8.(Nie)znana plaża i gość specjalny [Part II]

[Korekta 28.12.2020]

Otohi - (Idzie po plaży i nagle się o coś potyka) Kabuto?


Kabuto - Hej.


Otohi - Co ty tu robisz? Myślałam, że siedzisz w mojej szafie...


Kabuto - Jestem niewidzialny.


Otohi - Właśnie widzę... (Patrzy sceptycznie) Jest tu może Oreo?


Kabuto - Jest.


Otohi - O jak miło. Tatuś może nabierze czerwieńszej skóry.


Autorka - Czy Tobi właśnie wywalił Chińczyka z tej dziury...? (Patrzy na Chińczyka krzyczącego coś)


Otohi - WTF?! (Zamrugała zdziwiona)


Chińczyk - (Nawija coś po chińsku)


Autorka - (Odpowiedziała mu coś równie po chińsku posiłkując się google tłumaczem)


Narrator - Autorka podyskutowała chwilę z obcokrajowcem, a ostatecznie ten wskoczył ponownie do dziury, bełkocząc coś pod nosem.


Autorka - Był oburzony, że Tobi wyciągnął go z pola ryżu, które właśnie uprawiał.


Otohi - Tobiemu jakoś to nie przeszkodziło...


Narrator - Nagle rozległ się mało męski, dziewiczy pisk i Deidara wyskoczył z wody, chowając się za Autorką.


Autorka - A tobie co?


Deidara - Rekin!


Kisame - Mamusia?! (Łzy w oczach) MAMA! (Pobiegł do wody)


Autorka - Super, złota rybka znalazła małą syrenkę mamusie...


Deidara - Może zostanie w morzu i nie wróci z nami do domu. Będzie z nim spokój.


Otohi - Racja. Przynajmniej łazienka będzie częściej wolna...


Autorka - Dzięki niebiosom i ogniom piekielnym, że nie mam takich problemów jak wy. (Lustruje Deidare od góry do dołu) A tak na marginesie, niezły kaloryfer blondi.


Deidara - Eee, dzięki?


Autorka - Mam tylko jedno pytanie, gdzie masz kąpielówki?


Deidara - Hę? (Patrzy i pisk kobiety, szybko się zasłonił)


Sasori - Frajer~! (Zaczął spierdalać, machając kąpielówkami Deidary)


Deidara - Sasori ty pojebie, oddawaj! (Poleciał)


Autorka - Dzieciarnia (Parsknęła śmiechem)


Otohi - Jak małe dzieci...


Autorka - Ale jest przynajmniej z czego się pośmiać. (Smile)


Otohi - Z penisa Deidary? Owszem racja


Autorka - On przynajmniej coś ma, nie tak jak poniektórzy...


Otohi - Na przykład?


Autorka - Na przykład Sasori... On jest drewniany, więc gówno ma, a nie członka.


Otohi - Zawsze może sobie dorobić.


Autorka - Wątpie...


Otohi - Oj tam. (Machnęła lekceważąco ręką)


Tobi - Zabiłaś jednorożca! (Wskazuje oskarżycielsko na ot)


Otohi - Nie zabiłam. Zrobiłabym to jakbym rzekła to dwa razy.


Autorka - Lepiej nie mów, bo się popłacze i będzie problem...


Otohi - Ok...


Autorka - A, gdzie... Już nieważne, widzę... (Patrzy jak Pain niepewnie wychodzi z przebieralni rozglądając się na wszystkie strony w obawie przed czymś lub kimś...)


Otohi - PAIN! Chodź tutaj!


Narrator - Pain znany również jako Lider uczynił parę kroków naprzód, ale zobaczył nagle Autorkę, która uśmiechnęła się upiornie z chorą satysfakcją w oczach w jego stronę. Zaś lider zaczął wycofywać się powoli utrzymując kontakt wzrokowy.


Autorka - (Idzie w kierunku brata z wyciągniętymi rękami) Painuś, czego się boisz, Kociaku? Przecież nic ci złego nie zrobię... Podkreślając podwójną ciągło słowo ZŁEGO...


Pain - N-nie... Przecież byłem grzeczny przez cały rok!


Autorka - No chodź, niech cię przytulę~!


Narrator - Autorka zbliżała się niebezpiecznie blisko Pain'a, który nagle oberwał w głowę z kopniaka od kogoś. W tle słychać głos z gry „HeadShot!"


?? - Nikt nie tknie mojej niedoszłej żony!!


Autorka - Co do... Gaara? (Patrzy niepewnie na rudzielca dyszącego jak goryl) A czego ty tu szukasz jełopie jeden? (Uniosła brew w górę) I mówiłam ci, że nie jestem twoją żoną!


Gaara - Ale będziesz, tylko musisz się namyślić! (Podszedł do Pain'a, złapał go za fraki i zaczął tarmosić) Będę twoim szwagrem, więc szanuj moja niedoszłą żonę!


Narrator - Pain kulturalnie zszedł.


Otohi - WTF?! (Patrzy zdziwiona)


Autorka - Nie pytaj... Ubzdurał sobie kiedyś, że ożeni się ze mną...


Otohi - Czemu?


Pain - Help...


Autorka - A kto go tam wie. (Wzruszyła ramionami od niechcenia) Gaara!! WARUJ!!


Garra - (Waruje)


Autorka - Po kłopocie (Smile)


Pain - (Zemdlał)


Otohi - O, z Pain'a uszło powietrze


Autorka - Nic mu nie będzie... Miewał gorsze dni...


Otohi - Miał okres? (Dźga zwłoki lidera patykiem)


Autorka - Nie, miewał codziennie poobijana twarz przez matkę i naszą młodszą siostrę.


Otohi - Patologiczna rodzina...


Autorka - Nie moja wina, że tylko Pain nie chciał ćwiczyć sztuk walki, a jego matka jest mistrzynią świata w boksie. (Machnęła ręką) Mili jest mistrzynią juniorów w boksie, a ja uliczne karate po polsku. Nawet nasz ojciec miał własną siedzibę bokserską.


Otohit - Biedny Painuś...


Autorka - Mógł pomyśleć o sztukach walki, a nie o zostaniu workiem treningowym..


Otohi - Widzę, że Pain miał ciężkie i bolesne dzieciństwo


Autorka - Skoro tak twierdzisz...


Otohi - Twierdzę (Smile)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top