Rozdział 3: Pierwsze starcie.

- Trixx do ataku,Weyzz załóż skorupę, Plagg wysuwaj pazury - powiedziała trójka bohaterów po czym się przemienili.

- Myślicie że damy radę - zapytał Nino.

- Zawsze dajemy. Ale teraz musimy.

- Ma sporą przewagę liczebną. Nas jest tylko trzech.

- Masz rację jest nas za mało. Musimy iść po Chloe.

- To ona ją odrzuciła - zapytał Mistrz

- Tak.

- Jeżeli ją zobaczy to się mocniej zezłości i będzie silniejsza.

- Skąd wiesz mistrzu że ją rozpozna.

- Osoby które mają akume w sercu są nieprzewidywalne. Nie wiadomo co mogą zrobić a jej moc może sięgnąć waszego umysłu.

- Czyli mamy dwa wyjścia. Albo odzyskamy kolczyki albo szukamy nowej bohaterki.

- Tak czy siak będziemy musieli poszukać nowej bohaterki po odzyskaniu kolczyków. Pamiętaj Marinette czyli biedronka jest pod władzą akumy.

- A no tak. Masz rację.

- Musimy lecieć

- Poczekaj Czarny kocie - powiedział Mistrz - weź to pudełko. Schowaj w bezpiecznym miejscu. Na wypadek gdyby nie udało się odzyskać kolczyków. Otwórz je później. Kwami wyleci dopiero przy jego nowym właścicielu.

- Dobrze. Schowam je u siebie w sejfie.

Mistrz się uśmiechnął

- Powiedzenia bohaterowie.

Kiwnęli głowami i wyszli. Pobiegli do rezydencji Adriena. On zostawił tam kolczyki po czym wyszli. Pobiegli do posłanki. Widzieli że większość paryżan została zmieniona w chowanców a ci co nie, walczyli z nimi.

- Posłanko w Paryżu panuję chaos dzięki twoim podwładnym już chyba nie potrzebujesz kolczyków - odezwał się Władca ciem

- Owszem nie potrzebuje.

- To dlaczego jeszcze nie mam ich?

- Bohaterowie byli w twojej kryjówce. Nie chciałam żeby się dowiedzieli.

- Co skąd to wiesz?!

- Wyczuwam

- Po co tu byli?

- Nie wiem. Wiem tylko że byli.

- Wiesz kim jestem?

- Nie, ale się domyślam.

- W takim razie kim jestem.

- Gabryś Agreste

- Nie nazywaj mnie tak!

- Panie Agreste. Nie bądź taki agrestywny.

- Przestań!

- Dobrze dobrze. Nie mogłam się powstrzymać. Jeżeli mamy współpracować to nie możemy się kłócić. Tak mi się tylko powiedziało.

- Dobrze tylko sobie już nie żartuj ze mnie.

- Dobrze Gabryś.

- Odebrać ci moce - zapytał zażenowanym i zmęczonym głosem

- Przepraszam. Chciałam się tylko rozluźnić. Wiem że bohaterowie tu idą i wiedzą coś czego ja nie wiem.

- Ciebie trzyma się jeszcze humor?

- Słuchaj. Ja od zawsze miałam dar. Dar do wkurzania ludzi. Tak się przygotowuje do czegoś. To mnie śmieszy.

- Ale mnie nie. Wykorzystaj to przy walce z bohaterami. Zdenerwuj ich i wykorzystaj to.

- Oho nadchodzą. Później się odezwę. Coś długo musiałam czekać - powiedziała z drwiną.

- Marinette. Proszę pozwól sobie pomóc - powiedziała Alya - proszę. Potrzebujemy cię.

- Pomóc? Wy chcecie mi pomóc? Kiedy potrzebowałam wsparcia i pomocy wy się śmialiście. To przez was nie ma biedronki! A ty Czarny kocie powinieneś o tym wiedzieć najlepiej.

- Co? Wiesz kim jestem?

- Tak. Pomagałam ci zdobyć serce Kagami a gdy cię odrzuciła to ci pomagałam wstać na nogi a ty co zrobiłeś żeby mnie pocieszyć.

- Ale...

- Nic. Śmiałeś się z tą którą kiedyś nazywałam przyjaciółką.

- Marinette przepraszam - powiedziała Ruda kitka prawie płacząc - myślałam że to żart. Proszę.

- Jesteś naszą przyjaciółką!

- Nie zasługujecie na moją przyjaźń.

- Ludzie. Chowańce do nas podchodzą.

Posłanka machnęła ręką i jej sługi poszły gdzie indziej. Oni się popatrzyli na nią z nadzieją.

- To sprawa osobista - stworzyła dwumetrową włócznie - więc załatwimy to sami.

- Jak chcesz. Chcieliśmy po dobroci. Na nią drużyno.

Wszyscy ruszyli na Posłankę. Ta się uśmiechnęła. Ruszyli do walki. Każdy walczył dobrze ale posłanka miała tom przewagę że używała mrocznego ognia który mocno bolał przy oparzeniu.

- Myślałam że lepiej będziecie walczyć. Nie zasługujecie na bycie bohaterami. Nawet nie jesteście w stanie mnie trafić.

- Marinette przestań! Jesteś naszą przyjaciółką!

Nagle złapała się za głowę jedną ręką. Z jej twarzy można było zobaczyć że coś ją boli. Po chwili jednak popatrzyła na nich ze złowieszczym uśmiechem.

- Marinette?

- Marinette już nie ma. Pogrzebałam ją.

- Nie, to nie możliwe!

Wyciągnęła bransoletkę Alyi którą zrobiła jako dowód przyjaźni, spaliła ją i upuściła tylko tlące się strzępki.

- Jak widać nie żyje.

W tedy Adrien i Alya nią zaatakowali. Ona zamieniła się w cień i teleportowała się za ich plecy i zrzuciła ich z dachu za pomocą ognia. Nino szybko zaszedł ją od tyłu a ona odskoczyła. Nino zniszczył jej włócznie tarczą i popatrzył na nią triumfalnie.

- To jeszcze nie pora na trumf - znowu z mroku stworzyła broń, tym razem katane ( miecz z długim ostrzem )

Wykorzystując jego nie uwagę przejechała po jego oku a on upadł na kolana z bólu.

- Sory, dobiła bym ciebie ale Władca ciem czeka na przesyłkę odemnie.

Zeskoczyła z dachu do nieprzytomnych bohaterów. Gdy chciała wsiąść pierścień kota oni stali się pyłem. Po chwili zrozumiała co się stało. To iluzja. Szybko weszła na dach ale Pancernika już tam nie było.

- Oni mnie oszukali. Chowancy znaleźć ich i nie przestawać szukać do skutku. Mają do mnie trafić żywi.

Po tym jej podwładni zaczęli przeszukiwać Paryż.

- Władco ciem może i nie udało mi się zdobyć pierścień ale dam ci kolczyki wyśle do ciebie chowańca

- Dobrze. Nie przejmuj się. I tak ci dobrze poszło. Następnym razem tylko nie bądź taka łagodna.

- Następnym razem ich głowy zawisną na szczycie wieży Eiffla.

- Mam nadzieję.

Tymczasem trzech zranionych bohaterów ucieka do domu Adriena.

- Czyli jednak musimy znaleźć nową bohaterkę. Ma ktoś pomysł jaką.

- Ja. Chyba. Wszystko wam wytłumaczę u mnie.

- Jasne.





Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top