Nie mam zamiaru przegrać.
Sama nie wiem dlaczego, ale byłam podekscytowana na samą myśl o tym pojedynku. Chciałam za wszelką cenę pokazać mu, że nawet taka dziewczyna jak ja potrafi dać sobie radę z takim silnym facetem.
- Może się założymy? Co Ty na to? - zapytał Kakashi.
- Co masz na myśli? -odparłam.
- No wiesz.... Jeżeli to ja wygram chce coś z tego mieć. Pomyślimy... co bym mógł od Ciebie chcieć.... już wiem! Jeżeli to ja wygram ten pojedynek zrobisz mi masaż. -mówiąc to unikał kontaktu wzrokowego i wyglądał na zakłopotanego.
- Że co? - wrzasnęłam ze zdziwieniem na twarzy.
- Po ostatniej misji strasznie bolą mnie plecy i przydałby mi się dobry masaż. - odpowiedział uśmiechając się zalotnie.(tak mi się przynajmniej wydaje)
On chyba zwariował. Przecież to tylko pokazówka przed dzieciakami. Zresztą nie znam się na masażu. W życiu nikogo nie masowałam. Ale z drugiej strony nie miałam zamiaru przegrywać, więc ...
- Niech Ci będzie.... Gdy to ja wygram... Chcę pomarańczową książkę, która trzymasz w kieszeni.- sama nie wiem dlaczego akurat to, ale coś podpowiadało mi, że się z nią nie rozstaje. Więc będę miała pewność, że nie będzie się ze mną obchodził jak z dzieckiem.
- Jak sobie życzysz. - jego pewny siebie głos jeszcze bardziej mnie denerwował i motywował jednocześnie.
Ruszyłam w jego stronę. Chciałam uderzyć go z całej siły w brzuch, jednak on z refleksem chwycił mój nadgarstek. Spojrzał w moje oczy i uśmiechnął się.
- Oj, to nie ładnie atakować bez ostrzeżenia. - mówił to kręcąc głową.
Korzystając z okazji, że zajął się gadaniem uderzyłam go drugą ręką ściskając mocno pięść. Oberwał w policzek. Uderzenie było na tyle silne by odrzucić go w bok.
Po chwili poczułam, że dostałam butem w brzuch. Uderzyłam z mocnym impetem w pobliskie drzewo. Przez chwilę miałam problemy ze złapaniem tchu.
- I to mi się podoba. - powiedziałam wstając. I ruszyłam w stronę przeciwnika.
Przez moją chwilową nieuwagę znalazłam się w niekorzystnym dla mnie położeniu. Byłam przyparta do drzewa. Kakashi stał nade mną i trzymał moje ręce nad głową.
- I co teraz? - uniósł brew.
- Chyba nie mam wyjścia. -odparłam.
Nie miałam zamiaru się poddawać. Miałam jeszcze jednego asa w rękawie.
Hatake stał nade mną, a ja powoli zaczynałam zbliżać się w stronę jego ust moim. Nie obchodziło mnie to ile go znam. Ja po prostu chciałam wygrać! A wiedziałam, że to go speszy.
W jego oczach pojawiła się panika i zaskoczenie, a na policzku pojawił się rumieniec. Odskoczył na niewielką odległość.
- Czy coś się stało? -zapytałam rozbawiona.
- To był chwyt poniżej pasa.- stał zarumieniony.
- Oj, przestań. Nie jesteś dzieckiem. - mam nadzieję, że zabrzmiało to seksownie.
Nasz pojedynek trwał już z dobre 40 minut. Nie było już chyba miejsca na moim ciele, które by mnie nie bolało. Mój oddech był strasznie nierówny i przyspieszony. Kakashi również miał problemy z oddychaniem.
- Długo jeszcze, dattebayo? Jestem głodny! - zapytał Naruto siedząc na gałęzi pobliskiego drzewa.
- Zamknij się idioto!!!. - uciszała go Sakura.
- Już powoli kończymy- odparłam i przygotowałam się na to by odeprzeć kolejny atak.
Widząc, że Kakashi zbliża się w zaskakującym tępie nie myśląc długo wymierzyłam w jego podbrudek stopą robiąc tym samym szpagat w pionie.
Mężczyzna od razu wyleciał ku niebu.
Po chwili jego ciało spadło na ziemię.
Nie miałam już siły. Chciałam wykorzystać to, że leży on teraz lekko ogłoszony i usiadłam na jego biodrach przystawiając kunai do szyi. Kakashi raczej już nie wiele kontaktował. Miał zamknięte oczy i się nie ruszał.
- To już koniec. Wygrałam - bolało mnie dosłownie wszystko mimo to uśmiechałam się triumfalnie.
Po chwili poczułam zimny dotyk na biodrze. To była dłoń Kakashiego. Gładził mnie ręką po gołej skórze. Zamarłam. Nie wiedziałam co mam zrobić...
Po chwili znalazłam się na ziemi. Siedział na mnie zadowolony Hatake i tym razem to on przykładał mi broń do szyi.
- Za bardzo zależy mi na nagrodzie by pozwolić sobie na przegraną. - jego spojrzenie było zabójcze. Moje policzka były całe rozpalone. Nie mogłam przestać na niego patrzeć. Jego twarz znajdowała się zaraz nad moją. Wyglądał tak seksownie.
- No i wszystko jasne. Akira stawiasz obiad.- wyrwał nas z "zawiasu" głos blondyna.
Oboje zerwaliśmy się na różne nogi.
- Tym razem to ja was zapraszam.- wtrącił Kakashi.
- Jest mi obojętne kto stawia! Tylko błagam chodźmy już!- Naruto robił minę zbitego psa. Słychać było jak burczy mu w brzuchu.
- Przepraszam was, ale ja odpadam. - niestety mam już plany na to popołudnie.
- Naprawdę nie możesz z nami pójść? - zapytała Sakura.
- Niestety.Tak jak wam już wcześniej mówiłam chce zobaczyć się z Iruką. -oznajmiłam z ekscytacją.
(Time skip)
Zaprosiłam przyjaciela do siebie. Razem przygotowaliśmy obiad, który potem ze smakiem zjedliśmy.
Zrobiłam nam herbatę i w spokoju mogliśmy usiąść na wygodnej kanapie.
Rozmawialiśmy o jego obecnych uczniach i oczywiście czasach gdy to my siedzieliśmy razem w ławce. Poruszaliśmy nawet najgłupsze tematy, ale również te poważne jak Sasuke Uchicha. W końcu poczułam, że naprawdę wróciłam. Tak bardzo mi tego brakowało. Będąc na tak długiej "misji" tęskniłam za takimi pogaduchami.
- Będę się już zbierał. -za oknem świeciły już lampy. Było już dosyć późno. Nawet nie zauważyliśmy kiedy ten czas tak szybko zleciał.
- Możesz zostać na noc. -zaproponowałam.
- Dziękuję, ale nie tym razem. Mam dużo papierkowej roboty w domu.
Odprowadziłam mojego gościa do drzwi i pożegnałam się. Na zegarku była 22.30. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać.
Rano obudziło mnie głośne pukanie do drzwi. Co prawda chciałam je olać, ale ten ktoś nie dawał za wygraną. W końcu wstałam i zmierzałam w kierunku drzwi. Szybko zerknełam co mam na sobie. Spodenki i duża, luźna koszulka. Może być. (wiecie żeby czasem nie wyskoczyć w majtkach)
- Czego? - otworzyłam drzwi przecierając oczy.
- No ileż można czekać.... Dzień dobry Akira. Przepraszam, że Cię obudziłem jednak był to rozkaz Hokage. - był to Shikamaru.
- Część. Nic się nie stało. Miło Cię widzieć po tylu latach. Może wejdziesz do środka?
- Nie mam na to zbytnio czasu. -odparł z lekkim uśmiechem.
- Piąta chce byś się u niej stawiła jak najszybciej to możliwe. -dodał po chwili.
Przecież mam jeszcze trochę wolnego. O co może chodzić? Może coś przeskobałam... Ale nie miałabym nawet kiedy. Byłam tu zaledwie parę dni.
- Rozumiem. Zaraz się do niej wybiorę. Dziękuję za informację. - ciekawe o co chodzi.
- Spadam. - chwilę później nie było po nim śladu.
Nie zastanawiając się długo założyłam mój strój i wybiegłam z domu. Szczerze mówiąc jeszcze odczuwałam niektóre z mocniejszych uderzeń zadanych mi wczoraj przez Kakashiego.
W tym facecie było coś co mnie cholernie do niego ciągnęło i nie chodzi mi tylko o jego zabójcze spojrzenie czy też umięśnione ciało.
O nim też wczoraj trochę rozmawiałam z Iruką. Dowiedziałam się co nieco o jego przeszłości mianowicie o ojcu i dwójce jego przyjaciół. Było mi go żal. On też jako dziecko musiał przejść przez piekło.
Czas wojny był ciężki, ale my byliśmy tylko dziećmi...
Gdy dotarłam do siedziby Piątej moim oczom ukazała się osoba o której przed chwilą myślałam. Kakashi stał oparty o ścianę niedaleko drzwi gabinetu Hokage. Trzymał w ręku pomarańczową książkę, którą czytał z zaciekawieniem. Gdybym wygrała byłaby to już moją własność, ale mówi się trudno.
- Cześć. Ty też zostałeś wezwany do Hokage?
- Witam... Tak, ale miałem zaczekać na Ciebie. -zamknął książkę i włożył do tylnej kieszeni.
- Nie wiesz o co może przypadkiem chodzić?-zapytałam zaciekawiona.
- Zaraz się przekonamy.-stwierdził pukając w drzwi.
- Wejść!
Blondyna wyglądała jakby zarwała już parę nocek, albo nieźle wczoraj zabalowała.
- Ciszej .... proszę. -odezwała się, gdy drzwi za nami trzasnęły. Spojrzałam na nią przepraszająco.
Czyli już wszystko jasne....
- Wzywała nas Hokage-sama.-zaczęłam.
- Tak, tak. Kuchiki wiem, że powinnaś mieć jeszcze kilka dni wolnego, ale ta sprawa nie może czekać. Ty i Kakashi udacie się na misje.
Spojrzeliśmy się na siebie z Hatake w tym samym czasie. Oboje nie wiedzieliśmy dlaczego to akurat my mamy wykonać to zadanie.
-------------------------------------------------
Tadam!!! I oto kolejna część. 😜 Myślę, że czytając ją nie pozasypiacie z nudów.
Mam nadzieję, że będzie was tu przybywać i pojawi się więcej komentarzy (przyjmę nawet krytykę) 😉 dajcie znać czy pisać dalej. ✏ BUZIAKI 😘😘😘
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top