Największy strach Paryża

Luka spokojnie sobie szedł ulicą. Gdy nagle wszystko wokół niego stało się ciemne.

Luka: Co jest grane?

Był w pustce. Nie było nic. Jednak zobaczył lekkie światło. Podszedł tam. Była to latarnia a przy niej ulica i odwrócona postać. Wyglądała na dziecko

Luka: Halo? Młody...?

Postać się odwróciła. I zobaczył, że to jego młodszy brat, który zginął

Leny: Luka?!

Luka: Leny?

Zaczął do niego biec gdy znikąd pojawił samochód i go potrącił, i uciekł.

Luka: Stać! * krzyknął Luka gdy pobiegł do brata * Leny żyjesz?

Leny: Dlaczego mi to zrobiłeś?

Luka: Co? Leny. Je nie wiedziałem. Dlaczego tak mówisz? *spytał gdy łzy kapały na niego.*

Leny: Tego chciałeś. Prawda?

Luka: Leny... Nawet tak nie mów....

Leny: Dlaczego!?

Nagle cały stał się nieumarłym. Chwycił go i rzucił dalej.

Leny: To wszytko twoja wina! * rozpadł się*

Luka Leny ja przepraszam!

Gdy płakał naszedł na niego mrok. Po tym zmienił się w chowańca mroku. Humanoidalna istota której skóra była cała czarna. Nie miał twarzy jak człowiek. Nie miał nosa. Jego twarzy była trochę płaska. W buzi miał zaostrzone zęby. Jego trzy rzędy oczu świeciło na czerwono. Na palcach u rąk i nóg były pazury.

( uwaga. Będą tu obrazki. wiem. Niektórzy tego nie polubią ale pozwoli mi to lepiej zobrazować. Będą pojawiać się raczej sporadycznie. )

( ale wygląd według własnego uznania )

Chowaniec: Pani *powiedział niskim głosem.*

WC: Więc tak to wygląda. Jestem mile zaskoczony

PC ( Pani Chaosu ): To jeszcze nie wszystko.

WC: Co jeszcze?

PC: Najlepsza część mojego planu. Chcę żebyś miał niespodziankę.

WC: Skoro tak mówisz.

Po chwili zwróciła się do chowańca. Położyła dłoń na jego głowie i dała mu kolczyki. Zamienił się w biedronkę po czym PC poszła wywołać panikę na ulicach.

WC: Ale jak to? Przecież to ty jesteś biedronką.

PC: To tylko atrapa. Wiele w Paryżu boi się że biedronka kiedyś poniesie klęskę. Ja im tą klęskę pokaże

WC: Rozumiem. Kontynuuj.

Przy szkole:

Alya: Ej ludzie. Zobaczcie. Nowy złoczyńca.

Adrien: To nie Marinette?

Nino: Podobna.

Alya: Dorwała ją akuma. Przez nas. Byliśmy za ostrzy. Powinniśmy ją wspierać.

Nino: No c...

Reporter: Jest biedronka.

Alya: Szkoda że to jest po drugiej stronie miasta. No ale przynajmniej są wiadomości.

" Biedronka " i Pani Chaosu razem walczyli. Z początku posłanka dała wygrywać chowańcowi ale gdy tylko się zamachnął walnęła go w twarz. Odsunął się trochę. Kopnęła go w nogę, tak że kość przebiła skórę i zniszczyła kolano. Następnie chwyciła go za szyje. Walnęła w brzuch i położyła łamiąc jej rękę w pół.

Wszyscy patrzyli na to z niedowierzaniem. Po chwili posłanka wzięła krwawiącą" biedronkę " za kark.

PC: Mieszkańcy Paryża. Dzisiaj wasza superbohaterka poniosła klęskę. Ktoś chce jeszcze coś powiedzieć tej waszej niby herosce?

Alya: To ni.. niemożliwe *powiedziała z łamiącym głosem *

PC: A więc nic? Tacy jesteście wdzięczni tej bezwartościowej suce?

WC: Czy ty właśnie obraziłaś siebie samą?

PC: Cicho. Nie wiedzą o tym.

Posłanka przyłożyła rękę do karku chowańca po czym stworzyła kolec który zniszczył jej kręgosłup i przebił szyję. Każdy w Paryżu patrzył na to z niedowierzaniem. Niektórzy płakali, niektórzy dalej nie mogli w to uwierzyć. " Biedronka " została pokonana.

Adrien: T To nie możliwe...

Plagg: Tikki! * wyleciał z jego bluzy.*

Adrien: Plagg!

Alya: Czekaj c..co?

Nino: Adrien jesteś czarnym kotem!?

Adrien: Dobra. Tak! Jestem! Musimy tam lecieć

Alya: Czekaj. Marinette jest zbyt silna. A poza tym ona już nie żyje. Przykro mi * zatrzymała go * i wiem że nie powinniśmy ale bez nas nigdzie się nie wybierasz

Adrien: Co?

Nino: Patrzysz na Pancernika i Rudą kitkę. Musimy iść po nasze Miracula. Wiesz gdzie są?

Adrien: Dobra. W szoku jestem. I wiem ale musimy iść jeszcze po Chloe.

Alya: Co!? Na jej widok wnerwi się bardziej.

Adrien: A na ciebie nie? Ty ją najbardziej wyśmiałaś!

Alya: Myślałam że to żart. Ale jak widać nie. Teraz bardzo tego żałuję.

Adrien: Dobra. Nie zmienisz przeszłości ale możemy stworzyć lepszą przyszłość o ile znajdziemy nową biedronkę jeśli odzyskamy kolczyki *mówił prawię płacząc *

Nino: Na pewno stary ale teraz musimy iść.

Pobiegli co sił w nogach do Mistrza fu, mając nadzieje, że pomoże.

WC: Wyczuwam tyle negatywnych emocji. Tyle ludzi może stać się twoimi sojusznikami. Jednak zrób coś co bardziej by ich wystraszyło.

PC: Tak to jest kiedy ktoś ze mną zadziera *odwróciła się do jej ciała * powstań udręczona duszyczko jako mój chowaniec.

"Biedronkę" otoczył mrok. Stała się ( ponownie ) chowańcem. Uklęknął przed nią.

PC: Oddaj kolczyki.

Posłusznie oddał Posłance kolczyki.

Ktoś: Czarny kot nas uratuje! Biedronkę też!

PC: Ten Czarny pchlarz? Co on może zrobić bez biedronki? Lęk jest silniejszy od jakichkolwiek innych emocji. Jest silniejszy od tych niby obrońców. Nawet sobie nie zdajecie sprawy, że to co robię kiedyś nawet być może wyjdzie wam na dobre. Cóż. Wielcy ludzie nigdy nie są wielcy w swoich czasach. Strachu! Ozdób serca niewiernych!

Po tych słowach pojedyncze cienie zaczęły latać po Paryżu. Osoba nimi dotknięta stawała się chowańcem.

Wszystko oglądała na telefonie Chloe w bibliotece z Sabriną.

Chloe: Stworzyłam potwora *powiedziała ze łzami w oczach.*

Sabrina: Wiele ludzi się przez ciebie akumanizuje ale jej się należało. Chciała zrobić z ciebie lesbijkę.

Chloe: Właściwie to bi.

Sabrina: Tak czy owak. Należało się jej.

Chloe: Wcale że jej się nie należało! Ja skłamałam żeby ludzie nas nie wyśmiewali.

Sabrina: To ty ją kochasz?

Chloe: Tak *mówiła wycierając łzę * zakochałam się w niej przez jej dobroć i chęć pomocy. Ja tylko udawałam wyśmiewanie jej w klasie żeby to nie było podejrzane że nagle stałam się taka miła. Później chciałam do niej pójść i powiedzieć że skłamałam ale jak widać jest za późno. Dla mnie i dla nas.

Sabrina: Chciałabym cię pocieszyć ale bez biedronki obawiam, się że możesz mieć rację.

Chloe: Sabrina myślisz że to koniec Paryża jaki znamy?

Sabrina: Może to. Może to koniec świata. Kto wie * przytuliła ją.*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top