Jak to wszysto zaczęło

Marinette uciekała z płaczem do domu. Płakała. Wiedziała że Chloe się będzie z niej śmiać kiedy jej to powie, ale aż tak. I to przez wszystkich. Nawet Adrien i Nino. Najwięcej w tym udziału miała Lilia i co najdziwniejsze Alya. Tak Alya. Jej najdroższa przyjaciółka. Wiedziała że to dziwne zakochać się w swoim wrogu i to jeszcze dziewczynie, ale cóż miała poradzić, miłość jest ślepa. Myślała tak przez cały wczorajszy dzień. Weszła do domu i zamknęła się w swoim pokoju. Płakała. Tikki chciała do niej dojść Ale nic do niej nie docierało. Minęło już kilka godzin.

Tikki: Marinette. Proszę. Nie mogę patrzeć jak płaczesz...

Marinette: Jestem nikim Tikki. Czuje się okropnie. Ale może zaraz poczuje się lepiej.

Tikki zaczęła analizować co powiedziała. Po chwili się domyśliła.

Tikki: Marinette! Nie! Masz po co żyć!

Marinette: Znajdziesz inną biedronkę.

Tikki: Nie! Ty jesteś najlepszą Biedronką! Masz swoich rodziców. Swoją rodzinę. Przyjaciół. Nie rób tego. Dla nich.

Marinette: Nie mam nikogo!

Krzyknęła przerażając małe stworzonko.

Marinette: Moja rodzina by nie pokochała takiej mnie. Nie mam przyjaciół. Nie mam nikogo! Ja chcę z tym skoczyć.

Wzięła ze skrzynki gruby sznur, który zawiesiła na suficie.

Tikki: Marinette! Błagam nie!

Marinette: Wybacz Tikki. Ale podjęłam decyzję. Fajnie było ratować miasto.

Tikki: A jeśli akuma... * zdjęła kolczyki*

Marinette: Akuma... Nie ma ich tak gdzie się wybieram.

Tymczasem Władca ciem wyczuł negatywne emocje.

WC: Ah. Zranione serce nastolatki która chciała tylko powiedzieć co czuje do swej miłości. Jednak czuje coś więcej. Czuję ogromny gniew i równie dużą chęć zemsty... i jednoczesną chęć zakończenia życia. Jej serce jest już całkowicie wyplewione ze współczucia. To będzie idealna ofiara dla mojej akumy.

Wyciągnął rękę i przemienił motyla który na niej wylądował w akume. Po chwili wyleciał.

WC: Leć do niej moja mała akumo i zawładnij jej sercem!

Akuma poleciała do domu Marinette. Ta akurat weszła na stołek i założyła sznur na szyję. Zamknęła oczy i kopnęła stołek.

Pętla boleśnie zacisnęła się na jej szyi dusząc ją. Jednak gdy obraz zaczął być ciemny do jej serca wleciała Akuma.

A później...Nie było nic. Tylko ciemność. Marinette była w pustce. Była nigdzie. Nie wiedziała co się dzieje. Gdzie jest. Czy jej się udało? Czy to jest spokój o jakim marzyła?

Po jej głowie chodziła jeszcze jedna przerażająca myśl.

"Czy tak wygląda piekło?"

???: Za późno?

Ten głos...Odbił się szerokim echem.

Marinette: Władca ciem.

WC: Zmarnowana akuma.

Marinette: Słyszę Cię!

WC: Ty żyjesz?

Marinette: Tak. Słyszę wszystko.

WC: Doskonale...Biedronko.

Marinette: Wiem o co chodzi Władco ciem. Dla zemsty nawet powrócę do żywych. Zgadzam ale czy bym mogła wybrać swe moce?

WC. W takim razie słucham.

Marinette: Chcę chaosu. Chcę moc samego lęku. Chcę by wszyscy się mnie bali. By każdy padał na kolana na mój widok. Chcę moc mroku.

WC: Cóż za wyśmienity pomysł. A jak byś siebie nazwała?

Marinette: Pani chaosu.

WC: Podobasz mi się. Niech będzie. Tylko czy bym mógł coś jeszcze dodać

Marinette: Oczywiście

WC: Dam ci dodatkowo mroczny ogień dzięki któremu będziesz mogła widzieć strach i go później łatwiej zmaterializować a także ranić mocnej tych których uważasz za najgorszych.

Marinette: Idealnie. Zgadzam się.

WC: W takim razie niech akuma działa. Szczerze nie wiem jak to zadziała kiedy nie żyjesz.

Nagle pomieszczenie się zmieniło. Marinette wylądowała w korytarzu jakiegoś zamku.

???: Idź.

Głos był przygnębiony. Wręcz zmęczony. Nie miała wyboru więc posłuchała się go. Poszła korytarzem. Widziała w nim wiele obrazów. Jeden z nich przedstawiał dziwnego czarnego potwora, który rysuje krwisty uśmiech Królowej pszczół.

Marinette: Te. Kibelek. Tak lubisz szalonych klaunów? Nie ta część Europy.

Szła dalej aż w jednym z korytarzy zauważyła jak coś siedzi na środku. Spojrzało się na nią czerwonymi oczami. Na głowie mało zakrzywione rogi. Wstało. Miało dwa metry wzrostu. Całe było czarne. Wydawało się powolne ale z prędkością światła wleciało w Marinette. W tej chwili ciało Marinette było okrywanie mroczną siłą. Po transformacji wyglądała zupełnie inaczej. Oczy miała czerwone. Na twarzy na wysokości oczu miała postrzępioną czarną maskę z czerwonymi cienkimi paskami i uszami zwróconymi do tyłu ( coś jak smocze Miraculum ). Od dołu miała podobny kostium. Tyle że na obu ramionach z tyłu miała takie jakby ostrza zwrócone w górę. Na środku kostiumu można było zobaczyć coś w stylu akumy tyle że otoczonej czerwonymi paskami, które wyglądały tak jakby leciała z nich krew. Jej skóra była ciemna lecz wydawała się ulatniać. Jej włosy były czarne jak smoła i wydawały się przeczyć grawitacji. One unosiły się. Tak jakby była w kosmosie. Miała czarne usta i ostre kły oraz pazury.

Po przemianie obudziła się w sowim pokoju mroczny ogień wybuchł od niej i przeleciał przez ulicę Paryża. Pani chaosu zobaczyła strachy wszystkich mieszkańców.

WC: A więc się udało. Teraz oddaj swoje Miraculum.

Marinette: Poczekaj kibelku. Teraz ci go nie dam. Mam pewien pomysł który da mi wiele sojuszników. Ale potrzebuje kolczyków.

WC: Jeżeli czarny kot cię dorwie...Zaraz jak mnie nazwałaś?

Marinette: Co mi może zrobić? Bez Biedronki jest nikim. * popatrzyła na swoje ręce * Teraz ja jestem drapieżnikiem.

WC: A jak ukryjesz przed nim swoją tożsamość skoro biedronka się nie pojawi?

Marinette: Ofiara ma wile sposobów by się ukryć. Pojawi się pojawi. To część mojego planu do którego potrzebuje kolczyków.

WC: Zgoda. Tylko się pospiesz.

Marinette: To nie potrwa zbyt długo.

Spojrzał jeszcze kolczyki po czym się uśmiechnęła.

Marinette: Oj Tikki. Tak chciałaś chronić ludzi. A teraz co? Nastaje nowa era. Era chaosu.

Wzięła kolczyki po czym rozwinęła skrzydła niszcząc część domu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top