Kiedy go friendzonujesz
Pain:
-Wiesz co (Imię)? Troszkę Ci zazdroszczę...- Zaczęła Konan patrząc w dół, już nie wyglądała na taką złą po tym jak "zdemolowałam" jej pokój, to spojrzenie było pełne smutku i zazdrości.
-Ale o co chodzi Konan-chan? O co jesteś zazdrosna?- Spytałam dziewczyny, nie do końca rozumiałam o co jej chodzi.
-No wiesz, widać jak Nagato Cię traktuje i właśnie tego Ci zazdroszczę... Znam go od dzieciństwa, a on nigdy nawet nie pomyślał by spojrzeć na mnie tak jak na Ciebie.- Tego się nie spodziewałam, ona kocha Pain'a? I o co jej chodzi z tym jak na mnie patrzy przecież...
-Nie martw się tym Konan on jest dla mnie tylko przyjacielem.- Uspokoiłam dziewczynę i przytuliłam.- Masz jeszcze u niego szansę! Ja ci pomogę!- Miło było zobaczyć uśmiech tej zwykle oziębłej dziewczyny.
Jednak szczęście nie trwało długo, zza drzwi słyszalny był trzask, wstałam jak oderwana zobaczyć co to było.
Wazon? Skąd on się wziął? Kto go tu rzucił? Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam Pain'a, przecież jego gabinet i nasz pokój znajduje się na drugiej stronie kryjówki, co on tu robił? Czy on nas podsłuchiwał?
-Ciągle nieświadomie go ranisz (Imię).- Powiedziała Konan.- Jakoś wytrzymam to że mnie nie za zauważa, tylko proszę nie rań go więcej dobrze? Chce zobaczyć go szczęśliwego po tylu latach.
Zachowałam ciszę, czy to oznacza że to co wtedy powiedział nie było kłamstwem? On tak na serio mnie kocha? Kompletnie tego nie rozumiem...
Tobi:
-(Imię), a tak właściwie to co sądzisz o Tobi'm? Zachowujesz się przy nim dziwnie, znaczy jesteś dla niego miła, nie tak jak reszta. Lubisz te jego bajki o jednorożcach?- Spytał Sasori z którym siedziałam na kanapie w salonie.
-Jest dla mnie miły, zabawny, jednak czasem dosyć mocno irytuje.- Odparłam, wtedy w progu drzwi zobaczyłam ciemnowłosego chłopaka którego twarz była okryta pomarańczową maską.
-O czym gadacie? (Imię)-Senpai i Sasori-Senpai? Czy Tobi może się przyłączyć?- Powiedział na co ja się cicho zaśmiałam.
-No i wiesz, do tego to mój najlepszy przyjaciel.- Uśmiechnęłam się do lalkarza i pokazałam Tobi'emu by siadł koło mnie. Rozmawialiśmy godzinami, nawet nie spostrzegłam jak Danna stąd poszedł. Jednak zdziwiła mnie jedna rzecz. Dlaczego entuzjazm Tobi'ego lekko przygasł kiedy nazwałam go najlepszym przyjacielem?
Itachi:
-(Imię)? Co ty tak właściwie o mnie myślisz?- Spytał Itachi i dał mi jedno dango.
-Ja? Etto... Jesteś dla mnie miły, czasem oziębły, lubię cię i tak dalej. Lepszego przyjaciela nie mogłam sobie wymarzyć!- Uśmiechnęłam się szeroko i spojrzałam na chłopaka, on jednak nie wydawał się cieszyć ze mną, jego mina przypominała tą co zwykle, w sumie była bardziej ponura niż zazwyczaj.- Itachi-San? Coś się stało?- Spojrzałam na niego opiekuńczo i przytuliłam.
-Mi? N-nic.- Zająkał się i odwrócił wzrok, co mu się dziś dzieje? Zachowuje się bardzo dziwnie.
Kisame:
Szłam właśnie zaspana do gabinetu Pain'a. Nie wiadomo po co wezwał mnie i Kisame do siebie o szóstej rano! No sorki ale jakiś limit powinien być... Wszedłam do gabinetu i spojrzałam pytająco na lidera.- Czego chciałeś kurduplu?- Spytałam że złością i siadłam koło jego biurka.
-Ostatnio przyszły mi na was skargi, że dosyć głośno zachowujecie się w nocy i inni nie mogą przez to spać.- Moja twarz oblała się buraczanym rumieńcem i odwróciłam wzrok.
-Nie mam pojęcia o co chodzi, ja i (Imię) chodzimy spać o normalnej godzinie, ja śpię na podłodze bo nie mamy puki co drugiego łóżka. Więc albo to inni albo nie wiem. A może to ty Liderze tak hałasujesz z Konan co?- Powiedział Kisame kierując się do wyjścia.
-A ty co o tym powiesz (Imię)? Może on Cię wykorzystuje, a stara się to ukryć co?- Powiedział i spojrzał mi prosto w oczy. Moje całe ciało pokryła gęsią skórka, a ja przerażona spojrzałam na ziemie.
-On mówi prawdę, jak Liderze możesz wierzyć w te brednie skoro Kisame jest moim najlepszym przyjacielem! Nigdy bym nie zrobiła czegoś takiego z przyjacielem co nie?- Wyszeptałam, mina Lidera i Kisame mówiła że nie tego się spodziewali. Kisame po tych słowach po prostu wyszedł z gabinetu.
Hidan:
-Baka!!!- Wykrzyczałam na cały głos i uderzyłam tego idiotę w głowę.- Nie dotykaj mnie tymi brudny i łapami! Nie dobierzesz się do mnie przenigdy!!! Skąd ja wiedziałam że z tobą będą same problemy! Pomocy!!!
-O co ci chodzi!? Już nie mogę Cię objąć bo ty od razu mówisz że to gwałt. Pierdolona feministka!- Powiedział fiołkowooki i przekręcił oczami.
-Jako przyjaciel nie możesz robić mi takich rzeczy wiesz? Jesteś tylko moim przyjacielem!!! Tylko tyle! Słyszałeś?- Na te słowa mina chłopaka trochę posmutniała. Zmarszczył brwi i spojrzał na mnie.
-To ty chcesz mnie zirytować czy zranić? Zdecydujesz się kurwo?- Powiedział i wstał z łóżka po czym wyszedł z pokoju, zostawił mnię samą że swoimi myślami, jednak co ja zrobiłam nie tak?
Deidara:
Usłyszałam głośny wyburz dobiegający z pokoju mojego i Blondyna. Co ja z nim mam?
Pobiegłam ile sił w nogach i szybko weszłam przez lekko uchylone drzwi.
-Co tu się stało?- Zobaczyłam tylko spory bałagan i Blondyna leżącego na ziemi.- Dei? Co ci?
-Kuse... Wybuchło mi tuż przed twarzą... Hm...- Wymamrotał Blondyn i wstał do pozycji siedzącej.- Sam nie wiem jak do tego doszło. Wyrzuciłem moją sztukę przez okno bo chciałem zobaczyć jak wybuchnie, a kiedy krzyknąłem "katsu" coś nią we mnie rzuciło. No i wybuchła. Hm.
-Jesteś głupi... Baka...- Wyjęłam z szafki wodę utlenioną i chusteczkę. Siadłam koło Blondyna, wysłałam troszkę wody utlenionej na materiał i przemyłam mu małe ranki powstałe przez wybuch. Następnie na największym przecięciu na policzku nakleiłam plaster.- Masz zakaz wybuchania rzeczy w naszym pokoju rozumiesz? Nie chce się o ciebie bardziej martwić! Jesteś moim jedynym najlepszym przyjacielem! Co ja bym zrobiła gdyby było to coś poważniejszego co kretynie?
-Wiesz co? To nic takiego, te rany to nic takiego. Ty ranisz bardziej.- Blondyn odwrócił wzrok, ja zignorowałem jego słowa i go przytuliłam. Cieszę się że nic mu się nie stało.
Sasori:
-Sasori-kun! Co robisz?- Skrzyliłam się nad biurkiem przy którym Lalkarz coś robił.- Nie wygląda to zbyt interesująco wiesz?
-Co mnie obchodzi twoje zdanie?- Spytał i kontynuował swoją pracę.
-No nie wiem, gdybyś ty mi powiedział że źle wyglądam to bym się nie obraziła, bo jesteś moim przyjacielem i wiem że mówisz mi prawdę. Jednak jak ty się obrażasz o komentowanie tych twoich lalek, to kim ja dla ciebie jestem co?- Powiedziałam i nadymłam policzki. Czerwonowłosy nic nie odpowiedział i znowu skupił się na swojej pracy.
Kakuzu:
-Skup się chwilę i mnie posłuchaj.- Powiedział widocznie zirytowany Kakuzu, ja jednak nie przejęłam się nim dalej w najlepsze rozmawiałam z Konan.
-Hej, hej (Imię), twój tylko przyjaciel coś od ciebie chce.- Powiedziała mi Konan na ucho.
-Co chcesz mój tylko przyjacielu? Coś poważnego? Wybuch w sali od chemii Profesor Deidary? Czy może Profesor Hidan znowu dobiera się do studentek na lekcjach edukacji seksualnej?- Spytałam.
-Irytujesz mnie już wiesz? Czemu bawisz się z Tobi'm w szkołę? I czemu wciągasz w to całą kryjówkę?- Spytał Kakuzu.
-Ja? Nic nie robię. Po prostu wszyscy się przyłączyli. A teraz mnie zostaw Panie tylko przyjacielu!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top