Rozdział II
Alice
...Już stalòwka miała się wbić między oczami, kiedy ktoś wszedł do sali, a przewodniczący zaprzestał próby zabójstwa, chwilowo.
-Hej, Akashi!- powiedział blondyn z wystającym kłem.
Kiedy nas zauważył, a raczej obecną sytuacje tylko się szerzej uśmiechnął.
-Czego, Kotaro?- warknął czerwono-włosy, patrząc na chłopaka.
To moja szansa!
-Trener kazał przekazać, że trening zacznie się 20 min. wcześniej- dalej uśmiechał się kocur.
-Przekaż to reszcie- rozkazał Akashi, a tamten wyszedł.
Gdy tamten tylko zamknął drzwi, Akashi morderczym wzrokiem powrócił na...
Miejsce, w którym mnie już nie było.
Stałam przy drzwiach i je po cichu otwierałam.
-Plan dni otwartych jest na mojej ławce, narka!- powiedziałam szybko, aby nie zdąrzył wstać i wybiegłam ze śmiechem na korytarz.
Całe szczęście, że nie zapomniałam zabrać swoich rzeczy!
Time Skip
Lekcje skończyły się szybko, przez resztę przerw unikałam Akashiego jak tylko umiałam.
Na 18:00 uwòwiłam się z RyoKim i AoDai do kina w Kioto.
Blondyn miał tu akurat sesje zdjęciową, a mòj kuzyn przyjechał na wycieczkę. Chociaż każdy dobrze wie, że uciekł po prostu od Momoi.
Miałam pół godziny na dotarcie do kina, wracanie do domu się nie opłacało bo jedzie się tam 20 min., dlatego przebrałam się w szkole.
Wybiegłam ze szkoły i biegłam koło parku , gdy ktoś mnie złapał za nadgarstek.
Serce podeszło mi do gardła, chciałam się już zamachnąć kiedy zobaczyłam twarz "napastnika".
-Hej Sis, czy ty chciałaś mnie uderzyć?- prychnał granatowo- włosy i oki.
Byłam jego kuzynką, ale od zawsze traktował mnie jak młodszą siostrę.
-Złapałeś mnie za nadgarstek, obok parku, gdy robi się już ciemno. Sam wyciągnij wnioski jak to wygląda na pierwszy rzut oka!- nadymałam policzki, ale już po chwili się uśmiechnęłam i rzuciłam na jego szyje.
Mulat się zaśmiał i poklepał po plecach.
-Hejka Aominecchi ,Alicecchi!- stanęłam na nogach i popatrzyłam w stronę głosu. Już wcześniej wiedziałam, że biegnie do nas nikt inny jak dziecię szczęścia i wszystkiego co happy.
-Cześć, RyoKi!- krzyknęłam do biegnącego w naszą stronę modela.
Ryote Kise poznałam jak miał kiedyś sesje zdjęciową w plenerze, akurat malowałam tam obraz.
Jego menadżer zaproponował, żebym namalowała RyoKiego za pewną sumkę. Nie uległam zalotom blondwłosego, czym mu zaimponowałam. Dobrze nam się gadało, więc postanowiliśmy utrzymać kontakt.
Model do nas dobiegł i się uśmiechnął.
-Film przesunęli na 18:30, bo maja jakiś problem techniczny. Co robimy?- zapytał złotooki ,a nad jego głową normalnie widać było latające chomiki, kwiatki i tęczę.
-Możemy zagrać w kosza- zaproponował AoDai bez większego entuzjazmu.
-Akurat mam piłkę!- krzyknął podekscytowany kopiujący koszykarz, wyciągając czarną piłkę z białymi wcięciami.-Alicecchi, gdzie jest najbliższe boisko?- dodał z szerokim uśmiechem.
-W parku- wskazałam na park obok, którego staliśmy.
-Świetnie!- zakrzyknął blondyn i pociągnął mnie i AoDai do parku.
-Ja będę sędzią- powiedziałam jak dotarliśmy do boiska.
-Nie dasz się skusić na rudkę?- uśmiechnął się cwaniacko mój kuzyn i rzucił w moją stronę piłkę.
Złapałam ją z obojętnością na twarzy.
-Nie- odpowiedz krótką i na rzeczy.
Podeszłam do połowy boiska i ustawiłam się do rzutu piłką.
Ryoki jak i Aodai podeszli do linii oddzielającej boisko na pół.
Rzuciłam piłkę do góry, a pojedynek się rozpoczął.
Skończyło się wygraną Aodai 20:12.
I tak uważam ,że poszło Ryocie nieźle.
-Chodzcie, idziemy do kina.- powiedziałam dając im moją butelkę wody ze szkoły.
Najpierw wziął ją Daiki, a potem Ryota.
Gdy tylko blondyn przyłożył butelkę do ust, pisnęłam.
-Pośredni pocałunek z Aodai!- krzyknęłam szczerząc się od ucha do ucha.
Mogłabym przysiąc ,że teraz nademną latały chomiki, kwiatki i tęcze.
-Idiotko, przestań czytać te yaoice!- rzucił we mnie ręcznikiem mulat.
Uniknęłam śmierdzącego przedmiotu.
-Dobra, nieważne zaraz spòźnimy się do kina.- powiedziałam i zaczęłam biec truchtem w stronę kina.
Time Skip
Byliśmy już po kinie, po drodze wstapiliśmy do lodziarni. Dlatego teraz cała nasza trójka lizała lody.
-Mòwiłaś ,że jesteś wiceprzewodniczącą w Rakuzan.- zaczął Ryoki- Spotkałaś już Akashiego, jest przewodniczącym.- uśmiechnął się do mnie ,cały ubabrany w czekoladowym lodzie.
-Taaa, nawet próbował mi wbić stalòwkę od mojego pióra między oczy- powiedziałam i po chwili zdałam sobie z czegoś sparawe- MOJE PIÒRO!!! O nie, moje pióro, moje ukochane pióro z Levi' m z SnK! - łkałam trzymając się z głowę.
-Czemu tak panikujesz, idź i mu zabierz. Jest twoje, więc nawet nie zalicza się to do kradzieży.- mruknął, nie przejęty moją rozpaczą Aodai.
-On mnie zabije! Przeze mnie ma ranę na nosie i na dodatek uciekłam kiedy wymierzał mi sprawiedliwość! Czemu ja go do cholery po jednym dniu ,znam lepiej niż ty po całym gimnazjum?!- panikowałam , naprawdę lubiłam to pióro.
-Ja się nigdy po prostu nie przejmowałem takimi pierdołami- odpowiedział granatowo-włosy.
-Lepiej będzie jeśli zapomnisz o tym piòrze Alicecchi- uśmiechnął się pokrzepiająco Ryoki i położył rękę na moim ramieniu.
-Chyba masz racje, żegnaj moje ukochane piòro- powiedziałam smutno w niebo, które było już zagwieżdzone.
Po jakiejś chwili, doszliśmy do stacji ,gdzie pożegnaliśmy Daikiego. Potem Kise odprowadził mnie pod dom, a sam ruszył do hotelu ,w którym się zatrzymał.
Tak kończył się mój pierwszy dzień w Rakuzan.
Opublikowane: 17.08.2019
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top