22. Kraj fal i dziwne spotkania rodem z TV [Part I]
[Korekta: 25.09.2023]
Uwaga! Poniższa notka jest dosyć długa, więc proszę się uzbroić w jedzenie, napoje gazowane lub też niegazowane, strzykawki, Apapy i Ibupromy lub jak ktoś woli worki z klejem do wdychania (Autorka nie zachęca do używek w żadnej postaci, a ten fragment jest tylko satyrą). Dziękuje za Uwagę poświęcona tej „Uwadze!", a teraz zapraszamy państwa na notkę sponsorowaną przez:
*Jetix – Dla dzieci ułomnych
*McDonald's – Najzdrowsze żarcie na świecie.
*Pepsi – By było co do picia, a Coca Cola to dla ćpunów! Coca tam jest jak z nazwy wynika.
Narrator - A teraz po jakże krótkiej uwadze, rozdział:
Autorka - To... Jesteśmy w krainie fal, ale Tobi powtarzam ci po raz setny, że nazwa tej wioski nie oznacza, że tu płynie rzeka i inne takie tam z czekolady czy też innych słodyczy!
Tobi - Ale Tobi czytał broszurkę! (Macha kolorową kartką)
Kakuzu - To jest reklama z kina.
Tobi - Tobi widzi rodzinę Lidera!
Kakuzu - Hę?
Narrator - Spojrzeli w kierunku wskazywanym przez Tobiego i zobaczyliśmy... (Spojrzał w scenariusz) Rondla Wisieleca, Herme Delme Gangrene i Hariego Portiera.
Ron - Harry! Odezwij się!
Narrator - Krzyczał Rondel rycząc przy leżącym okularniku... hmm... (Zerka na scenariusz i znów na dziwnych typów ze zmarszczonymi brwiami) Pewnie rodzinka Kabuto.
Harry - (Leży pod słupem)
Hermiona - A mówiłam ci, żebyś nie ufał Syriuszowi?
*Retrospekcja wydarzeni sprzed dziesięciu minut*
Itachi - Jesteś beznadziejny Kisame...
Kisame - Ale ja cię strasznie proszę.
Itachi - Nie...
Kisame - (Ryczy)
Itachi - (Zerka na Kisame, który ryczy)
Kisame - (Bardziej ryczy)
Itachi - Ech... No niech ci będzie. Masz szczęście, że nikt nas nie widzi...
Kisame - Jeeeeeej! (Całuje Itachiego w policzek)
Itachi - ...
Kisame - (Zachwycony jak ryba w wodzie)
Narrator - Gdzieś w zaroślach...
Autorka - (Chichra się jak głupia powstrzymując śmiech) No ładnie, ładnie...
Sasori - Jak ja się wam dałem na to namówić...?
Deidara - (Pokazuje zdjęcie Sasoriemu)
Sasori - (Dostaje tiku brwi) A, no tak...
x-x-x-x-x-x-x-x-x
Autorka - Oj... Sorka ludzie to nie ta rolka.
x-x-x-x-x-x-x-x-x
Itachi - Nie...
Kisame - Ale...
Itachi - Nie...
Hidan - No, ale ty i...
Itachi - Nie!
Kakuzu - No, ale przecież...
Itachi - (Traci cierpliwość> NIE!!! Ile razy trzeba wam powtarzać wy ułomni ludzie?! Nie, nie i jeszcze raz nie!!
Kisame - No, ale powiedz proszę... Obiecałeś, że powiesz.
Itachi - (Udaje, że nie słyszy) ...
Autorka - (Nagle wparowała do pokoju) ITACHI TY NIEROBIE JEDEN!!! GADAJ W TEJ CHWILI, CO ŻEŚ ZROBIŁ Z „PANEM PRZYTULNYM PENISEM", KTÓRY KUPIŁAM WENIE W SEX SHOPIE NA URODZINY??!!
Itachi - Nic... Nie moja wina, że Kisame na mnie go rzucił wrzeszcząc „To mutant bez rąk i nóg tylko z wielkim członkiem zamiast ciała"...
Wida - Ale ty nie musiałeś akurat piszczeć jak panienka i machać siekierą na wszystkie strony jak oszalały wrzeszcząc „Pomocy to coś chce mnie zgwałcić i zeżreć".
Itachi - Myślałem, że to rodzina Hidana.
Hidan - (Wnerw)
Itachi - Nie unoś się tak Hidan, bo ci opadnie...
Hidan - !! (Wybiega do łazienki)
x-x-x-x-x-x-x-x-x
Autorka - (Dostaje tiku nerwowego brwi) Do kurwy nędzy i kolczyków Lidera! Co jest z tym pudłem?! (Walki ręką w kamerę) Dawaj mi dobry film, bo przerobię cię na śrubki do miksera!
Kamera - (Włącza odpowiedni film)
Autorka - I widzisz? Jak pogrożę to potrafisz. (Smile)
Kamera - ...
x-x-x-x-x-x-x-x-x
Harry stał obok Syriusza, Hermiony i Rona na stacji kolejowej. Mężczyzna pociągnął chłopca w stronę jednej z filar i powiedział.
Syriusz - Wbiegnij w nią.
Harry - Że jak?
Syriusz - Rozpędź się to będzie ci prościej.
Harry - Nie rozumiem.
Hermiona - Ja na twoim miejscu Harry nie słuchałabym Syriusza...
Syriusz - Cicho Delma! Harry po prostu w nią wbiegnij.
Harry - Ale po co?
Syriusz - Przekonasz się.
Harry - Ale to konieczne?
Syriusz - Tak.
Harry - Na pewno?
Syriusz - Harry (Położył dłonie na ramiona chłopca) zaufaj mi.
Harry - Dobrze.
Narrator - Oświadczył chłopiec i wedle życzenie swojego opiekuna w biegł w ceglany słup. Na początku poczuł mdłości, ale zaraz potem przeraźliwy ból w głowie i padł jak długi na ziemie, tracąc przytomność.
Syriusz - Wybacz Harry, to nie ten.
Narrator - Koniec retrospekcji i powrót do chujowej rzeczywistości... Pozostała trójka z Akatsuki podeszła do nich z zainteresowaniem. Ron cały czas ryczy.
Autorka - Rondel! Ciszej tam bądź...
Narrator - Rudowłosy chłopak zrobił się czerwony.
Ron(del) - Jestem Ronald nie Rondel!
Autorka - Wszystko jedno.
Ron - Nieprawda, moje imię się liczy!
Autorka - Możliwe.
Hermiona - Nie kłóćcie się! Tak nie wolno!
Ron - Bo?!
Autorka - (Sweet smile) Ojojoj, dziecki się kłócą.
Ron - (Czerwony bardziej niż włosy Sasoriego) To nie jest śmieszne!
Autorka - Jest.
Ron - Nie!
Autorka - Tak.
Harry - Mogę przerwać?
Narrator - Spytał Harry, stary jak mojej babci gary, który właśnie się ocknął.
Syriusz - No.
Narrator - Odparła Syriusz na znak zakończenia kłótni.
Tobi - Gdzie jedziecie?
Hermiona - Do Hogwartu.
Autorka - Szmathartu?
Ron - Hogwartu!
Autorka - A co to ten Szmata Wrak? Brzmi jak nazwa proszku do prania.
Ron - (Nerwica)
Tobi - Tobi chce wiedzieć, co to być Homo Grad!
Hermiona - Nie Homo Grad, a Hogwart! To szkoła, w której będziemy się uczyć.
Tobi - Aha... Tobi teraz rozumie.
Hermiona - Widzisz. Jakie to proste.
Ron - Tak. Masz racje...
Hermiona - Ja zawsze mam racje.
Ron - (Do siebie) Ta... Jak zawsze, tylko dziwne, że coś jej nie trafiło...
Harry - Dobrze. A teraz się przebieramy w szaty i następny przystanek Hogwart!
Narrator - Powiedział Harry w pozie Napoleona. Nie, nie ciastka, tylko takiego przywódcy z tej... eee... Francji, wiecie, co tam rogaliki i frytki na porządku dziennym.
Kakuzu - Odezwał się...
Harry - A nie mogę.
Autorka - Byś się, chociaż częściej odzywał.
Harry - Jak nie zapomnę.
Kakuzu - Powodzenia.
Narrator - Nagle pojawił się Hao z Szaman Kinga. Na jego plecach siedziała Pirica, darła mordę i ciągnęła go za włosy.
Hao - Hej! Widzieliście gdzieś tego z niebieskim łbem jak oczy tej laluni?
Autorka - Niemów do nie lalunia i moje oczy są piwne... (Zezuje na typa) I nie podskakuj, bo nie dokończę korekty opowiadania, w którym jesteś jednym z głównych bohaterów.
Hao - Eeeee... Okej. (Odchrząknął) To widzieliście tego przymulasa?
Kakuzu - Nie.
Hao - W takim razie zostawię ją tu i już sobie idę...
?? - Ani się waż!
Narrator - Nagle pojawił się Renny.
Renny - Weź ją stąd, spal, utop, co tam chcesz, ale z dala od mojego domu letniskowego, na jakieś minimum 100 km!!
Hao - Próbowałem, ale gnida umie pływać!
Ren - To spal, porzuć, nie wiem!
Hao - Hmmm... (Złośliwy uśmiech) Dobrze, będę trzymał ją z dala od TEGO domu.
Narrator - Renny chyba nie pojął aluzji, ale i tak się ucieszył, że Pirica nie będzie go nachodzić. Bardzo się mylił. Hao zniknął. Nagle wpadł Horo-Ten-którego-imienia-nie-wymawiać-wolno-wolno-a-nie-szybko, który stał się podróbką Volde-po-mordzie, gdy rano biorąc prysznic poślizgnął się na mydle i wyrżnął o umywalkę. (Spojrzał na przemalowanego na czarno Horoceu) Ale ponieważ był kretynem od razu się wywalił o nowe szaty. Szybko jednak wstał i otrzepał swoje nowe wdzianko. Czarny płaszcz rodem Dartha Wadera i slipki w portki rodem Carre4a. Wyciągnął patyk... eeee... (Zerka do scenariusza) Znaczy różdżkę i poprawił włosy przemalowane na czarno szminką Hermiony Gangreny.
Ren - Horoceu, idioto! Coś ty bucu jeden ze sobą zrobił?!
Narrator - Renny był przerażony, Horo wyglądał prawie normalnie... I to najbardziej przestraszyło Tao-sia.
Ren - Na pewno dobrze się czujesz?
Horo - Nie jestem Horo, ty obmierzły, patafianie! Jestem Voldemort!
Narrator - I się wzdrygnął na dźwięk tego imienia. (Do siebie) Psychol...
Ren - Eee... Rozumiem. Cierpisz na rozdwojenie osobowości. To się zdarza... „Zwłaszcza takim czubom jak Ty".
Narrator - Dodał w myślach Ren.
Voldek-Horo - Nie lubię cię! (Wyciągnął różdżkę) Avada Ketoprom!
Ren - AAA!!
Narrator - Renny wrzeszczał przez jakieś dziesięć minut. Dopiero po godzinie zdał sobie sprawę, że jest cały, bo Voldek-Horo był idiotą i znowu się przewrócił i nie trafił.
Voldek-Horo - Kurde bele!
Narrator - Krzyknął i znowu wycelował w Renneyego Taoego. Nagle do pokoju wszedł prawdziwy Voldemort.
Voldek - Kto śmie bezczelnie się pode mnie podszywać? To pogwałcenie wszelkich praw autorskich!
Voldek-Horo - Nieprawda... No może troszeczkę... E tam, mam to gdzieś! Avada Keto...
Narrator - Nagle wleciał na odkurzaczu, bo miotła się zgubiła Hari Portier i kamień fizjologiczny.
Kakuzu - Zaraz... A on nie był tu wcześniej?
Autorka - No... Nie było go przez te chwile, bo razem z Rondlem i Gangreną poszli do sklepiku po pampersy, bo Hariemu się zapomniało ostatnio jak się sika do Wu-Ceta.
Kakuzu - Aha, a skąd ty to wiesz?
Autorka - Dowiedziałam się tego od Gangreny, bo to kabel i przedłużacz w jednym.
Kakuzu - A gdzie Tobi?
Autorka - Siedzi tam na murku i zajada popcorn oglądając to całe widowisko i muszę mu przyznać racje, bo to lepsze niż ten szajs, co dają w książkach i Tv.
Narrator - Po tym stwierdzeniu Autorka oglądała nadal z Kaziem, co się wyrabia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top