Gdy zrywacie i...
I dowiaduje/sz się o twojej/jego śmierci...
Pain
Tego dnia byliście wściekli na wszystko, nic ci nie wychodziło, miałaś ochotę to wszystko rzucić. Niestety rudowłosy nie pomagał, był zajęty jakimś gównem którego ty nie mogłaś pojąć.
Weszłaś do jego gabinetu by mu dostarczyć papiery a ten jak debil wydarł się na ciebie, że "przyniosłaś mu je za 5 minut za późno". I tak rozpoczęła się zajadła kłótnia, członkowie organizacji stali przy drzwiach słuchając jak Pain podnosi na ciebie głos a ty na niego.
- Jak Ci tak kurwa źle to...
- To co kurwa?!
- Odchodzę z organizacji...
- Coś ty powiedziała?!
- Z nami koniec... - po tych słowach wyrzuciłaś pierścień i wytwarzając drzwi z płaczem rozdarłaś też i płaszcz. Zszokowany lider nawet nie poszedł za tobą I po tym wszytskim nie próbował cie znaleźć...
Po kilku dniach dowiedziałaś się o jego śmierci z rąk Uzumakiego Naruto...
Itachi
Ten dzień, wiedziałaś że to ostatni raz gdy widzisz łasica żywego. Jego stan zdrowia się pogarszał, a ty nie byłaś w stanie mu pomóc. Poszłaś do swojego ukochanego ostatni raz, by chociaż mógł cię pocałować, przytulić i pożegnać...
- Kochanie...
- Tak (t/i)?
- Ja nie chcę beż ciebie żyć. Kocham cię ...- po tym popłynęły ci łzy.
- Skarbie nie płacz, wiesz że tak musi być. Ja i tak niedługo bym umarł z powodu choroby. Sasuke już nadchodzi...
- No tak twój brat. A co ze mną...
- Niestety musimy się rozstać, chciałbym abyś żyła i znalazła kogoś kto będzie żył dla ciebie...z kimś beż takiej przeszłości i przeznaczenia...
- Mhm...
Po tym pocałował cię. Bardzo namiętnie, tak jakby to był wasz pierwszy raz.
- Muszę już odejść... Żegnaj najpiękniejsza...
- Żegnaj Itaś...
Następnego dnia dowiedziałaś sie o jego śmierci z rąk Sasuke. Zaraz po otrzymaniu wieści od Kisame wzięłaś najostrzejszy kunai jaki miałaś i wbiłam go sobie prosto w twoje zapadnięte w żalu i rozpaczy serce.
(Jak Romeo i Julia trochę...)
Tobi
On po prostu przyszedł i zerwał... A ty ułożyłaś sobie życie z Kakshim po tej wielkiej wojnie i porządnym bagnie z tym związanym.
Hidan
Niestety dowiedziałaś się najpierw o jego śmierci. Nie mogłaś uwierzyć że niepokonany i nieśmiertelny Hidan nie żyje. Gdy tylko dowiedziałaś się kto jest temu winien, udałaś się do niego wymierzyć sprawiedliwość. Tej samej nocy zamordowałaś całą rodzinę Nara I wykastrowałaś młodego mordercę twojego ukochanego. A jego matkę Shikamaru poświęciłaś Jashinowi.
Deidara
Byłaś z blondynem na misji wcielenia Sasuke do organizacji. Gdy znaleźliście cel wyprawy rozpoczęła się walka. Niestety twój ukochany wydarł sztukę i użył ostatecznego wybuchu. Nim zauważyłaś Dei rozerwał nić trzymającą usta w okolicy serca. Już po chwili stał się przeźroczysty a po nim została czarna kropka, która i tak wybuchła. Ledwie udało Ci się ukryć lecz co z tego jak właśnie straciłaś miłość swojego życia...
Po tym wydarzeniu płakałaś wiele dni, tygodni aż po roku od tego zajścia dałaś się zabić na pierwszej lepszej misji.
Kisame
Niestety to ty poległaś pierwsza podczas jednej z misji dotyczących oganiastuch bestii. Gdy odeszłaś Kisame nie był już szczęśliwy, jego kolory wyblakły, pragnął odejść z tego świata...
Gdy doszło do sytuacji gdzie musiał odgryźć sobie język nie walczył na swoje 100%. Chciał umrzeć by znaleźć się przy tobie w "morzu dusz", wierzył ,że na niego czekasz...
(Napewno zaczekałaś tam za rekinkiem)
Sasori
Kłótnia. Niby dzień jak codzień, ale jednak coś się odjebało.
- Z nami koniec idiotko!
- No i żegnam cwelu!
Wyszłaś z jego pokoju trzaskając drzwiami. Tydzień później dowiedziałaś się że nie żyje, zabity przez tą staruchę z wiochy piachu.
Kakuzu
Gdy zabił go Kakshi ty postanowiłaś odejść z organizacji. Zabrałaś pieniądze by zamieszkać na wyspie i tam po czasie popełnić samobójstwo, albo i nie.
Zetsu
Zerwaliście, uważaliście że do siebie nie pasujecie. Na nieszczęście zabił cię Obito, ponieważ wiedziałaś zdecydowanie za dużo. Zetsu załamał się tą wieścią i jego ogród już nigdy nie był tak piękny. Wszytskie kwiaty zgniły tylko jedną różę trzymał przy życiu, nazwał ją twoim imieniem i dbał o nią jak o ciebie. Była takiego koloru jak te z pierwszego bukietu jaki ci podarował ...
Taki smutny rozdział ale cóż...
Oficjalnie kończę pisać tą książkę...
Pisanie nie jest dla mnie, nie jestem w stanie się zmobilizować a moje prace już nie są jakieś tylko są gniotem.
Dziękuję wszystkim za czytanie tego.
Przepraszam za uśmiercanie was w tym rozdziale...
Prawdopodobnie już nic nie będę pisać na watt ale to się jeszcze okaże. Nie wiem co będzie w przyszłości...
Na watt zostanę i będę czytać wasze książki i inne (fanfiki hehehehe), mimo wszystko dziękuję, postaram się być z waszymi dziełami na bieżąco <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top