Kiedy ma zły humor.
Pain:
Od rana Pain chodził jakoś dziwnie spięty, nie wiedziałam czym to zostało spowodowane... Jednak Konan też nie wyglądała za dobrze...
Od reszty usłyszałam że mieli rano jakąś kłótnię, a że to przyjaciele od dzieciństwa trudno im się pogodzić z brakiem drugiej osoby u boku. Nie chciałam się w to wszystko mieszać, w końcu to ja ostatnio swoim wyznaniem zepsułam ich relacje... Ale nie mogłam patrzeć jak oboje po prostu są w złym humorze... Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce, sprowadziła Konan do pokoju mojego i Pain'a by "przypadkowo" się spotkali, od razu zapanowała ciężka atmosfera, jednak po dłuższej rozmowie wszystko było jak dawniej, sama nie wiem jak to zrobiłam!
Tobi:
Tobi był dzisiaj taki jakiś... Dziwny... Po pierwsze nie skakał, nie robił hałasu na prawo na lewo, a to coś znaczy! Czy zaczyna pokazywać swoje prawdziwe oblicze? A może... Deidara podarł wszystkie jego pluszowe jednorożce? Uzbrojona w igłę i nitkę weszłam do pokoju, po prostu siedział na łóżku nic nie robiąc, ponieważ kompletnie nie zareagował na moje wejście postanowiłam wskoczyć na łóżko i go mocno przytulić, jest gorzej niż myślałam! Nie odwzajemnił uścisku!
-(Imię), nie dzisiaj. Jutro będę jak nowy ale daj mi dzisiaj spokój,- Powiedział, odpychając mnie od siebie. Kiedy próbowałam zadać mu jakie kolwiek pytanie, zbywał mnie milczeniem... W końcu dałam za wygraną i poszłam spać.
Itachi:
Po raz kolejny zrobiłam chłopakowi swoje słynne Dango, bardzo mu posmakowało. Niosłam do niego właśnie talerzyk świeżo zrobionych słodyczy, jednak kiedy weszłam do pokoju, siedział przybity czymś na łóżku.
-Itachi?- Powiedziałam krótko- Zrobiłam ci Dango...- Podeszłam do chłopaka po czym chciałam podać mu talerzyk
-Nie chce, wybacz (Imię), zostaw na jutro czy coś, albo sama zjedz.- Teraz wiedziałam że coś złego się z nim dzieje, szybko Odłożyłam talerzyk po czym siadłam koło niego.
-Co się stało?- Spytałam.
-Wolałbym o tym nie mówić... Równe parę lat temu zrobiłem coś niewynaczalnego, za co teraz mój młodszy brat mnie nienawidzi...- Powiedział na co go przytuliłam, cały wieczór spędziłam na przytulaniu go i pocieszaniu, nic to jednak nie dało.
Kisame:
Ostatnio Rekinek był taki..., nieobecny...? Kompletnie nie wiedziałam co z tym zrobić, nie chciał mi powiedzieć o co chodzi, udawał że wszystko jest w najlepszym porządku, sama nie wiem jak mam mu pomóc skoro on o niczym nie chce mi powiedzieć!
Hidan:
Platynowowłosy przeklinał na wszystkich, wyzywał nas od... Wolałabym o tym nie mówić. A wszystko to nie wiem z jakiego powodu, i pewnie się nie dowiem... Deidara i Kisame podejrzewają że chodzi o coś związanego z tym jego całym Jashinem... Jednak nie wściekałby się o cóś co nie istnieje prawda? Kiedy na osobności spytałam go o co chodzi, trochę się uspokoił i przyznał że... Deidara go wkurzył, bo wyzywał Jashina... Czyli stąd wiedział...
Deidara:
Po nim akurat gorszy dzień było rozpoznać bardzo łatwo, za każdym razem podczas niego nikt z Akatsuki nie miał pewności czy kryjówki runie dzisiaj czy podczas następnego razu... Wszystko w około wybuchało, a ja wiedziałam że pewnie potem będzie mnie prosił o pomoc przy sprzątaniu.
-Hej ty, panie Artysta. Opanuj się.- Powiedziałam już kompletnie zirytowana. Na co chłopak cicho coś tam odwarknął, a potem poszedł gdzie indziej... Tak dłużej być nie może, Nie chce stracić dachu nad głową! Kiedy następnym razem ujrzała Artystę Podbiegłam do niego i Przytuliłam z całej siły, o dziwo, trochę się uspokoił...
Sasori:
U niego każdy dzień wyglądał na ten gorszy, jednak jeden na zawsze utkwi mi w pamięci.
Pewnego razu po powrocie z misji Danna wrócił czymś przybity, nikt nie wiedział o co mu właściwie chodzi, Deidara chociaż był z nim na tej misji też nie miał kompletnie nic do gadania. Zachowywał się jeszcze zimniej niż zwykle, wręcz mogę powiedzieć że temperatura jego spojrzeń wynosi o wiele mniej niż zero stopni. Kiedy tylko spojrzał w moją stronę czułam jak cała zamarzam, a znając mnie nie starczy mi odwagi by się go zapytać o to co się stało, po prostu nie mogę, nie chce się wplątywać w jego problemy, ale im dłużej ma ten swój humorek tym bardziej zaniepokojona jestem.
Postanowiłam zaryzykować i poszłam do naszego pokoju, tak jak myślałam, nadal tworzył tą swoją marionetkę...
-Czego?- Powiedział i rzucił mi to swoje spojrzenie.
-Co ci dzisiaj jest...- Spojrzałam na niego w troską. Jednak ten zachował cisze i powrócił do robienia marionetki, ponawiałam pytanie parę razy, jednak bez skutku...
Kakuzu:
Wiedziałam że pożyczenie od Kakuzu na prawdę drobnej kwoty może spowodować taki zamęt... Powiedziałam mu przecież że oddam po następnej wypłacie, a ten jak zawsze swoje
-Ile razy mam Ci powtarzać jaką wartość ma pieniądz! Nie możesz wydawać go na byle co, bądźmy szczerzy, większość tych rzeczy Nigdy Ci się nie przyda!- Nakrzyczał na mnie chłopak po czym spojrzałam w dół... Ciągle nie rozumiem o co mu chodzi, po co mi pieniądze jak nie na zaspokajanie swoich aktualnych potrzeb? I przecież umiem oszczędzać, w mojej skarbonce jest trochę grosza...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top