Rozdział VI
Reszta kolacji minęła nad wyraz spokojnie, w nudnej, niemal przytłaczającej ciszy. Goście mało rozmawiali między sobą, a Baekhyun jedynie siedział, zagłębiony w myślach i raz po raz wspominał ciepły, sympatyczny uśmiech Chanyeola. Myślał o ich potajemnym spotkaniu w kuchni i rumienił się na samą myśl o tym, w jaki sposób Park na niego patrzył.
Może nie tylko ja tak na niego reaguję?
Baekhyun czytał o różnych rzeczach. Czytał o miłości pomiędzy dwoma kobietami, o miłości pomiędzy kobietą i mężczyzną. Trafił też na lektury o miłości męsko-męskiej, które czytał w ukryciu. Wtedy, temat takiej miłości wydawał mu się bardzo odległy i niemal nieważny, jednak teraz, kiedy czuł, że jego przyjaźń z ogrodnikiem wchodzi na nowy, nieznany poziom, zaczął się zastanawiać, czy bohaterowie tych powieści nie czuli się tak samo.
Jak to jest całować usta Chanyeola?
Jak to jest trzymać go za dłoń w trakcie spaceru?
Jak to jest spać z nim w jednym łóżku?
Jak to jest wyznawać mu miłość?
Baekhyun nie wiedział niczego o uczuciach. Nigdy nie był zakochany. Nigdy nie całował czyiś ust. Nie trzymał nikogo za rękę i zawsze spał sam. Nigdy też nie wyznawał nikomu miłości. Czytał jednak wiele powieści i miłosnych nowel, wyobrażając sobie swoją wymarzoną historię miłosną. Oczekiwał zwykłego, prostego uczucia, które zaakceptowaliby rodzice. Zwykłej, prostej dziewczyny, która spodobałaby się jego matce i ojcu. Chciał po prostu spełniać wymagania rodziców.
Teraz jednak był rozdarty pomiędzy starymi wyobrażeniami miłości, a tymi zupełnie nowszymi.
Skąd mam wiedzieć, czy jestem zakochany?
Baekhyun nie wiedział jak wygląda miłość. Widział jednak, jak wygląda uśmiech osoby, którą prawdopodobnie kochał.
Kolacja zakończyła się głośnym toastem na cześć matki i ojca Baekhyuna. Następnie goście skierowali się ku drzwiom wyjściowym, a cała rodzina żegnała ich z należytym szacunkiem. Cała rodzina, z wyjątkiem Baekhyuna, który stał w holu oparty o filar i czekał, aż matka pozwoli mu oddalić się do pokoju. Motyle w jego brzuchu cały czas trzepotały skrzydłami, reagując na każdą myśl o Chanyeolu i wtedy też chłopak poczuł czyjąś dłoń na ramieniu.
Powstrzymał pisk przerażenia, orientując się, że stoi przed nim Park Chanyeol. Park Chanyeol we własnej osobie.
- Możesz teraz wyjść gdzieś ze mną? - spytał, a Baekhyun, zupełnie nie spodziewając się tego pytania, oblał się gorącym rumieńcem.
- Teraz? - powtórzył cicho.
- Skoro nie oglądaliśmy wschodu może uda nam się obejrzeć zachód? - uroczy, chłopięcy uśmiech, którzy wykwitł na twarzy Chanyeola sprawił, że Baekhyun nie mógł się już dłużej wahać.
- Tylnym wyjściem - powiedział tylko.
- Hm?
- Wyjdźmy tylnym wyjściem - wyjaśnił panicz. - Tu są moi rodzice.
- Och, rozumiem - ogrodnik ochoczo skinął głową i chwycił dłoń Baekhyuna, ciągnąc go w stronę wspomnianych drzwi na końcu holu.
Duża, ciepła dłoń Chanyeola tak idealnie pasowała do małej, kruchej dłoni Baeka. Pomimo różnic, obydwoje pasowali do siebie w idealny sposób.
W ogrodzie był chłodno i wilgotno, po niedawnym deszczu, toteż Chanyeol zdecydował, że lepiej będzie, jeżeli zabierze Baekhyuna do siebie. Baek, który nigdy nie był w małym, drewnianym domku ogrodnika szybko zgodził się, chcąc zobaczyć jak mieszka jego przyjaciel. I aby choć odrobinę dłużej pozostać w jego towarzystwie.
- Więc to tak wygląda twój dom - mruknął zainteresowany Baekhyun, przekraczając próg budynku.
- Wybacz ten brak miejsca. Mieszkam tu sam i zwykle nie zapraszam gości - rzekł chłopak, zapalając lampę, stojącą na stole.
Znajdowali się w pomieszczeniu, które pełniło rolę kuchni, jadalni i sypialni. Po lewej od drzwi stał drewniany stół, a na nim lampa i kilka słoiczków z ziołami. Dalej znajdował się kominek, w którym leniwie tlił się ogień, a pod nim stary, wypłowiały dywan. Na ścianach wisiało kilka szafek i półek, nieopodal których stała niewielka szafa. Tuż za nią skromne łóżko, zasłane kocem i niewielka szafeczka.
Tak wyglądała nieznana Baekhyunowi codzienność ludzi niżej postawionych.
- Rozgość się - rzekł radośnie Chanyeol, zdejmując płaszcz i klękając przy kominku. - Rozpalę ogień, aby był cieplej.
To prawda, w domu Parka było chłodno, a przez nieszczelne okna zostawały się podmuchy lodowatego wiatru. Mimo wszystko jednak, Baekhyun pragnął zostać tu z nim na zawsze.
- Usiądź - ogrodnik z uśmiechem wskazał Baekhyunowi dywanik przy kominku. - Przy ogniu będzie ci cieplej. Zaraz podgrzeję nam trochę mleka do picia.
Panicz zajął miejsce na przyjemnie rozgrzanym od płomieni szalejących w kominku dywanie i zaciągnął się zapachem ziół i piżma. Mały, przytulny pokoik był o niebo lepszy niż obszerne, chłodne salony w jego posiadłości.
- Przepraszam, że nie mam tu jakiś wygórowanych warunków - powiedział Chanyeol, siadając obok niego i podając mu blaszany kubek z ciepłym mlekiem.
- Nie musisz przepraszać - Baekhyun spojrzał na niego, przyjmując napój i upijając niewielki łyk. Smakowało słodko jak świeży miód i rozgrzewało całe odrętwiałe z ziemna ciało chłopaka. - Twój dom jest o wiele cieplejszy od mojego.
- Naprawdę? - Park zmarszczył brwi, stawiając swój kubek na podłodze. - Wydawało mi się, że w tak dużych posiadłościach służba dba o ogrzewanie.
- Nie w tym sensie - zaśmiał się panicz. - W twoim domu jest... tak ciepło i przytulnie. W moim jest inaczej. Nie wiem jak to opisać...
- Domyślam się - odezwał się Chanyeol.
- Dlatego też twoje mieszkanie bardzo mi się podoba. Mógłbym tu nawet zamieszkać razem z tobą - uśmiechnął się pod nosem, na myśl o przeprowadzce do małego, drewnianego domku, pachnącego odchodzącą jesienią.
- Nie jestem pewny, czy twoi rodzice przekonaliby się do tego pomysłu - zaśmiał się Chanyeol.
- Racja - westchnął Baek. - Ciągle tylko ciągną mnie na nudne przyjęcia, kolacje i spotkania. Słyszałem, że chcą wyswatać mnie i którąś z sióstr Kim. Idiotyczne.
- Jesteś paniczem, więc poślubienie arystokratki to raczej twój obowiązek - powiedział ogrodnik.
Palce Baekhyuna zacisnęły się na uchwycie blaszanego kubka.
Oczy zaszły łzami.
- Tak bardzo chciałbym być tobą, Chanyeol - wypowiedział cicho. - Mieszkać z dala od rodziny. Nie być tylko marionetką w rękach matki i ojca.
- Bycie mną nie jest łatwe, Baekhyunnie - zaśmiał się Park.
- Dlaczego?
Szatyn przysunął się bliżej, sprawiając, że Baekhyun poczuł intensywny zapach piżma, usychających kwiatów i ziół.
- Pracuję od rana do wieczora, wypełniam obowiązki twoich rodziców i ciągle żyję w strachu, że mogę ten jeden jedyny raz zrobić coś źle i wylądować na ulicy. Naprawdę się tego boję. Nie miałbym wtedy gdzie pójść.
- A co z twoją rodziną? - spytał Baekhyun, patrząc w oczy, które nagle przestały się śmiać.
- Rodzice nie żyją. Tata był robotnikiem na farmie i zginął w pożarze stodoły. Kilka lat później moja mama umarła na cholerę. Ja i moja siostra nie mieliśmy się z czego utrzymywać, więc od dwunastego roku życia pracowałem wraz z nią jako pomoc domowa. Ona była gosposią, kucharką albo pokojówką, a ja zajmowałem się tymi pracami, wymagającymi męskiej ręki. Nie płacono nam dużo. Wystarczył nam kopiec siana w stajni i trochę jedzenia - wspominał Park ze smutnym uśmiechem na ustach. - Później Yura stwierdziła, że życie daje nam szansę. Znalazła kobietę, która potrzebowała pomocy domowej i zatrudniła się u niej. Dla mnie niestety nie było nam miejsca. Pracowałem w miejscowej piekarni jako chłopak na posyłki. Nosiłem worki z mąką, rozpalałem piece i robiłem inne mało ważne rzeczy. Wkrótce potem Yura oznajmiła, że jej pani wyjeżdża do Japonii, a ona jako wierna służka chciałaby jechać z nią. Wiedziałem, że dzięki temu moją siostrę spotkają same dobre rzeczy. Pożegnaliśmy się wtedy raz na zawsze. Nie widziałem jej aż do dzisiaj - jego smutny ton sprawił, że w oczach Baekhyuna również pojawiły się drobne łzy.
- Nie pisaliście listów? - spytał słabo panicz, czując ogromne współczucie.
- Znaczki i koperty są bardzo drogie, tak samo jak wysłanie pisma - westchnął Yeol. - Zwyczajnie nie było mnie stać na kontaktowanie się z nią.
- Tak bardzo ci współczuję, Chanyeol - wymruczał Baekhyun.
Reszta wieczoru minęła na wspominaniu i opowiadaniu o przeszłości.
Przez ten jeden wieczór Baekhyun poznał Chanyeola lepiej, niż w ciągu ostatnich kilku miesięcy.
- Baekhyun! - drzwi pokoju zatrzasnęły się za matką panicza. - Dlaczego nie przyszedłeś na obiad?
Baekhyun oderwał wzrok od kart książki i spojrzał na rodzicielkę.
- Przepraszam. Straciłem poczucie czasu - mruknął, schodząc z parapetu.
- Musimy porozmawiać, synku - powiedziała, zajmując miejsce przy małym, okrągłym stoliku i wskazała chłopakowi krzesło naprzeciw, które ten natychmiast zajął.
- O czym? - zmarszczył brwi.
- O twojej przyszłości - uśmiechnęła się.
- To znaczy?
- Po pierwsze mam dla ciebie dobrą wiadomość - znów wygięła swoje pomalowane krwisto czerwoną szminką usta w uśmiechu. - Wraz z tatą staramy się, abyś dostał się do wyższej szkoły w Rzymie. Czy to nie cudowna wiadomość?
Baekhyun powstrzymał w sobie chęć rozpłakania się. Nie chciał wyjeżdżać. Nie teraz, kiedy zawiązał relację pomiędzy ogrodnikiem. Nie teraz, kiedy dopiero co wrócił z wyprawy do Londynu.
- Nie cieszysz się? - brunetka zmierzyła syna wzrokiem.
- Cieszę - skłamał cicho.
- Chcesz usłyszeć drugą wiadomość? - drażniła się z nim matka.
Baekhyun skinął powoli głową, choć nie miał ochoty słyszeć nic nowego. Mogło być już tylko gorzej.
- Jako, że jesteś już prawie dorosłym mężczyzną, choć dla mnie ciągle jesteś moim małym synkiem, planujemy już z rodziną Kim twoje zaręczyny z Taeyeon.
Baekhyun poczuł jak jego serce na moment się zatrzymuje.
Nie był gotowy.
Nie chciał.
- To za szybko.
- Wcale nie, synku - znów ten uśmiech. - Wszystko dzieje się w swoim czasie. Spokojnie, razem z tatą o wszystko zadbamy.
- Nie - oczy Baekhyuna zaszkliły się.
- Nie? - powtórzyła matka.
Chłopak wstał i drżąc na całym ciele chwycił płaszcz z wieszaka, stojącego nieopodal.
- Nie - powtórzył. - Nie chcę.
Nie czekając na dalsze słowa matki wybiegł z pokoju. Widział co sobie o nim pomyślą.
Rozkapryszony bachor.
Niewdzięczna sierota.
Nie przejmował się tym. Pragnął tylko ukryć się w małym, drewnianym domku Park Chanyeola i zostać w nim na zawsze.
______________________________________
Rozdział nie był sprawdzany, więc w razie jakiś rażących błędów proszę alarmować w komentarzach.
Przypominam o tym, że wszystkie książki pojawiają się również na blogu ( http://illuminatibae.blogspot.com/ )
Już niedługo pojawi się również pierwszy rozdział "Fanboy". Mam nadzieję, że czekacie na nowości tak samo jak ja.
Miłego dnia!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top