dwudziesty
Dawno nie spało mu się tak dobrze, jak dzisiaj.
Sen przyszedł mu szybko, zaraz po tym, jak razem z Jeonggukiem obcałowali całe swoje ciała i pozwolili sobie na przyjemną bliskość. Zwyczajne przytulanie i oddawanie sobie ciepła było zapewnieniem ich uczuć. Nie potrzebowali ani seksu, ani drogiej biżuterii, by wiedzieć, że są dla siebie wszystkim.
Jeongguk odczuł ogromną ulgę, kiedy wreszcie dotarło do niego, że młodszy również coś do niego czuje. A Taeehyung czuł spokój, kiedy wiedział, na czym stoi. Ich wieczór był piękny, bo wreszcie zaczęli mówić wszystko, tak jak jest. Wszystko, co czują, wszystko, co ich trapi.
Jeongguk był szczęśliwy.
A zapadnięty we śnie Taehyung czuł się na tyle dobrze i bezpiecznie, że nie zauważył braku sylwetki obok siebie z samego rana. Zasnął wtulony w ciało Jeongguka, a obudził się sam. Światło Słońca tliło się na horyzoncie, kiedy otwierał oczy. Czuł się co najmniej jak po wypiciu za dużej ilości alkoholu i to właśnie dlatego tak długo zastanawiał się, gdzie tak właściwie jest.
Dopiero kilka westchnięć i rozciągniętych mięśni pomogły mu w zauważeniu, że w pokoju na wielkim łóżku jest sam.
Nerwowo rozglądał się na boki, aby tylko sięgnąć wzrokiem upragnionej sylwetki. Pewnie wpadłby w mały szał, gdyby nie odczuł cudownych zapachów dochodzących najprawdopodobniej z kuchni. Uśmiechnął się na samą myśl i od razu po założeniu koszulki ruszył w stronę zapachu.
I jego uśmiech powiększył się jeszcze bardziej, kiedy w progu pomieszczenia zobaczył stojącego do niego tyłem Jeongguka. Mieszał coś drewnianą łyżką na patelni, nucąc jednocześnie melodię znanej ostatnio piosenki.
Jeśli Taehyung myślał, że widok słodkich kotków jest najpiękniejszym widokiem, to mylił się przeobrzydliwie. Najpiękniejszy widok stał tuż przed nim i przygotowywał im jedzenie.
Tae z rozczuleniem przeskoczył na palcach dzielący ich odcinek, by już po kilku sekundach wtulić się w nagie plecy Jeongguka. Ręce zacisnął wokół jego brzucha, a głowę ułożył na jego ramieniu.
— Co pichcisz? — zaświergotał, w tym samym czasie zostawiając czułego buziaka na szyi mężczyzny. Oboje czuli się jak w niebie, a Jeon miał wrażenie, że endorfiny przekraczają wszelkie miary w jego organizmie. Było naprawdę cudownie i czarnowłosy nie mógł narzekać w żadnym stopniu.
Starszy odwrócił się wreszcie w stronę czerwonowłosego i tym razem to on ucałował chłopaka. Zostawił słodkiego całusa na środku czoła Taehyunga, obejmując go mocno w pasie.
— Coś pysznego — odpowiedział, a Taehyung nawet nie chciał dopytywać. Ufał Jeonggukowi w kwestii kulinarnej, wiec jedynie zaśmiał się krótko, układając głowę na barku mężczyzny.
Jeongguk w pierwszej chwili poczuł się trochę skrępowany i właśnie dlatego tak niepewnie i drżąco ułożył dłonie na taehyungowych plecach.
Dla Jeongguka to wszystko było po prostu dziwne, ale starał się sprostać nowej rzeczywistości. Bo skąd miał wiedzieć, co dokładnie robią zakochani ludzie, skoro nigdy nie był zakochany? Nie miał pojęcia jak obsługiwać drugą osobę, nie wiedział, jakie gesty mogą kogoś zadowolić. Ale gdy widział czerwoną czuprynę na swoim ramieniu, wszystko przyszło mu jakoś naturalnie i prosto.
Czuł, że robi dobrze, kiedy masował okryte koszulką plecy Kima. Schylił się również, by ucałować ponownie swojego chłopca, dostrzegając połyskujący naszyjnik zawieszony wokół jego szyi.
— Naprawdę go nosisz — zauważył, na co Kim oderwał się od niego, przejeżdżając chłodnymi palcami po diamencie. Błyszczał i mienił się w naturalnym świetle i dopiero teraz zauważył, że od nowego światła zmienił się również kolor świecidełka. Doprawdy, nawet jeśli kochał wszelką biżuterię, to z czystym sumieniem mógł powiedzieć, że ze względu na przesłanie ten był najpiękniejszym okazem w jego kolekcji.
— Oczywiście, że noszę, kochanie — odpowiedział szybko i to wystarczyło, żeby w sercu Guka powstało prawdziwe tornado. Nie był przyzwyczajony do tak pieszczotliwych słów kierowanych w jego stronę. Ale z ust Taehyunga brzmiały tak dobrze, że od razu odczuwał tę prawdziwą falę miłości. - Dlaczego miałbym nie pokazywać naszej miłości światu? Czyli tobie, Guk? — wyszeptał, a wspomniany poczuł, jak wokół jego serca zacieśnia się dziwna lina.
— Nawet nie wiesz, jak się cieszę — zaczął Jeon, nie przestając relaksowania Taehyunga swoimi dłońmi. - Nie mogę uwierzyć, że naprawdę mnie kochasz. Jesteś dla mnie tak bardzo ważny, że nie jestem w stanie pojąć tego, że tak wspaniała osoba, jak ty, jest ze mną. - wyznał, a Tae pokręcił głową z przekąsem. Pstryknął nos Jeongguka, na co tamten szybko go zmarszczył i naburmuszył się widocznie.
— Za dużo myślisz i jesteś względem siebie bardzo krytyczny. Spokojnie Jeon, jesteś tylko mój — zaświergotał, gładząc twarz mężczyzny. Jego palce poznawały przez cały ten czas każdy skrawek skóry szatyna. Teraz młodszy doskonałe wiedział, jak i gdzie dotykać Guka, by poczuł się spokojniej. I widział, że to wszystko ma sens, kiedy dostrzegł zmiany w rysach swojego mężczyzny.
— A ty jesteś mój, Tae — zaśmiał się cicho, złączając ich usta w szybkim pocałunku. Te krótkie, ale pełne uczuć pocałunki stały się ostatnio ich ulubionymi. Nie szczędzili sobie czułości i miłości, bo wiedzieli, że oboje na to zasługują. — Ale żebyśmy mogli być dalej razem, musimy uciec. - powiedział od razu po rozerwaniu ich ust z pięknej wstęgi. Tae przełknął ciężko ślinę, wpatrując się coraz intensywniej w twarz szatyna. — Kiedy spałeś zadzwoniłem do Namjoona, załatwił nam samolot na jutro rano. Wylecimy do Argentyny, będziemy tam już bezpieczni, a policja nam nic nie zrobi. Po śniadaniu zaczniemy się już pakować, w porządku? - zapytał, na co Taehyung kiwał twierdząco głową, uśmiechnięty od ucha do ucha. Poczochrał włosy szatyna, odrywając się na chwile od niego, by przemieszać danie na patelni.
— A co powiesz na małą imprezę dziś w nocy? Oczywiście będziemy tylko my, trochę alkoholu i przekąsek. Tak na zakończenie naszej przygody w Busan, a na lepszy start w nowym kraju, co ty na to? - zapytał wesoło, ponownie wracając wzrokiem na starszego.
— Pewnie skarbie. Świetny pomysł, musimy uczcić naszą ostatnią noc tutaj — zaświergotał i nim się obejrzał, ręce Taehyunga oplotły jego szyję, a na policzku poczuł muśnięcie ustami.
— Kocham cię, Guk. Pójdę do łazienki trochę się ogarnąć i jak wrócę, to zjemy śniadanie, okej?
— Okej.
— Nie spal kuchni, Jeon — zaśmiał się i Jeongguk nie miał możliwości odpyskowania, bo czerwonowłosy tak szybko zniknął za białymi drzwiami.
✦ ⋆⋆⋆⋆ ✦
Nerwowo otwierał kolorowy kartonik, rozglądając się na boki, czy aby na pewno Guk nie patrzy. Serce waliło mu jak szalone, a dłonie drżały nienaturalnie. Kompletnie się jednak sobie nie dziwił, w końcu dokładnie wiedział, że lepiej będzie dla niego, jeśli nikt się o tym nie dowie.
Od razu po przekroczeniu progu łazienki, zatrzasnął się na wszystkie możliwe sposoby i próbował wyjąć nową kartę SIM, którą kupił pod pretekstem wyjścia po lakier do paznokci. Robił wszystko niechlujnie i nerwowo do tego stopnia, że nie był w stanie otworzyć tego, jak normalny człowiek. Potrzebował do tego pomocy zębów.
I po kilku chwilach szarpaniny wyjął malutki prostokącik, który wciskał w telefon, by mieć wreszcie dostęp do kontaktu z innymi ludźmi.
I kiedy telefon aktywował nową kartę, on postanowił szybko się przebrać i przemyć twarz wodą. Musiał w końcu wyglądać na kogoś, kto faktycznie wykorzystał czas w łazience. Cieszył się niemiłosiernie, że cały jego plan tak dobrze się realizuje, a Jeongguk we wszystko mu wierzy.
W końcu Taehyung grał kiedyś w teatrze. Jeon musiał mu wierzyć.
Uśmiechnął się, gdy wreszcie w swoich dłoniach miał prawo i możliwość do działania. Wszedł w ikonkę z wiadomościami i wystukał numer do Minhyuka, który podpatrzył z telefonu Jeongguka podczas jednej z ich libacji alkoholowych.
—Tae, wszystko dobrze? — usłyszał po drugiej stronie, a serce zabiło mu zbyt szybko. Ponownie puścił wodę, tym razem tylko po to, żeby udawać, że jest tu zajęty.
— Tak, tak — odpowiedział niemal od razu. — Zaraz wychodzę — zaśmiał się cichutko, a gdy Jeongguk powiedział szybkie „okej, okej" odszedł od drzwi.
Taehyung odetchnął z ulgą i wrócił do swojej wiadomości. Popatrzył dokładniej, czy aby na pewno nie pomylił numerów, a kiedy był już pewny nabrał powietrze w płuca, zabierając się do roboty.
„ Proszę nie mów policji, że do ciebie piszę"
Jedna wiadomość została od razu wysłana.
„ Nie jest ze mną źle, niedługo to wszystko się skończy"
Druga wiadomość poleciała jeszcze szybciej.
„Mam wszystko pod kontrolą"
Ponownie wysłał, siadając na pralce.
„ Nie mów nikomu, że do Ciebie pisałem, ale jest coś, co chce żebyś zrobił"
„ Przyjedź tutaj w nocy i stań dalej od domu, który tu jest. Nikt nie może cię zobaczyć, ale ty masz widzieć drzwi wejściowe. Tyle wystarczy"
Tym razem po wysłaniu wiadomości dołączył również lokalizację z mapy. Dziękował Bogu, że wraz z nową kartą otrzymał dostęp do chwilowego Internetu.
„ Nie pożałujesz — Taehyung i jego wieloryby"
Wysłał już wszystkie wiadomości i odetchnął z ulgą. Teraz szybko musiał się pozbyć karty i wynieść telefon do pokoju, tam, gdzie leżał wcześniej. A gdy kartę złamał na pół, wrzucił ją do toalety. Wyszedł wreszcie do jadalni. Uśmiechnął się w stronę Jeongguka, który widocznie się niecierpliwił.
— Jedzenie nam prawie wystygło, siadaj już — zażądał Guk, a Tae zaśmiał się donośnie.
— Tak jest kapitanie — zawtórował, zaczynając jeść przygotowane przez starszego danie.
Jeongguk na ten widok uśmiechnął się rozczulony, samemu również dobierając się do talerza z jedzeniem.
— Po śniadaniu pomalujemy sobie paznokcie, co ty na to?
Czerwonowłosy tylko skinął głową, doskonale wiedząc, że pomalowane paznokcie będą ich jedynym śladem po sobie.
______________
Jeśli ktoś lubi bawić się w teorie, to polecam wrócić do szóstego rozdziału, a powinniście poznać odpowiedz w jaki sposób Taehyung rozpoznał Minhyuka ;)
A jeśli Wam sie nie uda, to bez obaw, bo to zostanie jeszcze wyjaśnione.
P.s pytanie "Jeongguk czy rodzina" nie ma żadnego wpływu na dalsze losy. Byłam ciekawa, co wybierzecie, lols
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top