Rozdział 9


- Hikari! Wstawaj bo się spóźnisz!

- Pięć minut mamusiu...

- Hikari!

- ...

- HIKARI! - mój ryk rozniósł się po okolicy. Typowa próba obudzenia Małej Psychopatki.

- Już, już - niewyspane, mordercze spojrzenie spoczeło na mnie.

Półżywa blondynka wstała i trzaskając drzwiami zamknęła się w łazience.

- Poszło szybciej niż zwykle... - w drzwiach stanął Hidan. Ziewną i przeciągnął się. Przyjrzałam mu się krytycznie.

- Mamy Dzień Nauczyciela. Apel, trzy godziny lekcyjne, w tym wychowawczą i do domu. Nie zapowiada się zbyt ciężko, więc pewnie będzie spać na lekcjach. I na wyżej wspomnianym apelu. Tak w ogóle to częściej chodź w takich roztrzepanych/rozpuszczonych włosach. Wyglądasz wtedy jeszcze lepiej - klepnęłam go w plecy i przeszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. 

Wyjęłam z lodówki jogurt malinowy. Usiadłam przy małym stoliku w kuchni i zaczęłam pochłaniać zawartość kolorowego kubeczka. W międzyczasie przez królestwo jadła oraz walk na noże i widelce przewinęli się Sasori robiący sobie płatki (przy czym mruczał coś pod nosem), Konan która zaparzyła sobie i, na moją prośbę mi, kawę oraz Itachi robiący sobie kanapki. I powiem jedno. Uchiha z rana to na prawdę miły widok... Uśmiechnęłam się do niego lekko na co on odpowiedział tym samym. Ta... Mieliście kiedyś wrażenie, że jesteście obserwowani. Spojrzałam na uradowaną Hikari stojąca w przejściu pomiędzy kuchnią a przedpokojen. Blondwłose zło wcielone usiadło koło mnie.

- Gotowa?

- Tak - odpowiedziała mi z uśmiechem na twarzy.

- Dobraaaa... Czemu zawdzięczam ten twój dobry humor?

- Nowy nauczyciel od historii.

- No tak... Nasz stary jest na zwolnieniu zdrowotnym... - zgadnijmy czemu?

- Podobno jest młody...

- Jeszcze się nie pojawił, a już ma fanki?

- Ma nawet fanpage na facebooku.

- ... Zakończmy ten temat...

- Ta... - zapadła cisza. 

Dopiłam swoją kawę i wstałam od stolika. W tym samym momencie do kuchni wlazł (a raczej wpełzł) Pain. Dali biedakowi nocną zmianę z suszarką... Współczuję kierowcom. Ubrałam się i poganiając resztę fantastycznej czwórki wyszłam na zewnątrz. Stojąc na przystanku mogłam stwierdzić jedno. Zaczynało się robić zimno... Następnym razem bez płaszcza nie wychodzę z domu. Gdy zatłoczony autobus w końcu podjechał wpakowaliśmy się do środka i rozsiedliśmy na wolnych miejscach. Podróż jakimś niesłychanym trafem minęła spokojnie (nie licząc wywalenia przez okno telefonu jakiegoś dresa... Hikari ma niezłego kopa). Przeszliśmy przez złowrogo skrzypiącą bramę naszej szkoły... Ta placówka edukacyjna z roku na rok robi się straszniejsza... O momencie pojawienia się Hikari nie wspominając. Hymm... Halloween się zbliża... Trzeba coś wymyślić.

- Noriko? Znowu zamyślona?

- Hym? Chyba tak - uśmiechnęłam się zakłopotana. Z miny Hikari wywnioskowałam że jej duchowy poziom cukru się podniósł.

- Chodźmy do auli zanim zajmą wszystkie w miarę wygodne miejsca...

- Auli? - Deidara spojrzał na mnie z klasycznym WTF.

- Tak, średniej wielkości scena, przed nią średnio wygodne krzesła dla publiczności. Dofinansowane z Uni Europejskiej gó... Ehem... Coś...Tam się odbywają wszelkie szkolne przedstawienia i uroczystości... Kapiszi?

- Hai...

- To w drogę! - Hikari pociągnęła mnie za rękę w głąb korytarza. 

Nie... Wcale nie przepychaliśmy się przez tłum próbujący dostać się do auli. Wcale nie staranowałyśmy kilku pierwszaków. Nieeeeeee. Co złego to nie my. Usiadłyśmy z tyłu, na miejscach, z których zwiali jacyś chłopacy gdy tylko nas zobaczyli. Hymm. Cóż, przynajmniej nas nie widać. Wyjęłam z kieszeni telefon i podłączyłam się do Wi-Fi. Plan na ten apel? Włączyć YouTube i pooglądać filmiki! A potem zmyć się w błyskawicznym tempie by nie dopadło mnie kółko teatralne... I znów zacznie się namawianie mnie do dołączenia. O nie... To, że raz pomogłam im, jak w ostatnim momencie ktoś (Hikari) niechcący (to akurat prawda) znokautował im którąś z aktorek. Cóż, czułam się odpowiedzialna naprawić błąd. Wystąpiłam w zamian. A teraz co... Jak któryś z członków mnie zobaczy to prawie zaciąga mnie na spotkanie klubu... A ja muszę wołać Hikari... Pan Jerzy... Znaczy się dyrektor wszedł na "scenę". Ech. Za często bywam w jego gabinecie z powodu Hikari. Włożyłam słuchawki do uszu i podłączyłam je do telefonu. Mała Psychopatka sięgnęła w czeluści swojej torby i wyjęła z niej mangę. Totalnie olałam apel i zaczęłam oglądać filmiki z Hetali. Ech. Hideki jest geniuszem. Stworzyć tak genialną mangę. Na szczęście apel nie trwał zbyt długo. A my mogliśmy iść na lekcje i udawać, że się uczymy. Przeciągnęłam się i ziewnęłam. Hikari zrobiła to samo.

- Co mamy?

- Godzinę wychowawczą, polski i historię...

- Ech, Ternacki znów będzie gadał o tym, że przyśle do nas psychiatrę i od nowa będzie tłumaczył, jak to nie powinniśmy używać przemocy.

- I znów będzie w tym momencie gapić się na Hikari - Sasori wywrócił oczami.

- A ja razem z nim - stwierdziłam i ruszyłam do sali 103...

***

- ... więc z powodu niepohamowanej agresji niektórych osób z naszej klasy - wzrok wszystkich skierował się na wspomnianego osobnika, osobnik olał to bawiąc się telefonem - załatwiłem wam psychologa.

- Psychologa? - wytrzeszczyłam oczy.

- Psychologa - Ternacki odpowiedział spokojnie. WTF?

- Nie przesadza pan?

- Dostałem "propozycję nie do odrzucenia" od dyrektora.

- Muhahahaha, życzę powodzenia - Hikari przeciągnęła się i wróciła do czytania prawdopodobnie jakiegoś yaoi.

- Kiedy?

- W następny piątek po lekcjach, całą klasą.

- Superrrr - burknęłam i krzywiąc się spojrzałam w okno.

***

Po klasie 66 rozniosły sie podniecone szepty i piski. Właśnie mieliśmy mieć lekcje historii. Co oznacza że poznamy nowego nauczyciela... Już drugiego w tym miesiącu. Drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem. Do klasy wszedł na oko 25-26 letni mężczyzna. Jego bardzo jasne (ciekawe czy tlenione), długie włosy poruszały się w rytm stawianych przez niego kroków. Skierował na nas zielone oczy i uśmiechnął się do nas pokazując swoje śnieżnobiałe zęby. 

- Witam was wszystkich. Jestem waszym nowym nauczycielem historii. Nazywam się Sienkiewicz - zamachną się wprawiając w ruch swoje włosy. - Piotr Sienkiewicz - poczułam jak moja brew drga. No wy se żarty robicie? Jestem w ukrytej kamerze?

- Mam nadzieję, że nasza współpraca będzie udana - Pan Piotr do nas mrugnął. 

Większość przedstawicielek płci pięknej westchnęła. Przewróciłam oczami. Czy mi się zdaje czy nasz nowy nauczyciel to typowy narcyz? Zaobserwowałam, że przeglądał się w oknie jak w lustrze... Chyba mi się jednak nie zdaje.

- Ach, bym zapomniał. Wasz wychowawca powiedział mi, że w razie jakichkolwiek problemów mam się zwrócić do waszej przewodniczącej. Która z dziewczyn nią jest? - nauczyciel uśmiechnął się.

Znów... Kurwa. Zabije Ternackiego. Własymi rękami. Podniosłam rękę.

- Ja jestem przewodniczącą - powiedziałam. Pan Piotr podszedł do mnie dalej się szczerząc. WTF?!

- Ach, dobrze - oparł się jedną ręką o moją ławkę. Hikari niebezpiecznie zmrużyła oczy i wyprostowała się. O ho. Wyczuwam nadchodzący rozlew krwi. - Panienka Noriko, tak?

- Tak - starałam się odpowiadać w miarę miło. 

PAN Piotr (Boże, jak to brzmi) chwycił w palce kosmyk moich włosów i zaczął się nimi bawić. Wszyscy wstrzymali oddech. Łącznie z Hikari. Spojrzałam na niego z furią.

- Może Pan puścić moje włosy? - nauczyciel nadal się uśmiechając  przestał molestować kosmyk.

- Oh, przepraszam. Taki... Odruch - ja mu dam odruch. Kopniak w krocze można nazwać odruchem? Załóżmy, że tak. Ale to zostawmy jako ostateczność.

- Ach, a ty pewnie jesteś Hikari? - przysuną się w stronę blondwłosej.

- Tak...

- Ma panienka piękne oczy. Ich kolor jest taki głęboki - spojrzałam z przestrachem na zaistniałą sytuację. Czyżby w powietrzu unosił się zapach krwi?

- Czy może Pan przestać podrywac mnie i moją przyjaciółkę?!

- Ja? Podrywać? A skąd! Przecież nic takiego nie robię - czy Sienkiewicz naprawdę jest takim idiotą i myśli, że mu uwierzymy, czy po prostu robi sobie z nas jaja? Ech, nie ważne. I tak ma przechlapane.

- Tak... Więc może już Pan odejdzie od tej ławki i wrócimy do lekcji - ze słów Hikari saczył się jad czarnej mamby. Nauczyciel dalej jednak stał przy nas.

- Och, dziś pierwsza lekcja z wami. Muszę was lepiej poznać! - wzdrygnęłam się. Czyli Bóg mnie jednak nie kocha. Zostawił mnie cham jeden! W duchu otarłam łzy.

- Nie zmienia to faktu, że powinien Pan wrócić pod tablice. Już - klasa odwróciła wzrok. 

Wszyscy życzyli Panu Piotrowi przeżycia. Hymm. Tym razem chyba udam, że nic nie widzę. Nie żebym wykorzystywała swoją władze i posłuch, ale... Pozmienia się relację i tak dalej. Pan Sienkiewicz nadal stał nad nami. Pochylił się bardziej w naszą stronę.

- Oj po co być taką oschłaaaaaaaaaaa!

Wiecie, że Hikari zna kilka chwytów z dziedziny samoobrony? Nie? To teraz wiecie. Blondynka przerzuciła natręta przez ramię. Hym. Ładny zamach. Przyjrzałam się swoim paznokciom. Przydałoby się je wypiłować...

- Słuchaj ty padalcu jeden! Nie waż się zbliżyć do mnie ani do Noriko, bo zrobię ci z dupy taką jesień średniowiecza, że liście zaczną z ciebie opadać - blondynka warczała jak rozwścieczony wilk.

- Hikari, skończyłaś? - zapytałam się obojętnym głosem. 

Bo przecież nie znokautowała przed chwilą żadnego nauczyciela, który aktualnie docząłgał się do tablicy.

- Tak! - zadowolona z siebie usiadła na swoim miejscu. 

W klasie panowała zupełna cisza. Pan Sienkiewicz podniósł się, zamrugał kilkakrotnie oczami chyba otrząsając się z szoku i... Uśmiechnął się szeroko.

- To może wrócimy do zapoznawania się? Może zacznij ty - wskazał na dziewczynę siedząca w pierwszej ławce, Klaudie. 

Wszystkim szczeny opadły. DAFQ? Walnęłam głową w ławkę. Nie rozumiem tego zacofanego człowieka. Kompletnie.

***

- Przywiąż tą wstążeczkę tutaj!

- Nie, tutaj będzie wyglądać lepiej!

- Właśnie, że nie!

- Boże, czy wy zawsze musicie robić takie problemy! - wyrwałam wstążkę Sasori'emu i Deidarze po czym sama ją przykleiłam. Przyjrzałam się naszemu dziełu. 

- Wygląda epicko - Hikari pochwaliła naszą pracę.

- Wiem - przyznałam.

- A ja nadal myślę, że ta wstążka...

- Zamknij się! Jest dobrze, jak jest. Noriko. Czyń honory wręczenia naszemu wychowawcy prezentu.

- Dobra! - uśmiechnęłam się szeroko i weszłam do sali.

Podeszłam do Ternackiego z prezentem. Za mną wlekła się pozostała trójka upoważnionych.

- Panie Ternacki. Życzymy Panu wszystkiego najlepszego, małej ilości debili na lekcjach, ładnej żony i pożytku z prezentu - zabijaliśmy uśmiechem ludzi w promieniu 10km. 

Ternacki spojrzał na prezent najpierw z szokiem a później wyszczerzył się tak jak my. Cóż. Widok karabinu maszynowego może zaskoczyć. Tym bardziej sposób jego zdobycia. Widocznie ostatnio Hikari pomyliła NASA z bazą wojskową. Tak czy siak karabin zdobyłyśmy tanio i nielegalnie, w czym te drugie chyba mnie niepokoi.

- Prawdziwy?

- Jak najbardziej.

- Skąd go...

- Mamy swoje sposoby - niewinny uśmiech Hikari potrafi przekonywać.

- Hyhyhyh... Przyda się, tym bardziej, że kij Stasiek ostatnio się złamał.

- Biedaczek...

- Hymm... Ktoś wie gdzie lekcje ma ksiądz pedofil?

- E... Nie?

- Szkoda, szkoda... - spojrzałam na niego wzrokiem mówiącym (a przynajmniej starałam się by tak wyglądał) "i ty Brutusie przeciwko mnie". - Dziękuję za prezent. A teraz zmykajcie do domu... Wiecie może gdzie schować ten karabin?

- ...

- ...

- W szafce na zapleczu? Nikt, tam nigdy nie zagląda...

- Hym. To chyba dobry pomysł - pokręciłam głową...

- Przy okazji... Niech Pan sprawdzi nowego nauczyciela od historii. ZDAJE SIĘ (naaaaginaaaaamyyyy faaaaktyyyy!), że podrywał dziewczyny z naszej klasy... - mruknęłam.

- W szczególności Noriko i Hikari... - Sasori dopęłnił moje zeznania.

Czyżbym widziała stłumioną furię?

- Na razie może nie będę chował tego karabinu...

- Tak, tak... - wywróciłam oczami. - My już pójdziemy. Dowidzenia!

- Do widzenia! - Hikari wyleciała z uśmiechem na ustach.

- Do widzenia - Sasori i Deidara pożegnali się prawie równocześnie. 

Co, jak, co ale zgrani to oni są na pewno... Ternacki pożegnał się z nami. Wyszłam na korytarz i ruszyłam raźnym krokiem w stronę wyjścia. Ech... Pograłabym w szachy... Ciekawe czy ktoś z Akatsuki umie w to grać. A jakby co to się kogoś nauczy huhuhuhuhuh...

***************************

- Hidan!

Wpadłam do mieszkania trzaskając drzwiami. Kosiarz wychylił się z kuchni i spojrzał na mnie pytająco. Rzuciłam mu się w ramiona, a on zaskoczony mnie objął.

- Ten nowy nauczyciel bezczelnie mnie podrywał! - wyżaliłam się w jego koszulkę.

Zesztywniał cały i przycisnął mnie mocniej do siebie.

- Co za śmieć chciał mi ukraść moją kobietę!? Podajcie jego zdjęcie, a dopilnuję żeby nigdy więcej się nie obudził!

Za nami usłyszałam głośne westchnięcie. To Noriko usiadła spokojnie na kanapie.

- Nie podniecaj się tak. Nawet do mnie się zalecał.

Zdawało mi się, czy Itachi zacisnął zęby ze złości? Przynajmniej jeden pożytek będzie z tego Narcyza. Zazdrosny Itachi to Zakochany Itachi. Według mnie.

- "Nawet"? Nie powinnaś się nie doceniać Noriko. Wyglądasz... dobrze, jesteś dojrzała i nie masz zapędów psychopatycznych jak niektórzy.

- D-dzięki.

Senpai szybko odwróciła głowę żeby ukryć rumieńce. Itachi ich nie zauważył, ale Hidan uśmiechnął się chytrze.

- Słońce ty moje. Chodźmy na spacer. Muszę się uspokoić, a ty jesteś najlepszą tego gwarancją.

Zrozumiałam o co chodzi. Poza naszą czwórką nie było w domu nikogo. Później będę się przejmować gdzie są Zetsu i Tobi, którzy nie pracują.

- Mmm. Brzmi fajnie. Nie wiedziałam, że jesteś takim romantykiem. 

Zaśmiał się i wziął mnie za rękę. Spokojnym krokiem wyszliśmy zostawiając tą dwójkę sam na sam.

- Dobrze pomyślane. - pochwaliłam.

- Hm? Nie wiem o czym mówisz. Po prostu zabieram moją kobietę na randkę.

- Miło, ale nie udawaj głupka. - szturchnęłam go.

- Z daleka widać, że na siebie lecą, a ja marzę o zobaczeniu zakłopotanego Itachi'ego. - Zaśmiał się - Ale naprawdę zabieram cię na randkę.

- Kochany jesteś.

Przysunęłam się bliżej niego i pocałowałam w policzek. Uśmiechnął się szeroko trzymając mnie jeszcze mocniej. Szliśmy sobie spokojnie chodnikiem, gdy zauważyłam cel naszej wędrówki.

- Kino?

- Nie sądzisz, że to romantyczne? Należy ci się prawdziwa randka. - uśmiechnął się zalotnie w moją stronę.

- Uroczy jesteś. Aż na chwilę zapomniałam, że mam do czynienia z zawodowym mordercą. - zaśmiałam się - Ale skąd masz na to pieniądze?

- Cóż, powiedzmy, że Noriko nie będzie mogła znaleźć tych 50 złotych.

Popatrzyłam na niego chwilę i wzruszyłam ramionami. Weszliśmy do środka, a Hidan kupił dwa bilety na dramat romantyczny. Usiedliśmy wygodnie na najlepszych miejscach. Co z tego, że powinniśmy siedzieć kilka rzędów bliżej, pod ścianą. To tylko drobny szczegół. Oparłam się wygodnie na moim towarzyszu i zamrugałam do niego zalotnie. Z chytrym uśmiechem objął mnie. A raczej wykonał stary trik z ziewaniem. Seans był przesłodzony do bólu, aż miałam ochotę rzygać tęczą.

- Misiu to takie romantyczne. - westchnęła jakaś dziewczyna przed nami.

- Wiem kwiatuszku. Na końcu Jane popełni samobójstwo, bo nie będzie mogła żyć bez Jack'a. To takie prawdziwe.

- Ojej. A miałam nadzieję, że wezmą ślub i będą żyli szczęśliwie.

Wiedz dobry świecie, że nie ma nic gorszego od spojlerów. Hidan chyba myśli podobnie. Spojrzał na swoją colę i się zamyślił. Po chwili cała zawartość plastikowego kubka znalazła się na "Misiu". Rozejrzeli się zaskoczeni i ich wzrok zatrzymał się na złowrogiej twarzy kosiarza.

- Módl się lepiej żebyście wy mogli żyć, bo was chyba zaraz zajebię.

- Jak możesz tak mówić!? To niegrzeczne! Mój żółwik nic nie zrobił! - zaczęła się wydzierać na pół sali.

- Masz odwagę suko - zawarczałam - żeby tak zwracać się do mojego mężczyzny.

Z gracją i rozmachem pozbyłam się zawartości pudełka z popcornem na głowie tej dziwki. Zapiszczała przerażona. W tym momencie pojawił się ktoś z obsługi kina. Spojrzał na nasze ofiary.

- Nie powinni się państwo tak głośno zachowywać.

- Zobacz co oni nam zrobili! To skandal!

- Hm. W takim razie to państwa będę musiał - odwrócił się w naszą stronę - wyproooo... Hikari!?

Cofnął się o kilka kroków.

- Och. Kamil. Jak. Miło. - mówiłam powoli i dobitnie.

- T-tak. Może przyniosę nowe przysmaki, aby lepiej się oglądało? Oczywiście ja płacę. - drgał cały ze strachu.

- Genialny pomysł. A tych ludzi z pewnością wyprosisz, prawda?

- N-naturalnie! Proszę opuścić salę! - tym razem zwrócił się do spoilerowiczów.

Obrażeni wyszli, a ja się tylko zaśmiałam.

- Ty chyba masz wszędzie jakieś znajomości.

- Jestem jak Leon. Nieważne. - uprzedziłam pytanie. - To znajomy z klasy.

- Powinienem być zazdrosny? - uniósł brew.

- No wiesz? Jestem wierną kobietą. - udałam obrażoną.

Uśmiechnął się i przyciągnął mnie do siebie. Było to niewygodne, więc po prostu usiadłam mu na kolanach. I tak, jak już niestety wiedzieliśmy, główni bohaterowie zginęli. 

- Ale to było dziwne. - westchnęłam, gdy wychodziliśmy.

- Nie znam się na tym, ale muszę przyznać ci rację. Myślisz, że Itachi i Noriko już skończyli?

- To zależy co robili. - uśmiechnęłam się porozumiewawczo.

- Kobieta i mężczyzna. Sami w domu. Zakochani. Co oni niby według ciebie mogli robić?

- Grać w szachy? 

Spojrzał na mnie zdziwiony i się zastanowił.

- Nie doceniasz ich. - stwierdził krótko.

Wzruszyłam ramionami i szłam dalej. Nagle na horyzoncie dostrzegłam znajomą blond czuprynę. I to nie byłam ja. Zauważył mnie i podszedł do nas.

- Panienka Hikari! Wygląda to na przypadek, ale według mnie to przeznaczenie. - pokazał nam ząbki największy Narcyz ever.

Zazgrzytałam zębami.

- To twój brat? - zerknął na Hidan'a.
Szarowłosy spojrzał na mnie.

- On?

- On.

Jego wzrok spoczął na Mr. Piotrze. Patrzył na niego z góry i miałam wrażenie, że powietrze wokół niego zciemiało. Wszędzie unosiła się żądza krwi. Historyk chyba nie posiadał instynktu samozachowawczego. Olał Hidan'a i przysunął się do mnie. Objął mnie i zaprezentował swój uśmiech numer "wuj wie który".

- Może pozwolisz zaprosić się na kawę? Poznamy się lepiej i miło spędzimy czas.

Teraz ludzie omijali nas baaardzo szerokim łukiem. I po raz pierwszy od dawna nie była to moja wina. Hidan emanował takim wkurwem, jak jeszcze nigdy.

- Nie krępuj się. Twój starszy brat da radę sam wrócić do domu, a my w tym czasie się zabawimy.

I dzięki tym słowom przypieczętował swój los.

- Hikari, ile grozi za morderstwo z premedytacją?

- Hm... Myślę, że to nie byłoby problemem. Pain by cię wyciągnął. Gorzej z Noriko. Ona cię zajebie.

- Zaryzykuję. - wywarczał przez zęby.

- Och! Masz kompleks starszego brata Hidan'ie?

Świat się skończył. Oczywiście świat Piotra Sienkiewicza. Ponieważ Kosiarz nie miał kosy skorzystał ze znaku STOP stojącego niedaleko. Wiedziałam, że jest silny, ale wyrwanie tego z ziemii naprawdę mi zaimponowało.

- To moja dziewczyna, ty nędzna podróbo Lucjusza! - taaa nie ma to jak zawalić głowę Hidan'a Harry'm Potter'em.

Wziął wielki zamach i pierdolnął go tym znakiem.

- Shizu-chan? - szepnęłam.

Odrzucił broń i prychnął. Uśmiechnęłam się szeroko.

- Wracamy?

- Taa. - wziął mnie za rękę i spokojnie ruszyliśmy do mieszkania. Całkowicie ignorowaliśmy przerażone spojrzenia. To nic nowego.

- Pierwszy raz nazwałeś mnie swoją dziewczyną.

- A czy nią nie jesteś? - spojrzał na mnie zdziwiony.

- Jestem.

Wchodząc po schodach usłyszeliśmy znajome krzyki.

- To nie brzmi jak zadowolona Noriko.

- To wogóle nie jest Noriko, idioto! Słyszę charakterystyczny płaczliwy głos Tobi'ego i syki Zetsu.

Te oto dźwięków dochodziły z mieszkania znajdującego się dokładnie pod naszym. Z westchnieniem otworzyłam drzwi i weszliśmy do środka. Zajrzałam do salonu i nie wiedziałam jak się zachować. Tobi siedział na stole i mopem odpychał psa. Była to przerażająca bestia. Postrach postrachów. Szczekający York. Trzeba będzie porozmawiać z dyniowatym o jego lękach. Dużo ciekawsza była postać Zetsu. Stał przy oknie tuląc do siebie... kaktusa. Dużego prawie jak on sam i kwitnącego w kilku miejscach. Przed nim stał właściciel tego lokum. Facet w średnim wieku, który lubował się w kolekcjonowaniu broni. Niektóre mogły nawet wystrzelić. Jedną z nich trzymał naładowaną i mierzył nią w naszą prywatną roślinkę.

- Drodzy państwo! Koniec przedstawienia! - zwróciłam na siebie uwagę.

Zetsu spojrzał na mnie z ulgą, a oprawca z niedowierzeniem zmieszanym z strachem. 

- Mama! - Tobi krzyknął i rzucił się na mnie.

Złapał mnie za szyję i zaczął się wypłakiwać. Po chwili został brutalnie oderwany przez Hidan'a.

- Nawet mnie nie wkurzaj, dzieciaku! Łapy precz!

Rozryczał się jeszcze bardziej i schował za mną. Zwróciłam się do gospodarza.

- Jakiś problem z moimi znajomymi?

- Chciał ukraść moją roślinkę. - mruknął, a po chwili dodał głośniej - Czym on wogóle jest?

Pokręciłam głową.

- Nie widzi pan, że biedak się zakochał? Miłość to piękne uczucie. A jest on szpiegiem Akatsuki - najgroźniejszej organizacji przestępczej z innego świata, która przeniosła się do Krakowa na skutek mojego życzenia.

- ... Rozumiem. Jeśli dam wam tego kaktusa pójdziecie stąd?

- Ależ oczywiście.

Westchnął i odłożył broń. Zetsu ucałował swoją nową zdobycz i podszedł do nas. W czwórkę poszliśmy do naszego mieszkania.
 
- Co robicie? - spytał Hidan, gdy tylko przekroczyliśmy próg.

- Hm? Gramy w szachy. - odpowiedział spokojnie Itachi.

Kosiarz się załamał. Gapił się na nich z otwartymi ustami.

- Kurwa. - mruknął i się opanował.

- Mówiłam. - poklepałam go po plecach.

Noriko łaskawie na nas spojrzała. Jej wzrok zatrzymał się na kaktusie. A raczej dwóch.

- Co to jest?

- Nowa dziewczyna Zetsu.

- Nie wnikam w waszą popieprzoną logikę. Ale chcę wiedzieć dlaczego nie było w domu osób, które MIAŁY być w domu.

Odpowiedzi udzielił jej sam Zetsu.

- Gdy przeprowadzałem fotosyntezę na balkonie ujrzałem Suzan. Była piekna, skąpana w blasku słońca. Od razu wiedziałem, że chcę ją mieć tylko dla siebie. Opuściłem się do tego człekokształtnego pod nami. Ale pamiętałem słowa Hikari. "Jeśli choć na jebaną sekundę zostawisz Tobi'ego samego to zrobię użytek z tego zardzewiałego sekatora i pozbawię cię głowy lub innych części ciała.". Lubię moje listki, więc wziąłem go ze sobą. Gdy już miałem Suzan w ramionach wrócił ten osobnik, zaczął się wydzierać i celować do mnie z broni. Miał ze sobą psa, który zajął się Tobi'm. Wtedy wkroczyła Hikari i po swojemu załatwiła sprawę.

- ... Mam już tylko jedno pytanie. Czy ten mężczyzna jeszcze żyje?

- Tak.

- Więc koegzystujcie sobie w spokoju.

Wróciła do gry. Zetsu i Tobi poszli na balkon podziwiać Suzan (Tobiasz został brutalnie ukarany za "molestowanie wzrokiem niewinnej Suzan"). Ja pociągnęłam Hidan'a do kuchni. Zaczęliśmy rozmawiać szeptem, żeby szachiści nas nie usłyszeli.

- No kurwa! Nie wierzę! - wydarł się kosiarz.

- Spodziewałam się tego. Ale ja pierdolę to była idealna okazja!

- I na chuj zostawialiśmy ich samych skoro i tak nawet się nie dotknęli!?

- Mógł ją chociaż pocałować!

- Ale nie, kurwa! Zagrali sobie w szachy!

- Czy oni nie posiadają ludzkich odruchów!?

- Odpowiadających za przetrwanie gatunku!?

- Kurwa! - zakończyliśmy wspólnie tą spokojną konwersację.

Uspokoiliśmy się i wróciliśmy do salonu. Noriko cała czerwona gapiła się na nas z otwartymi ustami. Itachi zaskoczony jej w tym wtórował, tyle, że jego otwór gryząco-jedzący był zamknięty. Dostrzegłam lekkie rumieńce na jego twarzy.

- Słyszeliście coś?

Ledwo skinęli głowami.

- UPS.

Jakby nigdy nic poszliśmy do pokoju, który zajmowały kobiety. 

- Niewierzę. Itachi. Się. Zarumienił. - Hidan pokręcił głową.

- No way staje się Yes way.

Miło spędziliśmy czas aż do powrotu reszty Akatsuki. Znajome krzyki sprawiły, że łaskawie zechcieliśmy się z nimi przywitać i oblać ich blaskiem naszej zajebistości.

- Mordy wy moje! Jak ja się za wami stęskniłam! - krzyknęłam jak tylko ich zobaczyłam.

- Nie widzieliśmy się tylko kilka godzin. Tyle co zawsze. - Pain wylał na mnie kubeł zimnej wody. To przemienia.

- To znaczy, że nie mogę was wyściskać po powrocie i przywitać?

- Nie! - tym razem odezwał się Hidan. - Tylko mnie możesz ściskać, macać i molestować!

- Ykhm. Czy coś się wydarzyło, gdy nas nie było? - wzrok lidera stał się podejrzliwy.

- Hm. Noriko została zmolestowana w szkole. Ja zostałam zmolestowana w szkole. Potem zostałam zmolestowana na ulicy. A wcześniej Hidan zabrał mnie na randkę. Zetsu znalazł sobie dziewczynę, którą ukradł od sąsiada. Gdy wróciliśmy do domu okazało się, że nasz chytry plan się nie powiódł i Itachi nie zmolestował Noriko.

I dzięki tym słowom mogłam podziwiać uzębienie całego Aka. Uchiha szybko się odwrócił, więc nie widziałam jak dokładnie zareagował. Senpai ukryła twarz w dłoniach. Pierwszy otrząsnął się lider.

- Cóż... Nie nam to oceniać. Choć to dość niespodziewane.
- Niespodziewane!? Itachi, ten Itachi, którego znamy od tylu lat, poważny i cichy! ON chciał NORIKO zgwałcić! - tak, najważniejszy jest spokój, prawda Dei?

- Od razu zgwałcić. Chciałam tylko, żeby legalnie się obściskiwali. I wcale nie zostawiłam tu włączonej kamery. - mruczałam pod nosem.

Noriko rozejrzała się w panice. Westchnęłam i podeszłam do doniczki przy telewizorze. Pogrzebałam tam chwilę i wyjęłam małe urządzenie.

- O kurwa.

- To profesionalna kamera szpiegowska. Skąd ją masz?

- Pain mi dał.

Spojrzeli na lidera z wyrzutem, a on tylko wzruszył ramionami. 

- A właśnie! - krzyknęłam po chwili milczenia. - Pain, dalej mogę ci mówić "papo"?

Wszyscy spojrzeli na niego ze strachem. Na trzeźwo nie był taki miły. I stało się coś, czego nikt się nie spodziewał.

- Jasne. - odpowiedział znudzonym tonem.

Wyszczerzyłam się, a on mnie zignorował i zabrał Konan do schowka na miotły. Reszta, po tym, jak już otrząsnęła się z szoku, stwierdziła, że on nigdy nie jest całkiem trzeźwy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: #akatsuki