Rozdział 13 - Jedyne, czego pragnę w życiu...

Cristobal

Oparty plecami o ścianę modliłem się o cnotę cierpliwości, której dzisiaj na próżno u mnie szukać. Jestem tak, kurwa, wściekły, że gdybym dorwał dzisiaj w swoje ręce pewną rudowłosą wiedźmę, zabiłbym ją! Ma szczęście, że utknąłem na tym pieprzonym spędzie kurewskich lizidupków, którzy od chwili, gdy przekroczyłem próg nie dają mi spokoju. W przeciwnym wypadku, od dawna byłbym już w jej lofcie, dając upust mojej wściekłości.

Wieść o otwarciu filii DEHO ściągnęła na dzisiejszy wieczór wszystkie harpie i pseudo biznesmenów. O ile z tymi drugimi poradziłem sobie zadziwiająco łatwo, tak z kobietami już tak przyjemnie nie było. Gdzie jest pieprzona Monica? Przyjechała z lotniska nafochowana i obrażona, że nie chciałem wysłać po jej leniwe dupsko prywatnego odrzutowca i musiała skorzystać z linii komercyjnych. Czy ja, kurwa, wyglądam jak właściciel jebanych taksówek? Wystarczy, że kazałem Sergio wysłać po nią kogoś na lotnisko. Na marginesie, o to również miała pretensje, zarzucając mi, że to ja powinienem to zrobić.

No i, kurwa, co jeszcze?!

Zaczynałem cholernie żałować, że w chwili jakiegoś pijackiego szaleństwa i zaćmienia umysłu, kazałem jej przylecieć z Londynu. Monica chyba nie do końca zrozumiała moje słowa, że idziemy na biznesowy bankiet, bo ubrała się, jakby szła do klubu ze striptizem i na pewno nie po to, żeby zasiąść na widowni. W takiej kiecce to mogłaby śmiało kręcić dupskiem dookoła rury na scenie.

Delikatnie jak na mnie, zwróciłem jej uwagę, że powinna się przebrać. Znając jej wybuchowy charakter i niewyparzony język, starałem się nie dopuścić do skandalu. Już nieraz urządzała mi dzikie awantury i choć od ostatniej minęły już lata, wolałem dmuchać na zimne.

Jakiś czas temu wróciła do apartamentu i do tej pory się nie pojawiła. A teraz, utknąłem w tej cholernej sali, słuchając paplaniny jakiejś durnej baby, która zanim otworzyła usta, zdążyła wsunąć mi do kieszeni karteczkę. Nie muszę jej nawet wyciągać, żeby wiedzieć co na niej jest. Dokładnie to samo, co na kliku innych. Jeszcze godzina, a będę mógł wydać pieprzoną książkę telefoniczną panienek na telefon.

Zerknąłem z góry na kobietę. Nawet nienajgorsza, pomyślałem. Niezłe ciało, niewielkie jędrne piersi, ładne ciemnoblond włosy i szare oczy. W butach na wysokim obcasie sięgała mi zaledwie do ramienia, przez co cały czasu musiała unosić twarz ku górze, eksponując długą szyję i rowek między piersiami, widoczny w dość głębokim dekolcie. Nawet nie wiem, o czym tak do mnie nawija od dziesięciu minut. Przytakuję, kiedy wydaje mi się to konieczne i wykrzywiam usta, w myślach posyłając ją do diabła.

Zauważyłem Rafaela, któremu towarzyszyła zmysłowa brunetka. Chyba ma ten sam problem co ja, bo dziewczyna ewidentnie pcha się na jego fiuta. Marnuje dziewczę czas, bo przystojnego drania nie nic nie jest w stanie ruszyć. Wymieniliśmy spojrzenia...

W pewnej chwili, kompletnie już znudzony towarzyszącą mi kobietą, wyczułem zmieniającą się atmosferę. Od strony drzwi wejściowych napływało do mnie powtarzane szeptem nazwisko. Z niedowierzaniem potrzasnąłem głową...

- Perdóneme – odepchnąłem się od ściany i minąwszy wciąż trajkoczącą kobietę ruszyłem w stronę Rafaela.

W chwili, gdy stanąłem obok niego, mój wzrok podążył ku wejściu, patrząc z niedowierzaniem na rozstępujący się tłum, ponad którego głowami mignęła mi ognista burza włosów. Jeszcze przez chwilę się łudziłem, że wyobraźnia wykreowała mi obraz tej, o której nie jestem w stanie zapomnieć. Zaparło mi dech...

- Tylko nie odpierdol czegoś – mruknął Rafa nawet na mnie nie patrząc. – Masz cholernie dużo do stracenia.

Zacisnąłem zęby, a w mojej głowie jak wystrzelona raca, ponownie pojawiły się zdjęcia Alejandry, które dostarczył mi dzisiejszego popołudnia Sergio. Zdjęcia kobiety, która w tej właśnie chwili, krocząc przez tłum przyciągała spojrzenia wszystkich znajdujących się tu mężczyzn. Testosteron prawie rozpieprzył ten szacowny budynek. Gdziekolwiek się pojawi, Alejandra wzbudza kurewskie pożądanie w każdym jednym napalonym fiucie. Pieprzona zazdrość wymieszana z furią zaćmiła mój wzrok.

Navarro... Ile jeszcze, kurwa, będę się cackał z tym kolumbijskim bękartem?! A ona? Nosi moje nazwisko, przysięgała mi przed księdzem i dosłownie ma moich oczach całowała się w miejscu publicznym ze swoim kochankiem! Dio! Dotykałem tych ust, gdy był na nich ślad pieprzonego Navarro! Jak ona, do kurwy nędzy, śmiała?! Ten obraz Alejandry, gdy stojąc na palcach patrzy na niego, rozszarpał moje pieprzone serce.

Popełniałem błąd, czekając tak długo. Z każdą mijającą minutą uświadamiałem sobie to coraz bardziej. Po chuj mi to wszystko było? Próba wzbudzenia w niej zazdrości odbiła się rykoszetem, waląc we mnie jak wielki młot. Już po kilku pierwszych tygodniach powinienem odpuścić i skupić się na odzyskaniu Alejandry. Ale nie... Moje pieprzone ego i zraniona duma, kazały mi dalej brnąć w to szaleństwo. Narosło między nami tyle złości i niewyjaśnionych spraw, że z dnia na dzień tracę coraz więcej nadziei.

Zaledwie trzy tygodnie dzieli mnie od najgorszego dnia w moim życiu. Za dwadzieścia jeden dni, jednym podpisem, przestanie istnieć moje małżeństwo...

Rozsądne argumenty swoje, ale widząc jak Alejandra zbliża się do mnie, ponownie odezwał się we mnie ten szalejący z zazdrości idiota. Kurwa! Ta kobieta była moim pieprzonym przekleństwem!

Przyznam się szczerze, że w chwili, gdy ten mały człowieczek stanął przede mną dotykając mojej, kurwa, żony, dostałem jakiegoś pierdolonego wścieku i po raz pierwszy publicznie nazwałem ją swoją żoną. Niech się od niej, kurwa, trzyma z daleka, bo nie ręczę za siebie.

Przez sześć pieprzonych lat nie ogłosiliśmy publicznie, że jesteśmy małżeństwem. Jeszcze przed ślubem z Alejandrą, prasa nie dawała mi spokoju i każda kobieta, z którą się pokazałem publicznie, od razu zyskiwała w ich oczach etykietkę mojej kochanki. Nigdy tego nie komentowałem, uważając za stratę mojego czasu, pozywanie pismaków do sądu.

Po ślubie nic pod tym względem się nie zmieniło. Zaledwie kilka osób wiedziało, że zostaliśmy sobie z Alejandrą poślubieni, jak również to, w jaki sposób doszło do tego całego cyrku. Z szacunku do ojca, całej naszej rodziny i w obawie przed moją wściekłością, trzymali gęby zamknięte na kłódkę.

Nie obchodziło mnie co sobie myśleli, gdy zdjęcia w kolorowych czasopismach ukazywały się z częstotliwością szwajcarskich zegarków. Ostatnie trzy, czy cztery lata, to właśnie Alejandra była częstszym gościem na wszystkich rozkładówkach. Prawda jest taka, że jeżeli chodzi o mnie, pieprzeni dziennikarze tak naprawdę gówno wiedzą, ale nie mam zamiaru nikomu się tłumaczyć z tego co i z kim robię.

Ten przeklęty wieczór nie mógł się zakończyć inaczej niż pierdoloną katastrofą i to z kilku powodów. Jednym z nich był oczywiście mój cholerny kuzyn, Rodrigo. Zabiję szczeniaka, przysięgam! Jak on, kurwa mać, śmiał spotykać się z Alejandrą za moimi plecami? Już raz mało brakowało, abym go zmasakrował i tylko dzięki interwencji ojca, ten gówniarz jeszcze oddycha. Ale niedługo, pomyślałem, gdy z taką swobodą dotykał mojej kobiety. Sama myśl, że tych dwoje może łączyć coś więcej, doprowadzała mnie do wścieklej furii.

No i właśnie w chwili, gdy Alejandra ignorując mnie zupełnie, odeszła z jebanym Rodrigo, przypomniało mi się coś, co zjeżyło mi włosy na głowie.

Monica!

Ja pierdolę! Czy mogło się wydarzyć coś gorszego? Gdzie ja miałem pierdolony mózg, gdy z nią rozmawiałem? Po jaki chuj w ogóle odebrałem od niej telefon?! Czy ktoś wie? Bo ja za cholerę nie mam pojęcia, dlaczego to zrobiłem. Tym samym znalazłem się w pierdolniku, w którym w każdej chwili moja żona może zauważyć Monicę i pieprzone piekło witaj!

- Ja pierdolę! Dlaczego mnie, kurwa, nie powstrzymałeś? – mruknąłem do Rafaela wzrokiem skanując pomieszczenie w poszukiwaniu Moniki i tej jej kurewskiej sukienki.

- Nawet tego nie skomentuję – odwarknął, ale jego wzrok podążał za pewną złotowłosą i złotooką wojowniczką.

- Zaraz wracam...

Wmieszałem się w tłum szukając Moniki. Dzięki Bogu przewyższałem wzrostem każdego mężczyznę i bez trudu odnalazłem...

- Witam ponownie – odezwałem się do pieprzonego ojca Arieli, który właśnie prowadził jakąś zażartą dyskusję z trzema mężczyznami. – Można na słówko?

Nie czekając na odpowiedź, odszedłem na bok, czekając aż raczy się jebaniec ruszyć. Chyba nie do końca zdaje sobie sprawę kim jestem, w przeciwnym wypadku nie nadwyrężałby mojej cierpliwości. Po chwili człowieczek stanął przede mną z jakimś takim głupim uśmieszkiem, który momentalnie miałem ochotę zetrzeć mu z pyska.

Dio! Jak ten facet mnie wkurwiał!

- Doszło do małego nieporozumienia – powiedziałem patrząc na niego z góry. – Moja żona – pokreśliłem twardo – nie była pewna, czy uda jej się towarzyszyć mi na dzisiejszym spotkaniu. Dlatego zaprosiłem naszą wspólną znajomą. Proszę przesadzić tę panią do innego stolika, skoro Alejandra dotarła na czas.

- Oczywiście, senior de la Hoja. Nawet już wydałem odpowiednie instrukcje obsłudze – uśmiechnął się obleśnie.

Kurwa! Jeżeli ma ochotę przelecieć Monicę, to mogę im nawet wynająć pieprzony pałac, byle zajął się nią i nie dopuścił do spotkania z Alejandrą. Jeżeli natomiast ślini się na moją żonę... Sędzia nie sędzia, ojciec Arieli, czy nie, pozamiatam nim wszystkie ulice w tym cholernym mieście!

- Jeszcze jedno... Z uwagi na karierę mojej żony, proszę zachować dla siebie informacje o naszym małżeństwie. Dla dobra sprawy – dodałem z wyraźnym ostrzeżeniem.

- Ależ to się rozumie samo przez się, senior – zapewnił blednąc w sekundę.

Pożegnał się pośpiesznie, jakbym odliczał czas do jego egzekucji. Pieprzony Stratton! Doskonale wiem, do czego zmierza. Od kiedy Alejandra przeniosła się na stałe do Edynburga, to właśnie w tym mieście postanowiłem otworzyć filię DEHO. Czekałem cholerne trzy lata, aż w końcu osiądzie gdzieś na stałe i mówiąc szczerze, nie spodziewałem się, że wróci do Szkocji. Ma cały świat u swoich stóp, a wybrała ten cholernie zimny i deszczowy kraj. I po co? Żeby wspólnie z przyjaciółkami prowadzić klub nocny?

Jeżeli znudzi się jej ta zabawa i postanowi znowu się gdzieś przenieść, gwarantuję wam, w tydzień jestem w stanie otworzyć w tym miejscu filię DEHO. Wszędzie tam, gdzie ona będzie mieszkała, będę tam i ja. Do końca, kurwa, świata...

Co do sędziego... Aż zaciera ręce chcąc doprowadzić do szczęśliwego finału otwarcie mojej firmy właśnie w Edynburgu. Coś tam kiedyś obiło mi się o uszy, że był zaplątany w jakiś skandal, ale sprawa została zamieciona pod dywan i facet próbuje ze wszystkich sił utrzymać się na powierzchni. Jeżeli puści parę i w prasie ukaże się krewska wzmianka o moim małżeństwie, zmiotę gnoja z powierzchni ziemi.

Kurwa! Dlaczego spieprzyłem tak swoje życie?!

Czy ja zawsze muszę coś odpieprzyć? Czasami naprawdę powinienem trzymać jadaczkę na kłódkę. Tak mało miałem czasu, aby przekonać do siebie Alejandrę i za każdym razem odpierdoliłem tak, że gorzej już nie można. Nawet podczas kolacji... Zamiast spokojnie porozmawiać, starać się chociaż wyjaśnić pewne sprawy, musiałem, po prostu musiałem powiedzieć jej kilka słów za dużo. Odeszła od stolika wyraźnie blada i zdenerwowana.

Chciałem iść za nią, ale zauważyłem jak Ariela podąża śladem Alejandry i postanowiłem zaczekać przy stoliku. Czekałem, czekałem... W końcu wnerwiony przedłużającą się nieobecnością Alejandry, poszedłem jej szukać.

No i gdzie ją, kurwa, znalazłem? Przed męską toaletą, razem z jakimś jebanym staruchem. Była zdyszana i gdy zaczęła poprawiać pogniecioną sukienkę, dostałem furii. To ja czekam, kurwa, na nią, a ona pieprzy się w kiblu? Jakbym dostał obuchem w głowę. Prawie ja, kurwa, udusiłem na korytarzu! Jezu! Czy ja już do reszty postradałem rozum?

Byłem tak wstrząśnięty swoim zachowaniem, że stałem jak fiut, podczas gdy pieprzona Monica prawie na mnie wlazła. I to na oczach Alejandry! Szlag by to trafił!

Po tym, jak Alejandra nagle zniknęła wyłączając telefon, zabrałem Monicę do apartamentu. Potrzebowałem w spokoju się napić i przeanalizować to wszystko, co się wydarzyło dzisiejszego wieczoru. Zakręciłem resztką alkoholu w szklance i patrząc na swoje odbicie w wysokim oknie wypiłem do dna.

Co ona miała na myśli?

Uroczo razem wyglądacie... Piękny pierścionek, Monico... Gratulacje...

Odwróciłem się wbijając wzrok w siedzącą w fotelu Monicę. Bawiła się włosami, nakręcając na palec i bacznie mnie obserwowała. Ta nieszczęsna czerwona sukienka podwinęła się wysoko, dając mi doskonały widok na wydepilowaną cipkę. Chryste! Czy ta kobieta nie wie co to przyzwoitość? Zeszła na dół bez bielizny, czy zdjęła ją dopiero w apartamencie?

Przyjrzałem się jej uważnie i zauważyłem na jej palcu wielki pierścionek. Dosłownie mnie, kurwa, zatkało! Nie nosiła go od lat i nie mam jebanego pojęcia, dlaczego akurat dzisiaj musiała go założyć. Ta błyskotka, którą ode mnie dostała ponad sześć lat temu, to był pieprzony prezent pożegnalny. Nigdy nie traktowałem tego w inny sposób. Czyżby Monica myślała inaczej?

- Rozmawiałaś dzisiaj z Alejandrą? – zapytałem spokojnie dolewając sobie alkoholu.

- Oczywiście, że nie, kochanie – zatrzepotała sztucznymi rzęsami, a w jej oczach pojawił się niewinny wyraz. – Tylko się przywitałam. Byłeś przy tym. Dlaczego pytasz? Stało się coś?

Stało i to kurewsko dużo... Miałem dość kobiet i ich pieprzonych gierek, które doprowadzały mnie do szaleństwa. Szczególnie Monica. Znam ją od ponad dziesięciu lat i dokładnie wiem, jaką jest suką. Już na początku naszego romansu wbiła sobie do tej pustej głowy, że jest idealną kandydatką na kolejną panią de la Hoja. Gdy pierwszy raz przywiozłem ją na hacjendę, od progu zaczęła krytykować wystrój, sugerując konkretne poprawki, jakby już miała na palcu obrączkę.

Nigdy, przysięgam, nigdy nie myślałem o niej w ten sposób. Od początku wyraźnie jej powiedziałem, czego może się spodziewać. Ostrego pieprzenia i zero zobowiązań. Czy można prościej określić granice? Raczej nie, przynajmniej ja o niczym takim nie słyszałem. 

Kurwa! A może to wszystko to jakieś pieprzone nieporozumienie?

Ani razu nie przyłapałem Moniki na kłamstwie. Jesteśmy przyjaciółmi i jest jedyną osobą, która nigdy mnie nie okłamała. Po ślubie z Alejandrą, gdy wściekły za jej zdradę i zmuszenie mnie do małżeństwa pojechałem do Meridy, to właśnie Monica okazała mi wsparcie i przez wiele miesięcy trwała przy mnie nie oczekując niczego w zamian. To właśnie dzięki niej dowiedziałem się, dlaczego Alejandra nie pojawiła się na pogrzebie. W tamtym czasie nie interesowały mnie plotki z brukowców. Zbyt byłem wstrząśnięty śmiercią ojca i Sary, żeby mieć czas na takie idiotyzmy.

- Tylko się zastanawiam...

- Cristo, kochanie – zsunęła się z fotela podchodząc do mnie.

- Ogarnij się, do licha – warknąłem patrząc na nią z góry. Nawet, kurwa, nie poprawiła sukienki podtykając mi pod oczy swoją nagą cipkę. – Gdzie masz jebane majtki?!

- Kiedyś ci to nie przeszkadzało – wymruczała przesuwając dłońmi po moich ramionach. – Powiedziałabym, że byłeś zachwycony, kiedy nie miałam na sobie majteczek.

- Co ty odpierdalasz? – syknąłem odsuwając Monicę od siebie.

- Cristo...

Ten głos... Przymilny, ociekający obietnicą zmysłowych doznań. Kurwa! Właśnie to do mnie dotarło! Okłamała mnie! Nie wiem kiedy, ale ta mała dziwka rozmawiała z Alejandrą!

Z warknięciem złapałem ją za gardło i zaciskając palce, pochyliłem się nad Monicą. W jej orzechowych oczach pojawił się ten kurewski błysk podniecenia, który doskonale pamiętałem. Uwielbiała ostro się pieprzyć, dlatego tak dobrze nam było w łóżku.

- Powiedz mi prawdę – wyszeptałem choć miałem ochotę wrzasnąć na nią i wydusić ostatni strzęp powietrza z jej podłego ciała. – Kiedy rozmawiałaś z Alejandrą?

- Cristo, skarbie... - wycharczała palcami próbując poluźnić mój uścisk.

- Mów!

- Przepraszam, kochanie... - z oczu Moniki popłynęły łzy. – Dusisz mnie...

- Mów, kurwa! – wrzasnąłem odpychając ją od siebie.

- Nie chciałam ci nic mówić – wychlipała masując gardło. – Wiem, że masz teraz ważne sprawy na głowie. Firma, unieważnienie małżeństwa...

- Monica! Przestań pierdolić i mów!

- Byłam w łazience... Alejandra musiała mnie zauważyć i przyszła za mną... Cristo... Ona mi groziła!

- Co takiego powiedziałaś mojej żonie? Dlaczego Alejandra uważa, że ten kawałek gówna na twoim palcu, to pierścionek zaręczynowy?

- Nic, przysięgam! – wyszlochała składając dłonie jak do modlitwy. – Cristo, kochanie... Przecież wiesz, że nigdy cię nie okłamałam. Jestem przy tobie od lat i zawsze mogłeś na mnie liczyć. Czekałeś tyle lat, aż uwolnisz się z tej pułapki, którą zastawiła na ciebie Alejandra. Najwyższy czas, żebyś pomyślał o sobie...

- O co ci chodzi? – warknąłem.

- Kochany...

- Zaraz... Czy ty myślisz, że gdy moje małżeństwo zostanie unieważnione, to ja ożenię się z tobą? – zapytałem oszołomiony.

- Ja... Cristo, kochanie. Jesteśmy razem już tak długo. Gdyby nie kłamstwa Alejandry już dawno byłabym twoją żoną, urodziła ci następcę... Wiem, pewnie zaraz powiesz, że nie taka była między nami umowa i to co nas łączy to tylko seks. Ale spójrz prawdzie w oczy, kochanie. Jestem przy tobie, wspieram cię próbując pokazać ci, jak bardzo cię kocham. Alejandra nie jest warta takiego mężczyzny jak ty. Jest nijaka i nie da ci tego, co ja... Przypomnij sobie, Cristo... Jak dobrze nam było w łóżku. Znowu możemy to mieć...

Cofnąłem się zupełnie wytrącony z równowagi. Jeżeli Monica podejdzie bliżej, zabiję ją! Jak ona śmiała?! Co jej się zalęgło w tym pieprzonym rozumku, że pierdoli teraz takie farmazony?! Czy ona powiedziała to Alejandrze?

Próbowałem sobie przypomnieć jak wyglądała, zanim zniknęła mi z oczu... Nie wyglądała na zdenerwowaną, czy wytrąconą z równowagi. Wiem, że bez przerwy zaprzecza, ale jestem, kurwa, pewien, że pragnie mnie. Może i pragnie przeklętego Navarro, ale pragnie również mnie. Za każdym razem, gdy jej dotykam, drży w moich ramionach, a w jej szmaragdowych oczach lśni pożądanie.

- Coś ci powiem, Monico – mam dość tej całej komedii. Skoro nie zrozumiała za pierwszym razem, widocznie nie powiedziałem tego wystarczająco klarownie. – Nawet, gdybyś jakimś pieprzonym cudem zaszła ze mną w ciąże, nigdy bym się z tobą nie ożenił. Nas już nie łączy seks... To pieprzona przeszłość i pogódź się z tym. To się już nigdy nie wydarzy, czy to dla ciebie jasne? – podszedłem do sofy, zgarniając z oparcia marynarkę. – I jeszcze jedno – twardym wzrokiem spojrzałem na bladą i zapłakaną Monicę. – Alejandra jest i będzie moją żoną. Nawet pieprzone unieważnienie nie wykreśli mnie z jej życia. Ona. Należy. Do. Mnie.

Wyszedłem nie obejrzawszy się za siebie. Pierdolony burdel, który mam na własne życzenie, pomyślałem wściekle uderzając w przycisk windy. Po chuj Monica wtrąca się w moje pieprzone życie? To co robię to moja kurewska sprawa, a jej nic do tego. Jestem cholernie pewny, że nie powiedziała mi prawdy i chlapnęła jęzorem przed Alejandrą, a ona w to uwierzyła. To dlatego złożyła te kurewskie gratulacje. I jeszcze ten cholerny pierścionek! Dlaczego, na litość boską, nie kupiłem pieprzonej bransoletki, albo kolczyków?! Kurwa! Nawet apartament byłby lepszy, niż jebany pierścionek z wielkim diamentem!

Teraz będę musiał odkręcić wszystko, tylko pytanie jak mam to zrobić, skoro Alejandra nie odpowiedziała na żadną z moich wiadomości, które jej wysłałem. Przypomniało mi się, co zrobiłem, gdy znalazłem Alejandrę na korytarzu obok męskiej toalety... Dio! Te zielone oczy wypełnione strachem, gdy z wściekłością zaciskałem palce na szyi dziewczyny... Jakim trzeba być pojebanym potworem, żeby zrobić coś takiego?! Kurwa! Nieraz podduszałem kobiety, ale w pierdolonym łóżku, rżnąc je ostro. Ale Alejandra?

Jezu, kurwa, Chryste! Co teraz?

Wyciągnąłem z kieszeni telefon, zaciskając zęby na widok pustej skrzynki odbiorczej. Postanowiłem wysłać kolejną wiadomość.

'Alejandro, proszę wybacz mi moje słowa i karygodne zachowanie. Niepotrzebnie cię zdenerwowałem, przepraszam. Zadzwoń do mnie, chciałbym się z tobą spotkać i porozmawiać. Powinniśmy wyjaśnić kilka spraw...' 

Nie zostawię tak tej sprawy. Alejandra w końcu musi poznać prawdę. Dość podchodów, idiotycznych sposobów wywołania zazdrości i niedomowień. Jesteśmy w końcu dorosłymi ludźmi, możemy usiąść i spokojnie porozmawiać. Nie dopuszczam do siebie myśli, że jej związek z Navarro to coś poważnego, w przeciwnym wypadku zrobię coś strasznego, a jak właśnie się przekonałem, jeżeli chodzi o nią, jestem zdolny do wszystkiego.

Wciąż mam jeszcze pieprzonego jokera, ale gdy myślę teraz o tym, już nie wydaje mi się to dobrym rozwiązaniem. To ostateczność...  

W ponurym nastroju wróciłem do swojego apartamentu. Od jutra wszystko się zmieni. Muszę przekonać Alejandrę, że naprawdę warto walczyć o nasze małżeństwo. Wiem, że skrzywdziłem ją i to cholernie mocno, odcinając ją od Leonii. Obydwie na tym ucierpiały, bo wiedziałem, że właśnie dla tej małej, Alejandra jest gotowa na wszystko. Pieprzona zraniona duma i zazdrość kazały mi powiedzieć te wszystkie rzeczy i skrzywdzić osoby, które znaczyły dla mnie wszystko.

Gdybym wtedy wiedział, jak szybko zachwieję się w swoim postanowieniu, gdy kolejne dni zaczęły przemijać, zbliżając mnie do końca związku z Alejandrą, a ja wciąż stałem w jednym miejscu... 

W tamtej chwili chciałbym móc powiedzieć, że nie miałem innego wyjścia...

W tamtej chwili, myślałem o tych wszystkich latach, które straciliśmy...

W tamtej chwili chciałbym powiedzieć... Wybacz mi, Alejandro...

Zrobiłem to. Niech mi Bóg wybaczy. Zrobiłem to, bo jedyne czego pragnę w życiu, to móc powiedzieć... Alejandro, jesteś moją miłością...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top