14. "Zrobię Wszystko.. Wszystko?"

Spałam sobie w najlepsze, kiedy w moim pokoju rozległo się pukanie. Nadal nie przestawiłam się na późniejsze wstawanie, więc musi być bardzo wcześnie. Postanowiłam to po prostu olać i spać dalej. Pukanie w drzwi w końcu zamieniło się w walenie, więc niechętnie krzyknęłam w stronę drzwi.

-Jak się pali to wejdź. - nadal nie ruszając się z łóżka otworzyłam jedno oko i zauważyłam Paina we własnej osobie. Chcąc nie chcąc podniosłam się do siadu i z pod powiek przyglądałam się liderowi. Jego rude włosy wyglądały jak zawsze, ubrany jak zawsze, tylko jego oczy.. Wyglądał, jakby długo nie spał. W milczeniu czekałam na jakiś rozwój sytuacji, aż w końcu nie skontrolowałam swojego zmęczenia i po prostu padłam na plecy.

-Idziesz na misję. - powiedział, na co wydałam z siebie jęk niezadowolenia. Uwielbiałam misje, ale wolałam jak ide na nie wypoczęta. 

-Ale przecież dopiero z jednej wróciłam.. - powiedziałam niezadowolona. Pain podrapał się po karku i chyba był zakłopotany. Dziwne.

-Nie mam kogo innego dać.. - odpowiedział. Dobra, to i tak dziwne, że się tłumaczy. Mówi się trudno. - Za dziesięć minut przed bazą. Partnerzy ci wszystko wyjaśnią. - na te słowa zerwałam się jak opentana. 10 minut?!

Pobiegłam czym prędzej do łazienki i ochlapałam twarz zimną wodą, rozczesałam włosy i nawet ich nie związując wyszłam z pomieszczenia. Ubrałam (F.C.) koszulkę i leginsy w tym samym kolorze, na to płaszcz organizacji i buty. Złapałam za zwój z rzeczami przygotowanymi na takie okazje i schowałam go do płaszcza. Wybiegłam z pokoju i dosłownie wpadłam na drzwi wyjściowe, a po ich przekroczeniu ukazały mi się dwie osoby, które razem były jak kartka wybuchowa i zapalnik..

Tobi i Deidara.

Stałam przez chwilę jak zamurowana, ale ogarnęłam się i spojrzałam na nich. Blondyn nie miał specjalnie zadowolonej miny, zamaskowany wydawał się wręcz odwrotnie. Wydawało mi się, że zaraz zacznie skakać ze szczęścia. Mój wyraz twarzy był równie zmieszany co niebieskookiego. Wzięłam głęboki oddech, poprawiłam (H.C.) włosy do tyłu i podeszłam do nich. Stanęłam bliżej Deidary niż Tobiego i posłałam zakłopotany uśmiech blondynowi.

-Oh siostrzyczko, Tobi-kun tak się cieszy! W końcu misja razem! - wykrzyczał, a kiedy chciał rzucić mi się na szyję, zrobiłam zgrabny unik stając tym samym jeszcze bliżej Deidary. Zdezorientowany Tobi odwrócił się w moją stronę i aura, która od niego wychodziła wskazywała na to, że jest piekielnie wściekły..

-Tobi, proszę.. Nie zachowuj się tak. - powiedziałam cicho. Nie byłam do końca pewna moich słów bo wiedziałam, że zamaskowany nie cofnie się przed niczym. Wzięłam głęboki oddech, zamknęłam oczy tylko po to, żeby za chwilę je otworzyć z bardziej optymistyczną miną. Nie może być tak źle.. Prawda?

-Właściwie nawet nie wiem po co idziemy na misję. - zaczęłam i oczekiwałam na wyjaśnienia, których nie uzyskałam. Spojrzałam na partnerów i jedyne co zobaczyłam, to Tobi stojący tyłem z założonymi rękami i blondyn, który widocznie nie wiedział jak się zachować. Strzeliłam sobie z otwartej dłoni w czoło i przetarłam oczy.

-Dobra, po prostu chodźmy.. Gdziekolwiek. - powiedziałam smętnie i tym razem chłopacy poszli. Zamaskowany szedł przodem, a Deidara bardzo (nie) subtelnie do mnie podchodził.

-Znowu misja razem, co? - zaczął. Spojrzałam na niego znacząco, oczywiście wiedział o co chodzi. - Cóż.. Wracając do tematu. Idziemy po informacje od szpiega. Podobno ma ważne informacje dla naszej organizacji. - powiedział. Byłam od niego troszkę niższa dlatego podeszłam do niego bliżej, stykając się ramionami i będąc prawie na wysokości jego ucha wyszeptałam.

-Ciesze się, że znowu idziemy razem. - kiedy to wypowiedziałam, na jego twarzy zagościł przeuroczy uśmiech z małym rumieńcem. Chciał mi coś odpowiedzieć, ale oboje wpadliśmy na Tobiego. Stał przodem do nas z założonymi rękoma.. Nawet nie zauważyliśmy kiedy się zatrzymał.

-Deidara-senpai. - zaczął chłodno. Aż przeszedł mnie dreszcz. - Może stworzysz ptaki z gliny? Zaoszczędzimy trochę czasu. - Po wypowiedzeniu tego zdania zakłopotany blondyn włożył ręce do sakw z gliną i po chwili przed nami stał naprawdę duży ptak. Bez czekania moi partnerzy wskoczyli na niego, Deidara usiadł na głowie, a Tobi na ogonie. Z lekkim opóźnieniem weszłam na środek i położyłam się na plecach.

Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w wiatr. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, w jak beznadziejnej sytuacji jestem. Chciałabym spędzić jak najwięcej czasu z Deidarą, ale na przeszkodzie stoi Tobi. Chciałabym teraz z nim siedzieć i rozmawiać, o wszystkim i niczym..

Nagle coś zasłoniło mi słońce, więc leniwie otworzyłam jedno oko. Nademną stał Tobi i wcale nie wyglądał jakby miał zamiar się odsunąć. Westchnęłam cicho i zamknęłam oko, próbowałam uspokoić bicie serca, które przyspieszyło po zobaczeniu zamaskowanego, z czystego niepokoju. Ignorowałam go tak długo jak mogłam, aż w końcu nie mogłam już tego wytrzymać.

-Tobi, jak coś chcesz to mów, zasłaniasz mi słońce. - powiedziałam zirytowana. Nadal miałam zamknięte oczy, ale wnioskując po padaniu promieni słonecznych na moją twarz, chłopak się poruszył.

-Czy Tobi może obok ciebie usiąść? - spytał w końcu, a ja otworzyłam oczy ze zdziwienia. Kiedy zrodziła się w nim ta nieśmiałość, hm?

-Taa - odpowiedziałam niechętnie i zaraz potem czarnowłosy usiadł obok mnie.

Leżąc byłam na pozycji straconej, więc również podniosłam się do siadu. Chłopak "tajnie" zaczął się do mnie zbiżać, a ja jak najbardziej próbowałam nie reagować. Kiedy w końcu stykaliśmy się ramionami cała się spięłam, co oczywiście nie umknęło jego uwadze. Przekrzywił głowę w bok w geście pytającym, co zignorowałam. Nagle jego ręka znalazła się na moim udzie i w tamtym momencie się lekko przestraszyłam.

-Co ty robisz? - spytałam zła i przestraszona w jednym, po czym wstałam i zgromiłam go spojrzeniem. On jakby ucieszył się z mojej reakcji. Odwróciłam się w stronę blondyna, który nadal siedział odwrócony tyłem. Podeszłam do niego i usiadłam obok, cały czas patrząc przed siebie. Siedzieliśmy bardzo blisko siebie i nie przeszkadzało mi to, blondynowi chyba też, bo kątem oka zobaczyłam uśmiech na jego twarzy.

-Deidara-senpai!! - krzyknął Tobi swoim tym razem dziecięcym głosem. Oboje odwróciliśmy się w jego stronę, a on dawał jednoznaczny przekaz, że musi do toalety.

Bez słowa wylądowaliśmy, a on odrazu pobiegł w las. Patrzyłam w niebo, kiedy ktoś pociągnął za mój rękaw. Spojrzałam w stronę, jak się okazało, Deidary i posłusznie poszłam za nim. Zaprowadził mnie za jakieś większe drzewo i zrobił coś, czego nigdy bym się po nim nie spodziewała. Przytrzasnął mnie swoim ciałem do drzewa tak, że nasze klatki piersiowe się stykały- oczywiście jego była wyżej. Nic nie mówiąc pogładził mój polik, a następnie krótko pocałował tylko po to, żeby zaraz złączyć nasze usta w namiętniejszym pocałunku. W tamtej chwili liczył się on i tylko on.. Wydawało się, jakby tej chwili nic nie mogło zepsuć. Właśnie, wydawało. Nagle poczułam, że chłopak jest odemnie mocno odepchnięty i mimowolnie do moich oczu zagościły łzy, kiedy zobaczyłam Tobiego okładającego pięściami blondyna. Krew ciekła mu z nosa i łuku brwiowego. Postanowiłam działać. Podeszłam do zamaskowanego i po zebraniu chakry w rękach próbowałam go jakoś odciągnąć. Nie kontrolowałam już łez, które strumieniami spływały z mojej twarzy.

-Tobi! Tobi proszę, zostaw go! - krzyczałam, ale to było na nic. Kolana same się podemną ugięły i upadłam na ziemię gorzko płacząc. - Proszę.. - wyjąkałam. - Zrobie wszystko, tylko go zostaw.. - wyszeptałam bezsilnie, ale po tym zdaniu ręka czarnowłosego się zatrzymała. Odwrócił się w moją stronę i zaczął się mi przyglądać.

-Wszystko? - spytał podejrzliwie. Jego ton głosu znów był przerażająco zimny. Pokiwałam niepewnie głową i wytarłam łzy. Chłopak zszedł z blondyna i stanął obok mnie, a ja automatycznie podbiegłam do Deidary. Leżał w krwi, miał pełno siniaków i rozcięć. Z moich oczu znowu poleciały łzy i wtuliłam się w jego tors.

-Przepraszam.. - wyszeptałam szlochając. Chciałam przy nim zostać jak najdłużej, ale poczułam mocne pociągnięcie za włosy. Krzyknęłam z bólu, co jedynie spotęgowało pociągnięcie. Niebieskie oczy blondyna powędrowały za mną, ale był zbyt osłabiony żeby wstać. Tobi mocno przyciągnął mnie do siebie, ale nie wyrywałam się, nie mogłam zaryzykować. Wtedy on mógłby mu coś jeszcze zrobić, on mógł go zabić..

-Nie będziesz jej szukał. Nic nikomu nie powiesz. (Y.N.) poległa w walce i nikt więcej jej nie zobaczy. Jeśli zrobisz coś, co mi się nie spodoba ucierpi tylko ona. - mówiąc to poklepał mnie w polik, żeby podkreślić wartość swoich słów. Zacisnęłam mocno powieki. Otworzyłam je w ostatnim momencie, ostatni raz spoglądając na niego. Nigdy nie czułam się bardziej bezsilna niż teraz..

~~

KTO CZEKAŁ NA AKCJE Z TOBIM? Cx

Ja osobiście nie mogłam się doczekać, aż Tobiasz wejdzie do akcji.. Teraz będzie już tylko goręcej (͠≖ ͜ʖ͠≖)

A tak btw. odbiegając od tej opowieści- mam pewiem plan, ale wymaga on obmyślenia i więcej dowiecie się w następnym rozdziale..

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top