5.Wyprawa do sklepu i Atak Małego głoda [Part II]
[Korekta 28.12.2020]
[U Itachi'ego]
Itachi - Już po tobie Sasuke! O nie...Tylko nie to... AAAAAAAAaaaaaaaaaaa... Zabił mnie! (Ryczy) Oh nooooo...
Chłopiec - Ej, stary przegrałeś, więc mógłbyś już zejść z automatu? Też mam ochotę zagrać.
Itachi - Mangekyō Sharingan!
I gra zrobiła Boom...
Chłopiec - Ale z ciebie przychlast...
Dziecko kopnęło Itaśka w krocze i poszło zostawiając łasice leżącego na podłodze.
[U Autorki i Weny]
Mały głód - (Leży pobity)
Autorka - I nie pokazuj mi się więcej na oczy pokrako! (Uderzyła Małego Głoda torebką, którą pożyczyła od jakiegoś mohera)
Wena - Dzięki... (Odetchnęła z ulgą)
Autorka - No problem. (Smile)
Narrator - Wow... (Patrzy na Małego Głoda) Nie chce jej nadepnąć na odcisk... (Zerka w bok) Podszedł jakiś rosiczko lud i zeżarł Małego Głoda.
?? - Mniam...
Autorka - Eee... (Zezuje na rosiczkę) Dzięki za posprzątanie...?
?? - Nie ma sprawy. (Wytarł twarz rękawem) Jestem Zetsu.
Wena - Pain by się ucieszył... W końcu byśmy mieli niszczarkę na odpadki i to za darmo...
Pain - Ktoś wołał?
Autorka - Masz wejście... (Wywraca oczami) Zatrudnij tę stokrotkę. (Wskazuje na Zetsu)
Pain - Mam zatrudnić... (Zezuje na Zetsu) Kwiatka?! Chyba ciebie już pogrzmociło Autorka...
Autorka - (Daje Zetsu rzeczy) Masz uniform Akatsuki i pierścień, a to klucze, tylko nie zjedz ich, bo nie dorobimy zapasowych.
Pain - (Gleba; Mamrocze do siebie) I po co mi kazała go zatrudniać, skoro sama to już zrobiła...
Narrator - Trochę później przed Carre4...
Pain - Kupiłem sobie kolczyki z diamentami! (Cała morda mu lśni jak choinka)
Konan - Ja sobie kupiłam książkę "Świat Origami". (Tuli podręcznik)
Hidan - A ja Play Boya wydanie specjalne dla Jashinów. (Ucałował gazetkę)
Autorka - To wydają takie? (Spojrzała dziwnie na Hidan'a) Wole nie pytać... Tobi, a ty co kupiłeś? Tobi? (Rozgląda się) Gdzie jest Tobi?
Pain - (Oczywisty sarkazm) Świetnie, Kisame i Kakuzu tez nie ma...
Narrator - Nagle przyszedł Kaziu.
Itachi - Skąd masz to wszystko?! (Zezuje zdumiony na Kakuzu z górą forsy wystającą mu wszędzie)
Kakuzu - Zabiłem ludzi w kantorze i zabrałem kasę. (Przyznał z zadowoleniem)
Reszta - (Gleba)
Autorka - Meh, bywało gorzej. (Wzruszyła ramionami) Chodźmy poszukać Tobi'ego i Kisame...
Narrator - Po chwili w zoologicznym...
Tobi - PTASZKI!!! (Zawołał z zadowoleniem)
Sprzedawca - NIETOPERZE!! (Bardzo zdenerwowany)
Tobi - PTASZKIIII!!! (Krzyczy z zadowoleniem)
Sprzedawca - NIETOPERZE DO ŚWIĘTEJ ANIELI!! (Wrzasnął wyprowadzony z równowagi)
Autorka - CISZA!!!!! (Przekrzyczała ich) Tobi idziemy!
Tobi - Ale Tobi chce ptaszki...(Ryczy)
Autorka - To są nietoperze...
Tobi - Serio? To ładne nietoperze. (Przyznał z uznaniem)
Sprzedawca - (Głęboki szok) Ale panienka ma podejście ...
Autorka - (Wzruszyła ramionami) Jak się mieszka pod jednym dachem z tymi nierobami, to wie pan...
Wena - Ej, Autorka znalazłam Kisame.
Autorka - Serio, gdzie jest?
Wena - (Uśmiechnęła się niemrawo) Na wystawie sklepowej...
Autorka - WTF??!!
Narrator - Autorka i Wena wyszły przed sklep zoologiczny, gdzie na wystawie był Kisame. Obok niego stała tabliczka „Niezwykły okaz Karpia gadającego". Ludzkość w tym świecie, to debile... Oh, cóż... (wzrusza ramionami) uroki parodii...
Autorka - Jashinie, ale ludzie są ułomni... (Pokręciła głową) Wena, łopata!
Wena - Okej... (Spojrzała niepewnie na Autorkę i dała łopatę)
Narrator - Autorka weszła do zoologicznego i po chwili można było usłyszeć dźwięki mordobicia...
(Łub)
(Bam)
(Trzask)
Autorka - (Wychodzi ze sklepu z Kisame)
Kisame - Uratowałaś mnie! (Ryczy)
Autorka - Ta... (Zezuje na Kisame) Chodzimy już...
Narrator - I poszli do siedziby...
Wena - Ej, a właściwie, to skąd mamy Narratora...?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top