Epilog
Minął tydzień od walki i śmierci Marinette. Wszystko wróciło do normy. Gabriel za swoje występki poszedł do więzienia. Lila stała się lepsza i pomaga wszystkim. Adrien pogodził się z Kagami. Został bez ojca, ale rodzice Marinette zdecydowali się na jego adopcje co przyjął nawet dobrze. Chloe również stała się milsza ale nie mogła przestać myśleć o niej. Mistrz odzyskał wszystkie Miraculum, oprócz kolczyków, które zostały zniszczone i ich resztki zostały oddane do muzeum. Dziś jest dzień pogrzebu nieżyjącej bohaterki. Cały Paryż zebrał się by ją pożegnać. Nawet Gabriel w towarzystwie policji poszedł to zobaczyć. Jednak trzymał się na uboczu. Przy trumnie była jej rodzina, Chloe z jej rodzicami. Zdziwiła się bardzo kiedy jej matka przyjechała na pogrzeb ale nie pytała się. Blisko była także Alya, Kagami i Lila, która naprawdę nie chciała być już zła. Było deszczowo ( a jak może być na pogrzebie ). Wiele dzieci miało maski biedronki. Wielu płakało. Jednak Chloe jakoś się trzymała. Kilka łez można było zobaczyć w jej oczach.
- Na Marinette wołano różnie - zaczął pastor - Nazwano ją Bohaterską Biedronką, najlepszą przyjaciółką, Swatką, pocieszycielką. Miała wolę bohaterki. Zawsze pomagała bezbronnym. Nigdy nikogo nie odrzuciła. Jednak weszła do wieczności. Może ktoś by chciał coś powiedzieć?
- Ja bym chciała - zgłosiła się Chloe.
- Proszę.
Podeszła do mikrofonu.
- Więc tak. Chciałam podziękować wszystkim że tu przyszliście. Ona na to zasługuje. Marinette zawsze była słodka i kochana i tak jak było mówione, bohaterska - wytarła łzę - właśnie dlatego się w niej zakochałam. Tak mówię to na głos. Pomagała wszystkim. Jestem dumna że w Paryżu był taki obrońca - wzięła mikrofon i klękała na przeciw jej trumny - dziękuję Marinette. Zza. Za wszystko.
Poszła na swoje miejsce do rodziców szlochając. Pastor skończył pogrzeb i opuścił trumnę do grobu. Wszyscy się rozeszli ale Chloe jeszcze chwilę została.
- Przepraszam Marinette - to jedyne co mogła powiedzieć między płaczem.
10 lat później:
Chloe codziennie odwiedzała grób Marinette. Siedziała przed nim prawie godzinę. Dzień w dzień przez wszystkie dziesięć lat. Co rok kładła tam wiele kwiatów i zapalała dużo zniczy. Nie znalazła sobie miłości. Prawdopodobnie nigdy nie znajdzie.
- Witaj Marinette. To znowu ja - odezwała się Chloe - to już dziesięć lat od kiedy... wiesz. Przyszłam dzisiaj dać ci kwiaty i pożegnać się. Nie wiem kiedy wrócę. Muszę wyjechać. Ale postaram się przyjechać za rok. Chciałam ci także powiedzieć co się zmieniło. No cóż dużo się zmieniło. Lila założyła fundację charytatywną. Adrien stał się sławnym modelem a Alya sławnym dziennikarzem. Wszyscy dalej za tobą tęskną. Gabriel w więzieniu niestety popełnił samobójstwo. A ja. No cóż. Jestem w biznesie mody. I cóż to tyle. Żegnaj Marinette. Kocham cię - położyła kwiaty i kilka łez wyleciało jej z oczu - dlaczego to byłaś ty?
Poszła do domu.
Cóż to koniec jako takiej historii. Zostaną jeszcze alternatywne zakończenia lub jedno zakończenie. Jeszcze nie wiem. Ale zapraszam was ( wiem reklama ) do mojej innej historii gdzie również jest chloenette.
" Zagubiony w innym świecie ". Więc do zobaczenia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top