Shibuya - Miasto świateł i kolorów
Aoyagi Toya is online.
Shinonome Akito is online.
23:34
Akito: Toya gnoju
Akito: Kici kici
Akito: Chodź tu
Akito: Propozycja nie do odrzucenia
Toya: co ty chcesz akito
Akito: SPOTKAĆ SIĘ
Toya: i to jest ta wielka propozycja nie do odrzucenia?
Akito: Tak.
Toya: no dobra może i masz rację
Toya: ale zdajesz sobie sprawę z tego, która jest godzina?
Akito: Prawie północ
Toya: właśnie?...
Akito: No i?
Toya: akito proszę użyj swoich ostatnich szarych komórek jakie masz
Toya: późno jest, a ty chcesz wychodzić
Akito: Ale słuchaj ja mam plan
Akito: Będziesz ninją i z tego domu spierdzielisz
Toya: brak mi do ciebie słów
Toya: jeżeli mój ojciec usłyszy, że wychodzę O TEJ GODZINIE to będę mógł się pożegnać z domem
Akito: Dlatego będziesz ninją!
Toya: ...
Toya: czy mówiłem ci o tym, że jesteś głupi?
Akito: Mówisz mi to zawsze, gdy mam bardzo fajne pomysły
Toya: tak, wyjątkowo fajne...
Toya: ale nawet jeśli jakimś cudem się wymknę, to gdzie pójdziemy?
Akito: A tego to ja nie wiem
Akito: Gdzie nas nogi poniosą
Toya: nie wyrobię zaraz...
Akito: No dawaj!
Toya: jeżeli będę mieć przez ciebie kłopoty, to cię zatłukę na śmierć
Toya: zgoda.
Akito: Dziękuję mój ukochany ;**
Toya: to "ukochany" to wiesz, gdzie możesz sobie wsadzić
Akito: Głęboko do serduszka? ;**
Toya: jak wolisz...
Akito: To ja zaraz wychodzę, a ty za ten czas postaraj się ogarnąć i bez hałasu wyjść
Toya: trochę mnie to stresuje
Akito: Spokojnie, jeżeli będziesz starał się być cicho to nikt nie zauważy nawet twojej nieobecności
Toya: no ok
Toya: do zobaczenia, rudy
Akito: Do zobaczenia ;**
Aoyagi Toya is offline
Shinonome Akito is offline
***
Nie ukrywam, byłem pod wpływem mocnej adrenaliny. Uciekanie z domu nie było zajęciem, które wykonywałem często i chętnie, ale dla Akito mogłem się poświęcić. W końcu on też wiele dla mnie zrobił. Razem tej nocy mogliśmy chociaż wspólnie spędzić przyjemnie czas, a bardzo tego potrzebowałem. Nie czułem się tamtego wieczora zbytnio dobrze. Spowodowane było to moim tatą, który nie miał dobrego humoru i swoje nerwy chciał wyładować na mnie. Wypomniał mi także moją ucieczkę od muzyki klasycznej, mimo, że zdążył pogodzić się z tym, że nie chciałem iść w tym kierunku. Zabolało mnie to, natomiast wiedziałem, że było to powiedziane pod wpływem emocji i wcale nie miał tego na myśli. Nic natomiast nie zmieniłoby faktu, że gdyby się dowiedział o moim planie na noc, mógłby się mocno wkurzyć. Musiałem być więc ostrożny.
Gdy tylko wstałem z łóżka i przebrałem się w mój codzienny strój, swoje kroki pokierowałem w stronę wyjścia. W głębi duszy modliłem się, aby podłoga w korytarzu nie zaskrzypiła. Zazwyczaj bywała ona cicha, za dnia nie wydawała z siebie żadnych odgłosów. Byłoby przykro, gdyby akurat wtedy chciała wszystkim domownikom uświadomić o jej istnieniu, prawda? Niestety było przykro. Na cały dom rozniósł się odgłos skrzypienia, tuż obok sypialni taty. Serce mi stanęło przez dłuższy moment, a moje ciało się sparaliżowało. W głowie wyobrażałem sobie scenariusze, gdzie mój tata daje mi szlaban do końca życia za wymknięcie się z domu. Za bardzo się mimo wszystko tym przejmowałem. Tata nie zrobiłby z tego prawdopodobnie aż takiej afery, gdyby to była jednorazowa sytuacja.
Kiedy lekko się uspokoiłem, a z pokoju taty nic nie dawało oznak, że się obudził, odetchnąłem z ulgą. Kontynuowałem moją drogę do wyjścia, tym razem idąc na palcach i jak najbardziej powoli. Zajęło mi to zdecydowanie więcej czasu, ale przynajmniej nie wydawałem żadnych odgłosów. Jedyne co mi wtedy pozostało, to ubrać buty i wyjść. Też nie było to łatwe, bo drzwi były zamknięte na klucz, a chyba każdy wie, jakie klucze bywają głośne.
Męcząc się z drzwiami, zdałem sobie sprawę z tego, że nawet nie wiem, gdzie mam iść. Akito, ten rudy cymbał nie napisał gdzie mamy się spotkać.
***
Aoyagi Toya is online
Shinonome Akito is online
23:58
Toya: rudy łbie gdzie ty chcesz się w ogóle spotkać
Akito: Wiesz, jestem prawie koło twojego domu
Akito: To po prostu czekaj na mnie pod domem
Toya: szybki jesteś...
Akito: Wiem
Toya: męczę się na razie z otworzeniem drzwi po cichu
Akito: Jeszcze?...
Toya: przez kilka minut stałem nieruchomo, gdy podłoga zaskrzypiła i się bałem, że tata się obudzi
Akito: Boże stary!
Akito: Nie bój się, wszystko będzie dobrze
Akito: Otwórz drzwi, a ja za 4 minutki będę pod twoim domem
Toya: ok...
Aoyagi Toya is offline
***
Gdy przeczytałem jego wiadomości, momentalnie zrobiło mi się lepiej. Tak już na mnie działał, natomiast czy mi to przeszkadzało? Absolutnie nie, wręcz przeciwnie.
W końcu udało mi się w miarę cicho otworzyć drzwi. Wziąłem głęboki oddech, wiedząc, że od tej decyzji nie ma odwrotu i wyszedłem. Lekki wiatr uderzył we mnie chłodem, była już wczesna wiosna. Wieczorami wciąż bywało chłodniej, a ja zapomniałem o bluzie. Mówiło się "trudno".
Na rudowłosego nie musiałem długo czekać. Zobaczyłem go, wyłaniającego się z ciemności z jego typowym uśmieszkiem na twarzy. Od razu zrobiło mi się cieplej na sercu. Każda chwila spędzona z nim była dla mnie bardzo ważna.
— Toya! Dzień dobry! — przywitał się rozweselony Akito.
— Chciałeś chyba powiedzieć "Dobry wieczór" — poprawiłem go, zważając na to, że było już po północy.
— Czepiasz się szczegółów już na sam początek — odparł, udając obrażonego.
— Lepiej powiedz mi, gdzie idziemy.
— W siną dal! — zażartował.
***
Była już prawie czwarta nad ranem. Absolutnie nie byliśmy zmęczeni. Stale chodziliśmy po różnych zakątkach miasta, śmiejąc się i opowiadając sobie różne historie. Wiedziałem, że będę musiał prędzej czy później wrócić do domu, ale bardzo nie chciałem. Przebywanie z Akito było o wiele lepsze. Tak szczęśliwy dawno nie byłem.
Akito wpadł na pomysł wspięcia się na dach budynku, aby móc podziwiać piękne widoki Shibuyi. Było to trochę skomplikowane, gdyż wymagało to zdolności parkourowych, ale udało się i było to zdecydowanie warte. Mimo nocy, Shibuya była cała oświetlona przez lampy i wszelkie ledowe, kolorowe bilbordy. To był niesamowity widok, od którego nie chciałem odrywać wzroku.
— Cieszę się, że chciałeś się ze mną zobaczyć — nagle odezwał się Akito, patrząc na mnie czule.
— To ja się cieszę, że kazałeś mi wyjść.
— Chciałbyś częściej wychodzić po północy? — zapytał.
Ja natomiast milczałem. Musiałem przemyśleć, czy wychodzenie o takich porach częściej, nie byłoby zbyt dużym ryzykiem? Wychodzenie z nim w południowych godzinach nie dawało tyle frajdy, ile dało mi wyjście o takiej późnej porze. Gdyby jednak mój tata się dowiedział o tym, że zamiast spać, wychodzę z Akito na dwór to byłoby niezbyt przyjemnie.
Moje przemyślenia przerwał wiatr, który zaatakował mnie swoim chłodem. Zacząłem żałować, że nie wziąłem bluzy ani kurtki. Akito zauważył to. Nieoczekiwanie wstał i rozwiązał swoją czerwoną koszulę w kratę, którą zawsze nosił zawiązaną wokół talii. Usiadł z powrotem i dłonie z koszulą skierował na mnie.
— Weź to, bo zaraz mi zamarzniesz.
— Dziękuję, Akito... I tak. Chcę z tobą wychodzić po północy.
—————————————
Ilość słów: 1111
Jak podobał wam się prolog? Straciłem wprawę do pisania, ale jeśli mam być szczery, to jestem zadowolony z tego, co tu wyszło. Do zobaczenia!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top