Rozdział 1

Wioska w płomieniach. Strzały. Krzyki wieśniaków.

Ociekająca potem, z załzawionymi oczyma, obudziłam się. Nie wiedziałam co się dzieje, ból brzucha spowodowany głodówką powrócił z ogromną siłą. Achhh ... czyli jednak nie umarłam...
-patrzcie! Obudziła się!-Nieznany mi kompletnie dziewczęcy głos spowodował, że moja głowa zaczęła nieprzyjemnie pulsować.
-Yona!-kolejny, tym razem chłopięcy głos skarcił poprzedni.-ciszej...
-wszystko z nią w porządku? -do dyskusji nad moją głową dołączył się następny mężczyzna.
Jęknęłam i niechętnie uniosłam ciążące mi powieki.
Że co proszę przepraszam? ! Jacyś kompletnie nieznani mi ludzie klęczeli przy mnie i przyglądali mi się jakbym była jakimś rzadkim okazem ptaka. Czy to jest normalne?

Pomimo potwornego bólu dzwignęłam się na nogi, lecz chwilę później upadłam.
-uważaj - odezwał się chłopak z piórem w swych blond włosach.
-kim jesteście? Nie potrzebuję łaski! Odejdźcie~!-wystraszona bardziej przycisnęłam się do pnia drzewa. Jeszcze tego mi brakowało by jakaś gromada zbójców podajacych się za przyjaciół mnie dobiła. Życie nauczyło mnie wiele, ale przede wszystkim tego, by nikomu nie ufać.

Po długim namawianiu mnie i upewnianiu, iż nie zamierzają mi nic zrobić, w końcu zgodziłam się sobie pomóc. Oczywiste było jednak, że jeśli próbowali jakiś nieczystych zagrywek, nóż chowany w nogawce mych poszarpanych spodni posmakowałby ich krwi.
-a więc jak się zwiesz?-spytała czerwonowłosa dziewczyna, z wieku raczej młodsza ode mnie - osiemnastolatki.
-Shiro-odpowiedziałam niechętnie. Wydawała się miła, lecz muszę zachować czujność. Szczególne niepokoi mnie obecność tylu dziwnych mężczyzn dookoła mnie. Dziwnie się zachowywali. Zmarszczyłam brwi, po czym znieruchomiałam, by nie utrudniać...Yunowi..(?) pracy. Przedtem zdążyli się już przestawić. Ten z granatowymi włosami to Hak, lekarz to Yun, ciągle chowający swoją dłoń to Ki-ja, zielonowłosy pedofil to Jae- ja , z futrem i wiewiórką Shin-ah, blondwłosy śmieszek to Zeno, a dziewczyna Haka to Yona. Skąd wywnioskowałam, że są parą? Ten napakowany dziwoląg ciągle wgapia w nią gały.

Już po chwili moja ręka zawinięta była w białą szmatkę. Kiwnęłam głową by podziękować, po czym z powrotem zamknęłam oczy.
-odejdźcie stąd. Wioskę kilka mil stąd opanowała cholera.-westchnęłam cicho, po czym podniosłam zmęczony wzrok na gromadę. Zdziwiona obserwowałam ich porozumiewawcze spojrzenia.
-zabieramy Cię z nami-powiedziała uśmiechnięta Yona. Aż otworzyłam szerzej oczy ze zdumienia. Taki wrak jak ja będzie dla nich jedynie ciężarem. Czy oni naprawdę nie zdają sobie sprawy z niebezpieczeństwa tego miejsca?!
-na waszym miejscu już by mnie tu nie było. Nie mam siły iść, jestem już bezużyteczna.
-mogę Cię ponieść - odezwał się białowłosy mężczyzna. Nie żebym coś do niego miała,  no ale być niesiona przez nieznajomego jest kompletnie niezaakceptowalne.
-właśnie, Ki-ja Ci pomoże. Proszę, daj sobie pomóc...
-ja także zgłaszam się na ochotnika!- Jae-ha z szerokim uśmiechem podniósł rękę do góry. Co jak co, ale jego to wolę mieć od siebie na odległość półtora kilometra. Poczułam na sobie spojrzenie chłopaka chowającego twarz pod maską. Przeniosłam na niego wzrok, lecz najwyraźniej znalazł sobie ciekawsze zajęcie niż przeglądanie się nieznajomej, bo w tym momencie bawił się ze swoją wiewiórką.
-skoro tak Wam zależy. ...-mruknęłam z nieukrywaną niechęcią.
-jej~!-Yona i Zeno w tym samym momencie rzucili mi się na szyję. Cała spięta, z dłonią z przyzwyczajenia blisko nogawki, poddałam się przytulasom tej dwójki. Ciekawe jak to się wszystko potoczy.

-----------------------------------------------------
Hej, Witajcie ~~♡~~

Jest to już druga moja wydana książka. Czyż nie jest to emocjonujące? Nie mogę Wam jeszcze wygadać z kim Shiro będzie w związku, bo ma być to dla Was niespodzianka ;) (błagam, powiedzcie że nie wiedzieliście okładki i tytułu xD)
Mam nadzieję że miło pzyjmiecie serię i do zobaczonka ;*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top