Rozdział 8
Niedługo po moim niezwykłym odkryciu, które nie dawało mi spokoju, wraz z całą drużyną pierścienia wyruszyłam w dalszą podróż.
Po drodze Yona opowiedziała mi swoją historię, jak to kiedyś była rozpuszczoną księżniczką podkochującą się w swoim kuzynie , o późniejszym morderstwie jej ojca z rąk tego samego mężczyzny i o ucieczce z królestwa na śmierć i życie. Wyjaśniła mi także w jaki sposób znalazła Yuna, Ki-ję, Shin-aha, Jae-hę i Zeno. Słuchałam jej uważnie, co jakiś czas śmiejąc się czy wydając ciche "aww..", jednak sposób w jaki wyjaśniała sytuację z Soo-Won'em poważnie dał mi do myślenia, iż dziewczyna pod masą nienawiści i chęci zemsty, ciągle nie mogła uwierzyć w to, co zrobił mężczyzna którego znała od tyłu lat, z którym się śmiała, przy którym wypłakiwała tyle łez...którego kochała.
Pod koniec historii Yony zauważyłam napiętą atmosferę, szczególnie od strony Haka . Chłopak miał ściśnięte wargi i zmarszczone czoło, a oczy pełne były smutku i wściekłości.
Ki-ja już na początku opowieści się rozpłakał, a myślałam, że nie ma aż takiego miękkiego serca. To samo zauważyłam i Yuna, lecz on próbował się tłumaczyć, iż jedynie coś mu wpadło do oka (kto też tak ma? XD).
Zeno jak zwykle lekkoduszny i zadowolony z życia szedł sobie na przodzie i pogwizdywał wesoło. Nie to żebym go za to jakoś nie lubiła, ale mógłby choć udawać że historia Yony chwyciła go za serce.
Jae-ha kompletnie gdzieś wyparował i nie zdołałam go znaleźć nawet w koronach drzew (ciekawe co robi...😏).
Na Shin-aha spojrzałam jako na ostatniego. Od mojego dziwnego odkrycia za każdym razem, gdy spoglądałam na zamaskowanego chłopaka, moja twarz przybierała odcienia czerwieni,
a wzrok mechanicznie opadał na moje buty. Jego reakcji byłam ciekawa chyba najbardziej, pewnie dlatego, że cały czas chował się pod maską, lecz nie wyglądało na to, by miał ochotę pokazywać swoje uczucia.
Dyskretnie podeszłam go od tyłu i starałam się uspokoić wlepiającego na mnie swe ogromne śpepia Ao.
Nie myśląc długo nad tym co robię i zdjęłam maskę mojego towarzysza.
To, co przeżyłam na zawsze zostanie mi w pamięci.
Poczułam ciepłą dłoń Shin-aha na swoim ramieniu, poczułam jak się spina i wreszcie, jak jego wzrok pada na mnie. Trwało to jakiś ułamek sekundy, lecz poczułam przeszywający ból w klatce piersiowej. Zdążyłam także dostrzec na jego policzku strużkę łez.
Przestraszona nałożyłam mu z powrotem na twarz jego własność i już miałam zamiar dogonić przyjaciół, lecz zatrzymał mnie mocny uścisk na moim nadgarstku.
Zadrżałam, po czym powoli odwróciłam się w stronę niebieskowłosego, który najwyraźniej wyczuwając mój strach pogłaskał mnie po głowie i przyłożył palec do ust. Pokiwałam głową z twarzą czerwoną jak włosy Yony, po czym obaj trzymając się za ręce dogoniliśmy towarzyszów.
Jae-ha spoglądał na mnie z miną wyrażającą jedno: ( ͡° ͜ʖ ͡°) .
Wystawiłam mu język i wzrokiem nakazałam mu siedzieć cicho.
Ten dzień na pewno należy do wartych zapamiętania.
-----------------------------------------------------
Cześć Witajcie!
Z góry wybaczcie moją nieobecność, wiem że jeden rozdział tego nie wynagrodzi, więc jutro pojawi się następny.
Staram się by romans był delikatny i naturalny, a cały wątek podróży pozostawał zachowany, ale jak jakoś czytam co napisałam to uchh ... (szkoda gadać)
Weźcie na uwadze, iż nie jestem wybitnym pisarzem i choć staram się pisać jakoś bardziej ambitnie,to nie zawsze w wszystko wychodzi *^*
Dziękuję za uwagę i niech moc będzie z Wami!! <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top