EPILOG: It was a bad idea!

A/n wraz z zakończeniem tego fika, zapraszam do obejrzenia fmv u góry, bo pasuje pod te tematyke. 

✦ ⋆⋆⋆⋆ ✦

Wiele osób mu to odradzało. Mówili, że niepotrzebnie wraca do miejsca swojego bólu, że nie powinien się wychylać, a zamiast tego powinien dbać o swoje zdrowie — szczególnie to psychiczne.

Powtarzał mu to Minhyuk, który od samego początku ich spotkania dziękował mu i ściskał z całych sił.

Powtarzała mu to Taeyon, Jonghyun i Jimin, którzy płakali zarówno ze szczęścia, kiedy mogli zobaczyć zaginionego syna. Ale płakali też przez stan, w jakim odnaleźli kolejnego członka ich rodziny. Taeyon omal nie zemdlała na widok poturbowanego chłopaka, a Jonghyun nie blokował się przed płaczem i tuleniem syna.

Wszyscy się o niego martwili i on naprawdę to doceniał. Ale wiedział, że musi dokończyć to, co zaplanował od samego początku. Minęło już pół roku i teraz bez problemu mógł spojrzeć w oczy Jeonggukowi, by powiedzieć to wszystko, o czym tak długo myślał.

Spojrzał na skutego Jeongguka, przybierając przy tym neutralną minę. Nie przejmował się resztą więźniów, którzy również widzieli się ze swoimi gośćmi.

Teraz liczył się tylko i wyłącznie Jeongguk i całe rozwiązanie sprawy.

— Jak się czujesz? — pytanie szybko zawisło w powietrzu, a obaj z mężczyzn spojrzeli na siebie całkiem innym rodzajem spojrzeń.

Jeongguk przełknął głośno ślinę, poprawiając skute dłonie. Pomimo że ich spotkanie odbywało się nie tylko w towarzystwie innych więźniów, ale także licznych ochroniarzy on i tak musiał być zamknięty w metalowych kajdankach, szczególnie że dzisiejsze widzenie odbywało się z jego ofiarą. Za każdym razem, kiedy słyszał słowo "ofiara" jego serce łamało się na milion małych kawałeczków. Jasne, wiedział, że początkowo chciał tylko i wyłącznie skrzywdzić Taehyunga, ale potem to wszystko się zmieniło. Bo zaczęło się od zwykłego zauroczenia, a kończąc na kiełkującej miłości.

Jego chłopak nie był ofiarą, a przynajmniej taką miał nadzieję.

Dopiero po chwili od zadania pytania był w stanie poukładać zagubione myśli i uśmiechnąć się smutno w stronę Taehyunga.

— Źle — odpowiedział krótko. Bo po co miałby się rozgadywać? To było jedyne słowo, które było w stanie opisać jego uczucia. Czuł się fatalnie, okropnie, cała otoczka nowego, więziennego życia wpływała na niego najgorzej. Ale czy na pewno Taehyung chciałby o tym słuchać? Wątpił. Dlatego ograniczał swoje odpowiedzi, nie chcąc przemęczać czerwonowłosego.

Natomiast Taehyung, pomimo że dokładnie widział zmęczenie i szczerość na twarzy Jeongguka, zaśmiał się, układając przedramiona na stoliku. Spojrzał na niego ostrym wzrokiem.

— W ogóle mnie nie obchodzi, jak się czujesz — powiedział pewnie, a Jeongguk tylko schylił głowę tuż przed wzrokiem chłopaka. Bolało. Tak bezpośrednie słowa ze strony miłości jego życia zadawały mu ogromny ból i czuł się zwyczajnie mały w obecności czerwonowłosego. — Pytam, jak się czujesz, kiedy wreszcie jesteś na odpowiednim miejscu? Kiedy wreszcie jesteś na samym dnie i nie masz już nic? - zapytał, a wtedy Jeongguk starał się ze wszystkich sił, aby żadna łza nie uciekła mu wzdłuż policzka. W końcu nie byłby w stanie zetrzeć słonej cieczy z policzków, przez wykręcone do tyłu dłonie.

Taehyung ranił go każdym słowem o wiele bardziej, niż gdyby podcinał mu gardło. I znowu trzymał głowę na dole, wierząc, że w taki sposób jak najszybciej będzie w stanie uspokoić swoje myśli i roztrzęsione uczucia. Ale to niewiele zmieniało, oprócz tego, że nie odczuwał wzroku młodszego z taką intensywnością.

Pobyt w więzieniu sprawił, że był jeszcze bardziej wystraszony i wrażliwy. Wieloletni więźniowie ustalali tu prawo i karali mężczyznę na swoje własne sposoby, za to, co zrobił bezbronnemu chłopakowi z Seulu.

— Dlaczego? - zapytał cicho, a gdy Tae miał kazać mu powtórzyć, Jeongguk wreszcie spojrzał na swoją miłość i mówił dalej — Dlaczego mi to zrobiłeś, Taehyung? J-ja ... — zawahał się na chwilę, a po delikatnym przysunięciu się w stronę czerwonowłosego, wyszeptał. - Ja cię naprawdę kocham, Taehyungie.

— Wiem — odpowiedział automatycznie, z ogromną dumą w głosie. A Jeongguk dopiero teraz spojrzał na szyję chłopaka, nie dostrzegając na niej naszyjnika z aleksandrytem. I to przybiło go jeszcze bardziej, ale nawet nie próbował ukrywać swoich uczuć. Już i tak wszystko przepadło. — Jeon, a czy miłości nie ma? Przecież są tylko pieniądze i interesy, czyż nie? — zapytał rozbawiony. I Taehyung był z siebie tak cholernie dumny, gdy widział, jak oczy mężczyzny nagle się powiększają. Jak na jego słowa mężczyzna szybko panikuje, a ciało widocznie się spina. Oh tak, Taehyung kochał mieć tego typu kontrolę.

— Minhyuk... — wysyczał cicho, a tym razem Tae nie hamował cichego chichotu.

— Dokładnie, Jeon. Minhyuk.

— Wy... Wy oboje to zaplanowaliście, żebym wreszcie był w więzieniu? Razem to wymyśliliście, tak? — zapytał podwyższonym głosem.

— Oh, nie, nie, nie, kochanieńki. Wymyśliłem to sam, ale szczerze nie spodziewałem się tylu zwrotów akcji w naszym krótkim, busańskim życiu. Gdybyś tylko uważniej mnie słuchał, gdybyś bardziej skupił się na życiu Minhyuka, dostrzegłbyś sygnały, które ci dawałem. Najwyraźniej dalej jesteś za bardzo w siebie wpatrzony, bo dzięki twojej nieuwadze, jesteś tu, gdzie jesteś. — powiedział tym razem w pełni poważny, splatając ze sobą palce i uśmiechając się zwycięsko. Jeongguk natomiast coraz bardziej odczuwał ból w klatce piersiowej.

— O czym ty mówisz? — zapytał wyraźnie spięty, czego nie ominął zadowolony Taehyung, który chętnie zaczął wyjaśniać.

— Mówiłem ci kiedyś, że mieszkałem w domu dziecka. I to prawda, nie okłamałem cię. Sęk w tym, że mieszkałem tam z Mihyukiem. Gdybyś rozmawiał z nim jak człowiek, to wiedziałbyś, że nie znał biologicznej rodziny i wychowywał się w domu dla porzuconych dzieci. Już wtedy miałeś szansę coś wywęszyć, ale po co, prawda? Lepiej było go pieprzyć bez jego zgody i niszczyć mu życie, zamiast mieć, chociaż odrobinę człowieczeństwa i porozmawiać z nim jak człowiek z człowiekiem, hmm? — Jeongguk zamarł i tym razem to on przysuwał się do stolika, będąc coraz bliżej twarzy chłopaka. Taehyung szybko zarejestrował, że przez ten ruch jeden z ochroniarzy chciał zainterweniować. Dlatego szybko podniósł dłoń do góry i uśmiechnął się w stronę mężczyzny, by w taki sposób dać mu znać, że wszystko jest w porządku.

— Tae...

— Ostatni raz widziałem Minhyuka, kiedy miałem pięć lat, nie rozpoznałbym go nigdy w życiu, ale to znowu ty podsuwałeś mi wszystko. Ja nie musiałem wkładać wiele trudu, by być ponad tobą — mówił ciągle, a Jeongguk nie wtrącał się nawet na chwilę. Jedyne, na czym skupiony był Jeon to na słowach czerwonowłosego i ustach, które były tak blisko jego warg. A on nie mógł go nawet dotknąć. Oh, jak żałosne było jego istnienie w więziennych murach. - Pamiętam, jak byłem mały, a Minhyuk opowiadał mi przed snem opowieści o wielorybach. Czasami sam je wymyślał, czasami znajdował w jakiś książkach. Ściana nad jego łóżkiem była cała w wielorybach i uwierz, że nigdy nie spotkałem osoby, która byłaby tak bardzo zafascynowana jakąś istotą.

Dopiero po tych słowach Jeongguk zaczynał układać sobie wszystko w głowie i faktycznie. Taehyung miał racje. Mógł wpaść na to wcześniej, ale po prostu mu się nie udało.

— Twoim największym błędem było kazanie mi wysłać list do Jooheona. Gdybyś sam załatwił sprawę na poczcie, kto wie, jak skończyłaby się nasza historia. Myślę, że na pewno nie tak jak teraz — mówił spokojnie, doskonale zdając sobie sprawę, że doprowadza Jeona do jeszcze większej ruiny. - I naprawdę myślałeś, że go nie otworzę? Oczywiście, że otworzyłem i od razu zobaczyłem tatuaż wieloryba na kolanie Minhyuka. Mogłem nie widzieć go tyle lat, ale wiedziałem, że to on. Przeczytałem też list i szybko wywnioskowałem, że jesteś skończonym chujem, który nie zasługuje na nic. Powiedziałem ci nawet, że lubię wieloryby, a ty dalej nic nie ogarnąłeś. Jesteś zapatrzonym w siebie egoistą i—

— Nie jestem, Tae. Kocham cię, zmieniłem się i naprawdę nie myślałem tylko o sobie, kiedy miałem cię obok mnie.

— I co? — zapytał drwiąco — Myślałeś, że skoro przez całe życie oszukiwałeś i raniłeś ludzi i nagle ty poczujesz miłość, to cały świat ci wybaczy i stanie na głowie, żebyś był szczęśliwy? Czy ty w ogóle wiesz, jak działa świat? Trzeba było myśleć wcześniej, mieć, chociaż krztę człowieczeństwa i myśleć nad swoim postępowaniem. Skoro ty raniłeś ludzi, ja postanowiłem zranić ciebie. Na początku planowałem zrobić wszystko, żebyś tylko mi zaufał, ale w życiu nie spodziewałem się, że się we mnie zakochasz. Trochę chciało mi się śmiać, kiedy dawałeś mi znaki, że ci na mnie zależy, ale brnąłem w to dalej, żebyś czuł się kochany i ważny. Żebyś poczuł ból ze zdwojona siłą, kiedy będziesz zabierany przez policję. I chyba mi się udało. — powiedział dumnie, widząc zaszklone oczy bruneta. Jego ramiona lekko się trzęsły, kiedy zdawał sobie sprawę, w jakie bagno trafił. I dopiero po upływie kilku minut, Jeon był w stanie zadać jedno, kluczowe pytanie.

— Tae, czy ty? Czy ty cokolwiek do mnie czułeś?

— A jak myślisz? — zapytał poważnie, podnosząc się z krzesła. Wsunął stołek pod stolik, uśmiechając się dumnie — Na mnie już pora, powodzenia w życiu. — i gdy chciał wykonać chociaż jeden ruch, usłyszał za sobą.

— Hej, Tae! Zaczekaj! — odwrócił się szybciej, niż się spodziewał. Spojrzał ostatni raz na mężczyznę, oczekując na jego reakcję. Chciał wreszcie stąd wyjść, zapomnieć o Jeongguku i o wszystkim, co ich łączyło. Niecierpliwił się. — Czy m-mógłbyś mi przynieść następnym razem czarny... lakier do paznokci?

Tae tylko westchnął, lustrując dokładnie bruneta. Postawił kilka kroków w stronę mężczyzny, ostatni raz układając dłonie na białym stoliku.

— Nie będzie następnego razu, Guk. Już nigdy więcej mnie nie zobaczysz. — to powiedziawszy, wreszcie odwrócił się w stronę wyjścia. Dumnie kroczył wśród reszty osadzonych, nie widząc roztrzęsionego czarnowłosego.

A Jeongguk był w stanie ostatni raz przypatrywać się w odchodzącą miłość jego życia. I najgorsze było w tym to, że nie był on nawet na niego zły.

W końcu kochał go nad życie.







_________________________________________

KONIEC


Tatuaż Minhyuka ;)

Nie lubię typowo szczęśliwych zakończeń, wiec rozumiecie, cnie?

Dziękuje wszystkim za poświęcenie swojego czasu na czytanie tego fika i za tak wielki odbiór. Prawie 16k wyświetleń to dla mnie ogromna liczba i jestem pod wrażeniem, że zdołałam zgromadzić tutaj taką ilość osób, pomimo tych wszystkich błędów. Sama sprawdzałam rozdziały, więc na koniec przepraszam za wszelkie literówki i niedociągnięcia, ale niestety nie byłam w stanie wszystkiego wychwycić :((

Co do zakończenia to chyba wszystko wyjaśnił tu Taehyung. Nie chciałam tu pokazać uczucia pomimo tak krzywdzących czynników w ich relacji. I nawet nie wiecie, jak było mi smutno, kiedy widziałam komentarze, że lepiej żeby rodzina zmarła :///

A wraz z zakończeniem tego fika zapraszam do nowego "Your doll". Nie będzie tam takich rollercoasterów jak tutaj, ale to opowiadanie jest dla mnie bardzo ważne, więc będzie mi miło, jeśli tam zajrzycie.

Dziękuje jeszcze raz i do zobaczenia w następnych opowiadaniach ;)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top