Dawno Dawno Temu....
Przypomniała mi się taka historia kiedy to postanowiłam narobić sporo kawałów w Akatsuki... Taak to było bardzo ciekawe... Jednak zanudzać was nie będę i opowiem po krótce:
Rano wstałam jak zwykle oburzona przez dziwne odgłosy. Tym razem był to Hidan wyrywający włosy Deidarze i gdzie oczywiście musieli to robić? NO PRZED MOIMI DRZWIAMI!!
Wyjrzałam za drewnianą deskę, jednak natychmiast zobaczyłam dziwny uśmieszek Hidana patrzącego na mnie i już wiedząc co się kroi zamknęłam drzwi.
Usiadłam sobie przy biurku, wzięłam kartkę w ręce i zaczęłam pisać. Postanowiłam wyjątkowo napisać co dziś będę robić. Skoro oni mi nie dali spać... to ja im nie dam żyć!
1.Wyrzucić wszystkie długopisy jakie są w bazie. (PAIN)
2. Dbać na szczotkę klej Kropelke. (DEIDARA)
3.Zabrać słodycze i je zjeść. (TOBI)
4. Poćwiartować kosę. (HIDAN)
5. Za wszystkie pieniądze kupić jakieś nadzienia bez reklamacji. ( KAKAZU )
6.Zrobić na obiad zupę z rekina. (KISAME) [przepraszam braciszku (*)]
7. Oddać gdzieś wszystkie kartki nie zużyte. (PAIN)
8. Kupić wszystkie dango w okolicy. (ITACHI)
No i to tyle... bo Konan i Zetsu nie ma w bazie... A więc zacznę od punktu piątego!!! LECIMY NA ZAKUPY!!!
Wykręciłam numer do [Imię]. NA pewno się skusi.
Pół godziny później razem z [kolor]włosą przed wielkim centrum handlowym.
-No to... zaczynamy zabawę! - krzyknęłam i podałam [imie] 30 tysięcy. Dziewczyna spojrzała się na mnie jak na kosmitke.- Ja mam drugie tyle. Możesz sobie kupić co chcesz tylko kup Kropelkę i tasak! Ja lecę po resztę ! -i dobiegła nic nie mówiąc.
Po zakupieniu potrzebnych rzeczy, wybraliśmy się na zakupy. Kiedy wróciłam zabrałam się za pozostałą robotę kończąc na zupie.
Zbliżała się pora obiadu nałożyłam danie na miski i poszłam do pokoju.
-GDZIE SĄ MOJE PIENIĄDZE!
-KTO MI KURWA ZAJEBAŁ MOJĄ KOSE!!
-POMÓŻCIE MI TO ŚCIĄGNĄĆ!!!
-GDZIE CUKIERKI GDZIE CUKIERKI!!!
-TO ZUPA Z REKINA!?
3...
2...
1...
-SHIRO TENSEJ!
3...
2...
1...
-TSUKIKO!!!!
Wjechałam do byłego salonu na mojej nowej desce elektrycznej. Spojrzałam się na moich współpracowników, których miny były bezcenne.
-Tyyy...- usłyszałam gniewny głos lidera.
-Kto cię tak wychował?- zapytał się Itachi, jedyny spokojny.
-No papa!-odparłam nadając policzki.
-Yhm... Ten cały Lucyfer?
-Co? Mój tata ma na imie Jashin a nie Lucyfer... Z ląd wam się to wzięło?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top