8
Paul:
Wstałem wcześnie rano by narąbać drewna na opał bo zbliża się Zima a robi się chłodno.
Gdy przytachałem koszyk z drewnem do domu dostrzegłem mistrza czytającego w fotelu ze swoją ulubioną kawą.
- Niech bóg Cię błogosłwi za twą dobroć- zwrócił się do mnie.
- Dziękuje lecz ... to zwykłe prace domowe- powiedziałem zakłopotany.
- Możesz zacząć trening fizyczny jak chcesz- zaproponował.
-Dobrze nie ma czasu do stracenia- wyszłem na wolną część ogrodu założyłem ciężarki i zaczełem trening.
Po dwóch gdzinach byłem wycienczony jednak ćwiczyłem dalej , przyświeca mi cel i nie mam zaniaru się poddać-
Moje mokre od potu blond zwłsy kleiły się do czoła.
Nie zwarzałem na pogode zmęczenie czy wiatr, który starał się zniechęcić mnie do dalszych ćwiczeń.
Usłyszałem dziwięk otwierając się drzwi .
-Wystarczy chłopcze odpocznij- odezwał się staruszek.
Spojarzałm na niego kątem ona lekko się uśmiechając.
- Przykro mi lecz nie moge , musze więcej ćwiczyć Lili jest potężna a to działa na moją niekożyść-
- Rozumiem- mruknoł mistrz upijając łyk kawy.
- Podjełem dezycje od teraz twój trening będzie jeszcze cięższy- powiedział
- Dziękuje mistrzu- uśmiechnołem się nie przerywając ćwiczeń.
Następne dni mijały mi na jeszczę intensywniejszym treningu pod okiem pielengnującego roślinki mistrzem.
Z rana mistrz zabrał mnię w pewn miejesce był to akwen wodny z krystalicznie czystą wodą i małą wysepką na samym środku.
- Twoje aspekty fizyczne znacznie się poprawiły- piwiedział do mnie
-Teraz zajmiemy się twoim sercem- po tych słowach lekko się uśmiał.
-P-przepraszam co?-zdziwiłem się lekko nierozumiałem o czym on bredzi.
- Już wyjaśniam mój drogi, twoje serce jest niespokojne waha się-
- Przy kamieniu filozoficzym nie ma miejsca na wahanie , zawahasz się zginiesz- podkreślił ostatnie słowo, że aż się wzrygnołem.
- Rozumiem co mam robić?-spytałem zdeterminowany.
Staruszek wyglądał jagby tylko czekał, aż zadam to pytanie .
- Masz tylko prześć na wysepke- wyłumaczył.
Ja po chwili zdjełem zbędne mi do tego zadania ubrania i wszedłem w wode, ku mojemu zdziwieniu stopa nie zatoneła w niej a stała jagby na zwykłej ziemi choć poruszanie jest o wiele cięższe.
Postawiłem niepewni kilka kroków w strone wymienionej wysepki.
- Lecz uważaj Paul, jak twoje serce zwątpi jak się zawachasz ... utoniesz-
Zamarłem , a więc to tak tu jest haczyk nie mam prawa tu utonąć nie podczas treningu.
Wziełem głęboki oddech uspokoiłem się i dalej pewnie ruszyłem w skazaną mi strone .
Dziesięć kroków zamało, jeszcze dwadzieścia jestem już prawie miejscu .
I w końcu stanełem na tardym gruncie. Po chwili dostrzegłem małą skrzyneczke leżącą na ubitej ziemi.
- Coś tu jest!-wyskrzynełem podnosząc drewnianą rzecz ku górze.
Otworzyłem wieczko a w środku znajdowały się zżółknięte już kartki wyciągnełem je na wieszch i wróciłem do mistrza.
- Co to za papiery?- spytałem machając nimi .
- Napisałem je dawno temu- ręke włożył to wewnętrznej kieszeni swojego szaro-ciemnego ubrania.
Z kieszeni wyją...
- Kamień filozoficzny- wykrzyknełem wręcz.
- Nie, to jest jego druga wersja , o wiele niestabilniejsza od orginału- podał mi czerwono lśniący kryształ .
Gdy trzymałem go w dłoni rozlała się tworząc ciesz nie Niutonowską .
- Jeśli uda Ci się go opanować jest szansa, że dasz rade z orginałem-powiedział surowiei.
Na mojej wewnętrznej części dłoni pojawił się dziwny okrągły znak, który wręcz wchłoną kamień.
Ubrałem się i poczułem wielką fale niesamowitego gorąca uderzającego we mnie.
- Chłopcze zapomniałeś o czymś- wskazał na leżące na ziemi obciążniki.
- Racja przepraszam- zaśmiałem się dość nerwowo po czym założyłem je na kończyny.
Znów uderzyła mnie fala niesamowitego ciepła a w głowie zaczeło się niemiłosiernie kręcić.
Powoli traciłem równowage , kolana same się uginały jagby grawitacja z chwili na chwile wzrosła.
Poczułem ból wielki rozrywający ...moc tego kamienia jest nieopisanie wielka.
Z trudem powoli udało mi się stanąć na własnych nogach .
- Te znaki gesty umożliwiają szybszą i leprzą transmutacje niż za pomocy kręgów rysowanych... naucz się ich a twoja alchemia wzrośnie na owiele więszy poziom.
- Tak jest- odpowiedziałem
Chwyciłem zżółknięte kartki i od razu uformowałem oierwszy znak ręką.
Pojawiło się światło i ten jagrze charakterystyczny dźwięk towarzyszący alchemi.
Jednak już po chwili zoriętowałem się,że coś jest nie tak.
Energia poświęcona na znak jagby eksplodowała wbijając mnie z impertem w twardą ziemie.
- Ała- jęknełem.
- To jest moc kamienia a pamiętaj, że ten na, którym ćwiczysz to zaledwie kopia- odezwał się staruszek z grymasem niezadowolenia.
- Wiem dam sobie rade mistrzu prosze się nie obawiać- powiedziałem z trudem stając.
Uformowałem znak znów lecz efekt się powtórzył.
Poraz kolejny spróbowałem okiełznać własną enerie z mocą niestabilnej podróbki orginalnego kamienia.
Niestety i to zakończyło się bólem wbijającym mnie w ziemie.
- Ta moc jest głupia jeśli myśli,że się poddam!- wykrzyknołem robiąc gest/znak wskazany na papierze staruszka.
Ćwiczyłem tak 30 dni.
I okiełznałem tę moc.
Moja moc jest teraz o wiele większa .
Lecz wraz z opanowaniem tej mocy i wzniesieniem moich zdolności znikną i podrobiony filozoficzy kamień.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top