscami z rozgoryczonym wkurwieniem, gdy w progu dostrzegł dąsającego się Jeongguka. Brunet zamykał z takim spokojem ciemne wrota, że to jeszcze bardziej rozjuszało zirytowanego Taehyunga, którego nadgarstki zwyczajnie nie dawały już rady od mocnego ścisku.
— Ty zgrzybiały skurwy—
— Oh, czyżby moja księżniczka się już obudziła? — zaświergotał wesoło starszy, witając serdecznym uśmiechem skrępowanego Taehyunga. Plecak, który początkowo zawieszony był na barkach dwudziestosześciolatka, spoczął teraz na podłodze przy łóżku, razem ze sportową torbą.
— Żarty sobie ze mnie robisz? Odepnij mi to wreszcie — warknął zdenerwowany, a materac ugiął się jak poprzedniego dnia, gdy Jeongguk przyszpilił do niego swoje obite w czarne spodnie kolana.
— Nie spieszy mi się cię uwalniać. Wiesz, jaki jesteś kuszący w takim wydaniu? Taki całkiem nagi, spięty i oddany tylko mnie? Jesteś taki piękny, że, aż mam ochotę powtórzyć nasz wczorajszy numerek, też tego chcesz, prawda? — mruczał cicho, przejeżdżając opuszkami palców po wyeksponowanej skórze chłopca. Ramiona, uda i brzuch pokrywały się gęsią skórką od słodkiego dotyku i może byłoby to elektryzujące, ale nie dla Taehyunga i nie w takich okolicznościach.
— Wiesz, o czym ja marze? - zapytał teoretycznie. — O kurwa wolności moich rąk, bo mi zaraz odpadną. Co ci w ogóle strzeliło do głowy, żeby mnie skuwać, co? — syknął podirytowany, ale jego nieprzyjemna barwa głosu niewiele zmieniła, bo Jeongguk nie zaprzestał pieszczenia jego ciała, nawet jeśli zacmokał cicho, kręcąc przy tym głową.
Z brzucha przeniósł się teraz na skropione chłodem uda, a opuszki błądzące po nagiej skórze tylko ten chłód potęgowały. Przejechał szybko wzdłuż łydek chłopca, by powrócić na górę nóg razem z szybkim pchnięciem paznokci po skórze.
— Poszedłem nam po ubrania na nasz wyjazd. Nie mamy nic przy sobie, a wypadałoby się czasem przebrać, prawda? W plecaku mam też trochę jedzenia z kuchni, wybrałem te najlepsze, będzie ci smakować, przysięgam. Tylko nie złość się już, nie do twarzy ci z takim grymasem. Gdybym ci nie skuł, to na pewno byś mi uciekł, a tego jednak nie chce. — wysyczał, dokładając usta do podbrzusza chłopaka. Taehyung wzdychał szybko, ciężko, głośno, bo mimo że naprawdę w tym momencie marzył o odpoczynku jego dłoni, tak jednocześnie odczuwał z tego ogromną przyjemność, gdy Jeon kontrolował jego czułe punkty. Gęsia skórka roznosiła się po całym spiętym ciele i czerpał z tego masochistyczną radość. Płynące po jego ciele podniecenie rozbrzmiewało w tym momencie spokojne melodie, gdy Taehyung odczuwał coraz to większą przyjemność z pieszczenia jego ciała.
Ale i tak nie zapomniał o tym bestialskim akcie znieważenia jego osoby.
— Nie mogłeś mnie obudzić albo napisać jakiejś głupiej kartki o tym, że niedługo wracasz? I skąd ty do cholery wziąłeś kajdanki, ty chory pojebie? — jego niski głos zamieniał się w wysokie piski małej dziewczynki, pragnącej otrzymania swoją ulubioną lalkę.
Jeongguk dalej zabawiał się jego ciałem w ten przyjemny sposób.
— Nie miałem serca cię budzić. Wiesz, jak słodko wyglądasz, kiedy spisz? Aż miałem ochotę zrobić ci kilka zdjęć i ustawić je sobie na tapecie. Poza tym sam pomyśl, jaka byłaby szansa na to, że weźmiesz mój list na poważnie? Wtedy tym bardziej byś mi uciekł. A tak miałem cię pod kontrolą i dzięki bogu, że masz tak ciężki sen, bo nawet jeśli kilka razy coś mamrotałeś, kiedy podnosiłem ci ręce, to wystarczyło, że ucałowałem cię za uchem i już byłeś spokojny, jak aniołeczek, wiesz? Wystarczyło wyszeptać ci kilka słówek do ucha i pogłaskać, a ty nie ruszałeś się więcej. Robił ci już tak ktoś, hmm? Ja mogę robić to częściej, uwierz mi skarbie. - wyszeptał, podnosząc swoje ciało nad tym taehyungowym. Ich twarze były naprzeciwko siebie, a czerwonowłosy nie mógł za bardzo pojąć, o co w tym wszystkim chodzi?
Dlaczego ten groźny Jeon Jeongguk tak nagle mówi mu te czule słówka, czemu tak nagle zmienił zdania, słowa, gesty i jest taki potulny.
— Do czego ty zmierzasz, huh? — zapytał zdezorientowany, czując, jak pod jeonggukowym dotykiem coraz bardziej twardnieje, szczególnie gdy usta starszego wędrowały po jego szczupłym brzuchu.
— Wiesz, zastanowiłem się trochę od wczoraj i stwierdziłem, że w sumie mogę ci obciągnąć. I teraz jest idealna okazja, prawda? — zapytał i nie czekał ani chwili na odpowiedź, gdy przystawił wąskie wargi do lekko twardego penisa Taehyunga. Nie spieszył się, początkowo całował tylko wrażliwą główkę chłopaka, zlizując z jego nawierzchni preejakulat.
—Cz-czemu zmieniłeś zd— Ah Jezu, Jeongguk — westchnął niespodziewanie, gdy starszy ułożony między jego nogami zaczął stopniowo zasysać się na żądnym uwagi penisie młodszego.
Palce Taehyunga splotły się w jedność, gdy Jeongguk dołożył do pieszczoty swoje dłonie. Starszy przejeżdżał kościstymi dłońmi po trzonie czerwonowłosego, przy okazji nie zaprzestając pieszczenia męskości młodszego ustami.
Taehyung w tym momencie naprawdę chciał, aby w tym czasie mógł wpleść swoje ręce w czarne kosmyki mężczyzny, ale uniemożliwiły mu to skute nadgarstki.
Ale czy narzekał? Oczywiście, że nie. Świadomość, że to Jeongguk ma pełną kontrolę, podniecała go jeszcze bardziej.
Lubił być pyskaty i wygadany, ale kochał być oddany i czuć, że należy do swojego aktualnego partnera. Kochał uczucie bycia pożądanym, bycia kochanym i poddanym woli osoby nad nim.
Mroczki pokazywały mu się przed oczami, gdy cała przyjemność rozlewała się po jego podbrzuszu, przez coraz to szybsze i spójne ruchy Jeongguka.
Czarne kosmyki biegały mu na głowie, gdy poruszał się coraz szybciej, a w całym pokoju słychać było na zmianę zbereźne jęki, gorące oddechy i odgłosy krztuszenia się Jeongguka. Starszy brał w swoje usta o wiele za dużo, brał, prawie że całą męskość Taehyunga. Jeongguk nie odrywał się ani na chwilę, zapominając o oddechu, o swoich potrzebach.
— Podoba ci się? — zapytał czysto teoretycznie, bo gdy tylko uniósł wzrok, widział, jak bardzo buźka Taehyunga jest rozmarzona, jak oddaje się przyjemności i wyjątkowej chwili i wszystko rozumiał.
Jednak czerwonowłosy i tak mu odpowiedź. Wymruczał tylko ciche "mhm", a Jeongguk ścierając ze swojej brody preejakulat pomieszany z gęstą śliną, powrócił do zadowalania chłopca pod nim.
Zaczął językiem zabawiać się we wszystkie strony na wrażliwej główce, co owocowało desperackimi jękami duszonymi w ustach Taehyunga. Lizał dokładnie każdą stronę jego penisa, dłonią dopieszczał jego jądra, a gdy ponownie wziął całą długość w usta i poruszył kilka razy głową, usłyszał—
— Boże, Jeongguk ja zaraz... — wyjęczał, wijąc się z ogarniającej go przyjemności. Był bliski orgazmu, był bliski, by zalać jeonggukowe usta swoją spermą. I naprawdę zaraz odczułby największą przyjemność, gdyby nie fakt, że w tym momencie Jeongguk oderwał się od krocza chłopaka.
Tak zwyczajnie uniósł swoją głowę, wstał też z łóżka i zaczął kierować się w stronę łazienki, zostawiając Kima z bolącą go erekcją.
— C-co ty robisz, j-jezu — skomlał, odchylając niechętnie głowę w stronę mężczyzny.
— Mówiłem, że to ja tutaj dominuje. — uśmiechnął się zwycięsko, zdejmując przy tym spodnie — Jeszcze raz spróbuj to kwestionować, to kara będzie gorsza. - zaśmiał się ironicznie, przybijając sobie mentalną piątkę, zapominając o głośnych słowach Taehyunga, który groził mu zemstą, że zabije go za coś takiego, że to on zemści się na nim i jeszcze tego pożałuje.
Ale Jeongguk już tego nie słuchał, gdy zamknął się za szklanymi drzwiami prysznica, zostawiając Taehyunga samego.
Leżał teraz podniecony, napalony, z erekcją i skutymi nadgarstkami, które uniemożliwiały mu, chociaż delikatne dotkniecie się gdziekolwiek.
✦ ⋆⋆⋆⋆ ✦
To było dziwne, mimo że dokładnie pamiętał, jak wrócił w nocy z imprezy.
Co prawda pijany Jimin dostrzegł brak swojego przyjaciela w mieszkaniu, ale nie zaprzątał sobie tym głowy, mając świadomość, że Taehyung mógł zwyczajnie wyjść co często miał w zwyczaju. Nie martwił się nim, martwił się tak naprawdę sobą, bo w tamtym momencie jedyne czego potrzebował to czysta bielizna i swoje wygodne łóżko, w którym mógłby zapomnieć o pijackim wybryku dzisiejszej nocy.
I faktycznie odespał tyle, ile potrzebował, ale wraz z porannym kacem nadeszła myśl co tak naprawdę dzieje się z Taehyungiem? Była już trzynasta, a jego dalej nie było i to wystarczyło, by Jimin zaczął spamować w jego skrzynce odbiorczej.
Wybranych telefonów nie było końca, ale nie było żadnego odzewu. Ba! Nie było nawet sygnału!
I wtedy Jimin przerażony losem swojego przyjaciela, nakreślając scenariusz, że ktoś mógł go porwać dały mu możliwość na rozmowę z lepszą osobą.
Bo może telefon Taehyunga nie był dostępny, ale ten policyjny zawsze służył pomocą.
___________
Comeback
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top