Kiedy psujesz coś w swoim pokoju.

*Rozdział ogólny*

Ten dzień zaczął się w miarę normalnie, bezchmurne niebo, mocno grzejące słońce. Czego chcieć więcej? Jednak wiadomym jest to że takie piękne dni kończą się źle... Muszę być na to przygotowana!
Nie dość że ostatnio (Imię chłopaka) wyznał mi co do mnie czuje, to jeszcze jest mi przykro bo go Friendzon'uje. Jestem zmieszana... Nie wiem co mam z tym zrobić... Otworzyłam lekko drzwi od pokoju który dziele z Konan, wszystko było powywracane, poduszki podarte, książki na ziemi. Co tu do diabła się stało?! Kiedy zamknęłam za sobą drzwi spod mojego łóżka wybiegł Kot i skierował się w stronę otwartego okna przez które wyskoczył. No ja nie mogę... Spróbuję to posprzątać zamin Konan przyjdzie, przecież ona mnie zabije za ten syf.
Wzięłam do ręki parę książek i odłożyłam na ich miejsce. Akurat wtedy ktoś otworzył drzwi.

-(Imię)? Co tu się stało?- Spytała Dziewczyna patrząc na mnie z szokiem.- Kto to zrobił? Nie mów mi że ty!

-Etto... Konan-chan to nie ja...- Powiedziałam cicho, dalej sprzątając pokój.

-To kto? Nikt inny tu nie wchodzi.- Odparła z lekkim zażenowaniem w oczach.

-Przed chwilą kot wyskoczył przez okno, pewnie to on.

-Nie potrafię w to uwierzyć. Przyjdę tu za godzinę ma być wszystko jak było jasne? Nie wiem jak to zrobisz, ale jak porozwalałaś to powinnaś też ogarnąć.- Wyszła z pokoju i trzasnęła drzwiami, nie wiem jak to zrobiłam, ale chyba dokonałam niemożliwego, wkurzyłam Konan...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top