Rozdział 4 ✔️

W czasie podróży Miya trafiła do Wioski Dźwięku, coś pchało Miyę w głąb wioski, więc szła aż spotkała człowieka, ale coś kazało uciekać od niego. Wygląd tego człowieka był straszny, miał białą skórę, długie czarne włosy,miał bursztynowe oczy, i z odległości było czuć od niego wężem. Więc postanowiłam się wychować ale Pan Straszny był szybszy i oplótł mnie WĘŻAMI!? Nie.....
- Co tu robisz?- spytał się Pan Straszny
- Ja.... ja tylko przechodziłam
- Kłamiesz!
- Nie! Mówię prawdę!- powiedziałam z pewnością
- Chwila! Ty jesteś Miya Uchiha
- Skąd.... Nie to nie prawda!
- Oj dziecko, ja wiem wszystko - rzekł Pan (już nie taki) Straszny
- Kim Pan jest?- spytałam
- Moje imię to Orochimaru, legendarny sannin!
Wtedy już wiedziałam że już po mnie. Ten człowiek był poszukiwany ninja!
- Czyżbyś się przestarzała?- Orochimaru wyrwał mnie z moich myśli
- W twoich snach- odpowiedziałam z uśmiechem, ale wiedziałam że źle postąpiłam
- Więc co cię tu sprowowadza?- spytał się znowu Pan Straszny
- Przecież mówiłam ja tylko przechodzę!- powiedziałam trochę już zdenerwowana
Wtedy węże które mnie oplatały zacisnęli się bardziej że ledwo mogłam oddychać
- Jeszcze raz zadam ci pytanie i lepiej dla ciebie żebyś powiedziała prawdę!- krzyknął wkurwiony Orochimaru
Wtem pomyślałam co mi szkodzi ale z jednej strony to był bardzo zły pomysł!
- Wygrał pan, powiem prawdę
- Nie mogłaś od razu?
- Bo wie Pan ja mam taką próbę do Pana- przerwałam na chwilę, ale po chwili znowu zaczęłam mówić - bo ja proszę Pana żeby Pan mnie uczynił silniejszą!
- Hmmm, muszę odmówić - powiedział ze spokojem Pan Straszny
- Ale dlaczego?
- Ponieważ nie jesteś warta mojego czasu
- Słucham!?
- Grzeczniej- powiedziała a węże bardziej się zacisnęli
- Mam pomysł!- powiedziałam
- Hmm?
- Walczmy! Jeżeli wygram to Pan będzie mnie uczył a jeżeli przegram odejdę
- Ciekawe..... Zgadzam się- powiedział i uwalił mnie
Zabawę czas zacząć! Walczyłam ramię w ramię z Orochimaru ale jednak on był silniejszy, poczułam mocne uderzenie że przywaliłam w drzewo
- A więc wygrał- nie dokończył bo mu przerwałam
- Nie! Jeszcze mogę walczyć!
- Zobacz przecież nie umiesz ustać na nogach a co dopiero walczyć
- Mogę walczyć, nie poddam się!- krzyknęłam zdeterminowana
- Ciekawe.....- powiedział sannin- wygrałaś!
- Słucham?- nie mogłaś w to uwierzyć - ale ja przecież....- nie dokończyłam bo mi przerwał
- Wygrałaś!- powtórzył głośnej- pokazałaś że jesteś warta mojego czasu
- Dziękuję- krzyknęłam i odruchowo go przytuliłam ale szybko zdałam sobie sprawę że to był błąd bardzo duży błąd więc odskoczyłam ale... właśnie ale on był silniejszy i szybszy że nie mogłam się obronić przed jego atakiem... a potem nastała ciemność.
Kilka godzin później
Gdzie ja jestem? Czemu jest tak ciemno?
- Widzę że się obudziłaś
- Co jest kurwa!?!- krzyknęłam przerażona
- Spokojnie jestem Kabuto Yakushi, szpieg i pomocnik Orochimaru
- Ja jestem Rika
- Kłamać to ty umiesz - rzekł Orochimaru
- Orochimaru! Dzień dobry!- powiedział Kabuto
- Witam Panie Straszny- powiedziałam
- Panie Straszny- rzekł Orochimaru i Kabuto
- Dobra nie ważne - powiedział po chwili Orochimaru
- Gdzie ja jestem?- zapytałam
- A naszej bazie- odpowiedział mi Kabuto
- Dobrze że się obudziłaś - rzekł Orochimaru - ruszaj dupsko i idziemy na trening
- Już!- krzyknęłaś szczęśliwa
Po 4 godzinach ćwiczeń
Wracałam z treningu z Kabuto, złapaliśmy dobry kontakt, postanowiłam rozpocząć rozmowę
- Mam dość, jestem wykończona!
- Za godzinę mamy trening z.....taijutsu
- Za godzinę?
- Tak
- O Boże
- Jak coś ci nie pasuje to możesz iść - z nikąd pojawił się Pan Zły (Orochimaru)
- Pfff- szybciej ruszyłam do pomieszczenia w którym się obudziłam
Kolejne godziny później (ps. Nie bijcie mnie za to ale jestem za leniwa żeby opisywać trening)
Miałam już 3 treningi w pierwsi dniu z taijutsu,ninjutsu i z wytrzymałości i mówiąc szczerze nie mogę ruszyć ręką i nogą a co lepsze jutro będzie gorzej
Pół roku później
Pół roku minęło jak dołączyłam do Orochimaru, stałam się silniejsza.Pewnie myśleliście że zapomniałam? Nie prawda . Teraz mogę zemścić się na blond chłopaczku który odebrał mi Fū która była moją jedyną przyjaciółką chociaż przez chwilę. Wyruszyłam w podróż kilka dni temu, odszukać brata. Pewnie zadajecie sobie pytanie a jak oszukasz to co dalej? Mówiąc szczerze to nie wiem, czas pokaże. Orochimaru pokazał mi co oznacza być silną, przed wyruszeniem ustaliłam z Orochimaru pewien układ

- Tu jesteś Rika- powiedział Kabuto
- Szukałeś mnie?
- Orochimaru cię wzywa
Co ten gad ode mnie chcę?- zapytałam siebie w myślach.
Przed drzwiami Orochimaru zawsze trzeba było pukać a ja? Wchodziłam jak do siebie
- Ile razy mam ci powtarzać że przed wejściem do mojego gabinetu trzeba zapukać!- wrzasnął gad
- Chyba nie o tym chciałeś ze mną gadać?
Tak zmieniłam się nie tylko z charakteru ale też z wyglądu, mam dłuższe włosy trochę podrosłam, przybyło mi tu i tam. Tak Orochimaru wiedział od początku że jestem Miyą Uchiha więc kazał zdjąć te przebranie z twarzy, zrobiłam co chciał ale poprosiłam go żeby zachował moje pochodzenie w tajemnicy, a on się od razu zgodził, dziwne nie?
- Słuchacz mnie!
- Wybacz, zamyśliłam się
- Utrapienie - pokręcił głową i dodał - mam propozycje nie do odrzucenia
- Zamieniam się w słuch
- Zawalczymy
Jak to usłyszałam zasiadłam się powietrzem
- Jeżeli stałaś się silniejsza i wygrasz puszczam cię ale jeżeli nie zostajesz
Już wam tłumaczę o co chodzi tydzień po dołączeniu do Orochimaru, dali mi propozycję że jeżeli stanę się siłą zaledwie w pół roku i wygram z GADEM to wyjdę ale jeżeli nie to zostanę na kolejne pół roku
- Zgoda
- Zapraszam na arenę
- Idę przecież
Mówiąc szczerze? Boję się że przegram. Czemu tak myślę? Nie wiem, dlatego że Orochimaru też stał się silniejszy? Dobra! Co ma być to będzie!
Zaczęliśmy walczyć łeb w łeb, nikt nie dawał za wygraną ale jest coś o czym wam nie mówiłam i nawet Orochimaru tego nie wie, moja deska ratunku. Pewnego dnia po treningu byłam tak zła, smutna, itp nie pamiętam w którym momencie oczy zaczęli mnie szczypać więc podeszłam do lustra zobacz o co chodzi a tam zobaczyłam Mangekyō Sharingan, tak, ja też w to nie uwierzyłam przecież mało komu się to udaje. Więc postanowiłam po treningach zrobić swój własny trening z mangekyō sharingan.

Odsunęłam się na bezpieczną odległość, przymknęłam oczy i je otworzyłam ale zamiast czarnych był Mangekyō Sharingan i moje ciało okryła zielona powłoka Susano

Orochimaru patrzył i nie dowierzał własnym oczom, się nie dziwię. Z wrednym uśmiechem krzyknęłam
- Susanoo: Kai!
I tak w owy sposób wygrałam i mogłam opuścić tamte miejsce ale słowa Orochimaru zostały mi w pamięci
- Zawsze możesz do nas wrócić
Nie wiem czemu to powiedział ale miło mi się zrobiło na sercu
Teraźniejszość
Szłam sobie przez las, spokojnie, słuchając jak pani śpiewają, ale jak zawsze coś musi mi przeszkodzić, pewnie pytacie się kto? Już wam mówię....... Drużyna nr 7 i 10 lepiej być nie mogło ale mnie nie zauważyli więc wyciszyłam czakrę i schowałam się. Pewnie bym ich pokonała ale wolę jednak zostać w ukryciu
- Nie mogę w to uwierzyć! Jak to jest możliwe że na uciekł- powiedziała Sakura
- Co się stało to się nie odstanie- odpowiedział jej... Sasuke!?
Kiedy ostatni raz go widziałam był gówniarzem a teraz też gówniarz ale chyba minimalne wydoroślał, a obok niego idzie Naruto a za nimi drużyna 10 a za nimi Kakashi Hatake i Asuma Sarutobi. Postanowiłam bardziej się z schować bo nigdy nic nie wiadomo. W pewnym momencie ni stąd ni zowąd pojawił się gościu w masce z kolegą
- Znowu się spotykamy Naruto Uzumami
- Niech ja was tylko dopadnę dattebayo
Pierwszo nie poznałam ich ale późnej okazało się że to te same osoby które zaatakowali Fū. Nie wytrzymałam i wyszłam, wyłączyłam Mangekyō Sharingan i Susano a blond włosy chłopaczek ruszył na mnie ale nie spodziewał się szybkiego ruchu z mojej strony
- Susanoo: Zan- krzyknęłam
Już po tobie pomyślałam
Czekaj co!? Jak? Jak zdołał uniknąć mojego ruchu!?
- Mało brakowało Deidara-senpai
- Tch, pożałujesz tego suko
I rzucił tymi swoimi bombkami, zaczęłam się śmiać jak opętana ale po chwili uśmiechnęłam się i krzyknęłam
- Susanoo: Hozan
- O nie, Deidara-senpai pomóż, ratunku, pomocy, Deidara-senpai...... Haha żartowałem i rozpłynęli się w powietrzu
Susano zniknęło a oczy znowu stałe się czarne, spojrzałam na bok a tam drużyna 7 i drużyna 10 wraz z kapitanami stali i nie wierzyli coś od stało a ja co zrobiłam? Uciekłam!

Witam serdecznie wszystkich, mam nadzieję że się podobało, przepraszam za wszystkie błędy. Do zobaczenia ☺️
Słów: 1324

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top