Rozdział 3 Zagadki alchemi
Chłopak klękną dotykając zieki dłońmi i zamykając oczy pozostał tak przez dłuszą chwile. Po czym podszedł do kamienneś ściany i przyłorzył do niej dłoń skupiając się.
- Dziwne ... są tu śladowe ilości kyoku a więc alchemicy tu byli.
Wyją zza czasnego płaszczu ojca 4 ostrza które wcieły się w konstrukje zaznaczając miejsca największej ilości kyoku.
Chłopak wzią krede i zaczą rysować krąg .
- Powinno zadziałać jak nie to wszystko na mnie runie.
Aktywował krąg który po chwili znikł z charakterystycznym blaskiem towarzyszącym jakiej kolwiek alchemi.
Nastało kilka pęknięć po czym jagby otworzyło sie wejście do wnętrza kamiennej góry które po wejściu sie zasklepiło . Chłopak skołowany zaczą sie rozglądać lecz nic nie zobaczył tylko ciemność i głuchą cisze.
- Nie ma go tu ale ... po co by była ta szopka z przejściem i wogóle?- spytał siebie mocną kopiąc podłoge.
W jegnej chwili część jej z-znikneła a Paul leciał w dół coraz to szybciej.
Nie spanikował wyciągną 2 ostrza po czym "czepił" się ściany amortyzując szybkość upadku.
- Ała- jękną jegnak podnosząc się z ziemi.
Widzaiał przed sobą krystalicznie czystą wode a w oddali jej szum.
- Wodospad...-zauważył zaznaczając coś na mapie.
- w tym rejonie są 2 wodospady tak koło 14 metrów od siebie ale w jednym woda jest słona...- podszedł napił się wody ze strumienia.
- Czyli ten drugi- westchną rozglądając się z grymasem po słonei wodzie .
" Chwila jeśli tu jest kamień ... to miałem do niego niecałe 4 dni drogi!?-
Faktycznie na kamiennym podeście leżał mały czerwony błyszczący kamyk. Paul chwycił go jagby bał się że to sen a sam przedmiot zniknie.
- No prosze bachor znalazł część kamienia- doszedł go odbijający się od ścian głos.
Z ciemności wyłoniły się trzy postacie.
To już trzeci rozdział mam nadzieje , że wam przypadnie
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top