Kiedy spędzacie razem czas.

Pain:

Z pośród wszystkich w organizacji najlepiej dogaduję się z rudowłosym. O ile mu nie przeszkadzam to zwykle zajmujemy się czytaniem raportów z misji innych i jakichś tam dokumentów. W pokoju zwanym także gabinetem lidera panowała troszkę niezręczna i cicha, a nawet bardzo cicha atmosfera. Jedyne co zakłucało tą ciszę to tykanie zegara. Wstałam niepewnie z krzesła, podeszłam do fioletowookiego i odłożyłam papiery które właśnie skończyłam przeglądać.

-Tak szybko?- Spytał Pain patrząc na ciebie z nad swoich świstków.- Co takiego tam było?

-Jakaś tam misja. Chyba szpiegowanie wrogich Shinobi.- Powiedziałam do mężczyzny i spojrzałam na niego.

-Rozumiem. Kto wykonywał tą misję?- Ponownie zadał jakieś pytanie... Jak widać to naprawdę bardzo ważne.

-Jeśli dobrze pamiętam to... Zetsu.- Powiedziałam i wróciłam na swoje miejsce.

Tobi:

Podczas dnia Tobi bardzo mi przeszkadzał. Przytulał się i krzyczał akurat kiedy byłam zajęta lub rozmawiałam z innymi. Z dnia na dzień było to co raz bardziej irytujące. Szczególnie że puki nie było żadnego wolnego pokoju w którym mogłabym zamieszkać to byłam zmuszona do spania w salonie.

-(Imię)-Senpai. Proszę chodź z Tobi'm pooglądać kolekcję jednorożcy Tobi'ego. Tobi to grzeczny chłopiec.- Powiedział chłopak przytulając mnie.

-No niech będzie...- Powiedziałam z słyszalną irytacją.

-To chodź!- Złapał cię za rękę i poprowadził do swojego pokoju. Po krótkiej chwili byliśmy pod drzwiami od komnaty ciemnowłosego. Otworzył on drzwi i wszedł do pomieszczenia, a jy za nim. Nie tego się spodziewałam... Myślałam że będzie cały różowy pełny brokatu, a tu niespodzianka... To normalny pokoik. Jego pokój wygląda jak wszystkie inne. Różni się tylko tym że na szafce leżą trzy duże pluszowe jednorożce. Chłopak pokazał mi je, a potem zaczęliśmy rozmawiać.

Itachi:

Siedziałam w salonie nudząc się. Koło mnie siedział Uchiha i ze spokojem czytał książkę. Ja zbliżyłam się do niego i starałam się spojrzeć co takiego ciekawego czyta. Nie udało mi się ponieważ chłopak zamknął książkę.

-Co robisz?- Spytał odwracając wzrok w moją stronę.

-Nudzi mi się...- Powiedziałam znudzona- Chodźmy się przejść...

-Niech będzie.- Nie spodziewałam się że pójdzie tak łatwo. Posiadacz Sharingana wstał z kanapy i pokierował się w stronę wyjścia, ja oczywiście jak przylepa poszłam za nim.- Gdzie chcesz iść (Imię)?- Spytał patrząc na mnie.

-Hm... Szczerze... To sama nie wiem.- Nie odpowiedział. Tylko szliśmy przed siebie w całkowitej ciszy.

Kisame:

Spacerowaliśmy z niebieskoskórym po polanie której końca nie było widać. Rozmawialiśmy o najróżniejszych rzeczach i oglądaliśmy czerwono-żółty zachód słońca.

-Oj nie przesadzaj!- Nakrzyczałam na chłopaka śmiejąc się uderzając go przy tym lekko w ramię.

-Ale na serio! Kiedy widziałaś mnie pierwszy raz to umierałaś że strachu. Zresztą jak każdy.- Rzekł Rekin i spojrzał na mnie lekko rozbawiony.

-Wcale nie!- Powiedziałam i obrażona odwróciłam od niego wzrok.

-Oj już... Nie obrażaj się. Żartowałem przecież.- Zaśmiał się cicho i nadal patrzył w moją stronę.

Hidan:

Eh... Masakra... Nie wiedziałam wtedy jeszcze że z Hidan'em jest aż tak źle. Byliśmy na spacerze i rozmawialiśmy kiedy nagle zobaczyliśmy grupkę ludzi na biwaku. Oczywiście Platynowowłosy nie mógł zmarnować okazji do modlitwy. Więc ja siadłam sobie na skale i patrzyłam na to co robił Jashinista. Właśnie zlizał czyjąś krew z kosy i jego skóra zmieniła barwę na czarno-białą. Przypominał teraz trochę kościotrupa. Narysował na ziemi krąg i zaczął się modlić. Po około połowie godziny podszedł do mnie.

-Skończyłem.- Stwierdził zadowolony fiołkowooki i się głupio uśmiechnął.

-Dłużej się nie dało?- Spytałam i westchnęłam.

Deidara:

-Katsu!- Wykrzyczał Blondyn z wielkim uśmiechem, a wtedy wszystkie stworzone przez niego dzieła wybuchły. Oczywiście jak to z tym wybuchowym artystą bywa... W wolnym czasie najczęściej latamy na jego glinianym tworze i patrzymy na eksplozje. Za każdym razem patrzyłam na nie z podobnym zachwytem co na początku, ponieważ za każdym razem wyglądały inaczej.- I jak Ci się podobało? Hm?- Spytał zachwycony Niebieskooki i spojrzał w moją stronę.

- Ładne były.- Stwierdziłam i z lekkim uśmiechem spojrzałam na chłopaka. Na co on zaczął tworzyć nowe bomby.

-To w takim razie zobaczysz je jeszcze raz! Hm!- wykrzyczał jasno włosy. Jak mówiłam dni spędzone z nim mijały w taki właśnie sposób.

Sasori:

Całe dnie brązowooki spędzał w swojej pracowni tworząc co raz to nowsze dzieła. Stanęłam pod drzwiami które oddzielały korytarz od imperium artysty. Wiedziałam że moja obecność mu się nie spodoba. Jednak chciałam go bliżej poznać. W końcu... Teraz jesteśmy w jednej organizacji. I może niedługo będziemy mieć wspólne misje? Zapukałam do drzwi trochę niepewnie i kiedy usłyszałam ciche "wejdź" to otworzyłam drzwi i pomachałam ręką na przywitanie.

-Cześć.- powiedziałam cicho i nie pewnie. Nie wiedziałam jaka będzie reakcja lalkarza na to że przyszłam.

-Po co przyszłaś?- Spytał odwracając się w moją stronę.

-Hm... Pogadać? Poznać się bliżej?- Czułam zakłopotanie całą tą sytuacją. Czemu każde moje spotkanie z czerwonowłosym kończy się w ten sposób? Jednak zdziwiłam się... Kiedy skończyłam mówić to chłopak spojrzał na mnie i odparł.

-Niech Ci będzie. Może znajdę chwilę.

Kakuzu:

Starzec miał w nawyku codzienne liczenie oszczędności. Oczywiście najczęściej robił to w moim towarzystwie. Ja się wtedy niesamowicie nudziłam i tylko czekałam aż skończy.

-Ile jeszcze?- Spytałam znudzona.

-Daj mi chwilę. Z resztą nikt nie kazał ci spędzać ze mną tyle czasu.- powiedział i spojrzał na pieniądze.- Przez co zapomniałem na jakiej liczbie skończyłem. Teraz muszę zaczynać od początku.- Zapowiadał się na prawdę długi dzień...

Od Autorki

Hejka! Witam w drugim dniu maratonu! Jak tam wam dzień mija? Mi doskonale.

Przepraszam za wszystkie błędy!

To tyle ode mnie! Papa!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top