Rozdział 4: Iskra nadzieji?

- Posłanko. Wiesz kim jest Czarny kot?

- Tak.

- To powiedz. Zbyt długo na to czekam.

- Możesz jeszcze chwilę poczekać. Ujawnię jego tożsamość kiedy zdejmę mu pierścień. Chcę żebyś miał niespodziankę.

- Niech ci będzie. Wyczuwasz bohaterów?

- Co dziwnie, nie. Chowańce ich szukają. Dostałeś już kolczyki?

- Tak.

- I jak się sprawdził dostawca.

- Pierwszy raz w życiu to mówię ale był trochę przerażający ale dał mi je i nie zadawał zbędnych pytań. To cenie.

- To dobrze.

- Marinette!

- Kto to był?

- Poczekaj Władco ciem. Sprawdzę to.

Wskoczyła na dach i zauważyła Królową pszczół.

- Skąd wzięłaś to Miraculum?

- Czarny kot wskazał mi drogę do Mistrza gdzie dał mi je.

- Nie jesteś godzien mieć Miraculum. A poza tym gdzie ten tchórz uciekł ze swoją zgrają?

- Nie jest tchórzem. Obiłaś go i to mocno. Tak samo Pancernika.

- Za brak umiejętności trzeba płacić.

- Marinette. Proszę. Przestań.

- Cisza - stworzyła włócznie - mam ci przypomnieć że przez ciebie biedronka zginęła.

Zaczęły krążyć w pozycji bojowych patrząc na siebie.

- Nie moja biedronka żyje. Wiem że to ty. Żałuję teraz tego co powiedziałam

- Tak samo jak Alya. Zbytnio oryginalna to nie jesteś.

- Marinette! Proszę. Kocham cię!

- Kłamiesz!

Rzuciła się na nią. Chloe wiedziała że jej bączek jest za mały żeby się obronić więc wzięła pręt z dachu. Skrzyżowały ze sobą bronie.

- Marinette uspokój się. Ja cię nie kłamie - łzy pojawiły się w jej oczach - nie chciałam cię zranić.

- Trzeba było tak pomyśleć zanim mnie wyśmiałaś przy wszystkich!

Zniszczyła pręt. Chloe się cofnęła i unikała jej ataków. Wzięła bączek i zniszczyła włócznie.

- To żałosne - tym razem stworzyła na ręce duży kolec - nic ci nie powiedzieli? Jeżeli zniszczysz jedno tworzę drugie.

Zaczęła z nią walczyć. Dziewczyna jedyne co robiła to unikała ciosów.

- O co chodzi? Masz stracha pszczółko?

Chloe na słowo pszczółko zarumieniła się. Posłanka wykorzystała to rozproszenie i uderzyła ją w brzuch i powaliła. Zabrała jej Miraculum. Kiedy wstała widziała że chce je zniszczyć

- Marinette nie jesteś taka!

- Nic o mnie nie wiesz.

- Wiem bardzo dużo. Wiem że jesteś najmilszą osobą jaką znam - podeszła do niej a ta stworzyła miecz i wyciągnęła go w jej stronę - wiem że jesteś piękna, wiem że nie pozwolisz na krzywdę kogo kolwiek...

Posłanka na nią patrzyła. Chloe odsunęła miecz i się do niej zbliżyła.

...że nie skrzywdzisz nikogo. A także - zbliżyła się do jej ucha - wiem że kocham cię

Pocałowała ją mając łzy w oczach. W końcu to zrobiła. Była bardzo szczęśliwa. Jedyne czego żałowała to to że znaleźli się w takiej sytuacji. Marinette była zaskoczona. Odwzajemniła pocałunek po chwili. Jednak Chloe poczuła ból w brzuchu. Okazała się że to kolec który stworzyła Marinette. Odsunęła się od niej a blondynka kaszlnęła krwią. Posłanka podeszła do niej i szepnęła jej do ucha:

- Ja ciebie nie - powiedziała złowieszczo po czym ją wykończyła

Sory za krótki rozdział ale nie miałem pomysłu na ich spotkanie więc proszę bardzo.




Żartuje, prawdziwe zakończenie jest niżej.

... Marinette była zaskoczona ale jednak odwzajemniła, kolec zniknął a Miraculum upuściła. Po chwili się odsunęła i spojrzała na nią.

- Marinette. Wiem że taka nie jesteś - wyciągnęła rękę do niej - pozwól mi sobie pomóc.

Posłanka wachała się ale wzięła ją za rękę i przyciągnęła ja do siebie i szepnęła:

- Nie możesz mi pomóc. To co jest we mnie jest silniejsze niż ja. Uciekaj stąd zanim strace kontrolę.

Odsunęła się od niej.

- Nie! Mogę ci pomóc. Wiem że gdzieś w środku jesteś.

- Odejdź odemnie.

- Przejdziemy przez to razem.

- Mówię ci odejdź. Nie chcę cię skrzywdzić.

- Nie skrzywdzisz!

Zła część Marinette nie wytrzymała i cisnęła w nią ogniem. Ta dobra część się w porę zorientowała i zmieniła właściwości ognia. Zamiast bólu Chloe zobaczyła to co się dzieje w głowie Marinette. Upadła i popatrzyła na Posłankę. Ona zrozumiała co się stało. Po raz pierwszy widać było strach w jej oczach. Bez słowa zmieniła się w cień i uciekła. Chloe nie mogła nic wydusić z siebie. Wie co ją dręczy choć nie wie jak jej pomóc.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top