Rozdział VIII


Alice

Siedziałam na lekcji, brwi miałam ściągnięte ku sobie. Od kilku dni unikam Akshiego, ciągle nie mogę zrozumieć czemu na mnie wterdy warknął.

Siedziałam tam, wypełniałam te cholerne papiery tylko dla niego. Bo zapomniał ,że wice też musi uzupełnić pewne papiery i umówił się z dyrektorem jak pasowało akurat mu.

Powiedziałam tylko ,że skończyłam. Skończyłam coś ,co osobiście mogłabym robić powoli i na raty. A ten nagle warczy ,jak oznajmiam ,że łaskawemu księciuniowi papiery wypełniłam.

Byłam tak zirytowana całą tamtą akcją, że nawet nie usłyszałam dzwonka.

- Od kilku dni roztaczasz wokół siebie taką aure, jakbyś wszystkich miała pomordować.- zauważyła z uśmiechem Mei.

-Yhm? Serio? Sorry, ale jestem strasznie zirytowana! Aghhhhh- warknęłam i przywaliłam głową o ławkę.

-Co Cię tak zirytowało?- zapytała, zaciekawiona Haku.

Podniosłam głowę i się na nią popatrzyłam.

-Akashi- bąknęłam.

-Co takiego zrobił? Ostatnio wyglądało jakbyście zaczynali się dogadywać- stwierdziła, patrząc na mnie kątem oka.

-Skumaj akcje, siedze se w pokoju samorządu na długiej przerwie ,a ten nagle wchodzi do pokoju i do mnie takie "Dokumenty ,które masz i te, trzeba uzupełnić do 20 ,dzisiaj". A w ręce miał cały 15 cm stos kartek.
Więc dla książulka, wziełam spiełam pośladu i zaczęłam uzupełniać. Już po lekcjach ,siedziałam i uzupełniałam te papiery ,on też tam siedział. Grał se w shogi. Wstaje i mowie ,że skończyłam , a ten po chwili warczy! No to ja takie o co mu chodzi? Siedziałam po lekcjach, uzupełniałam mu te cholerne papiery , tylko dlatego ,że on się z dyrkiem umòwił ,a jak mu oznajmiam ,że skończyłam to na mnie warczy! No to się wkurzyłam ,wziełam swoje rzeczy, coś mu powiedziałam i wyszłam trzaskając drzwiami!- opowiadałam żywo gestykulując.

-A nie widziałaś się z nim od tamtego czasu?- zapytała, marszcząc brwi.

-Nie, unikam go. Jak nie chce mojego towarzystwa, to sobie ,pan absolutny poradzi sam!- powiedziałam wkrzona.

-Jeśli chodzi o moje zdanie to powinnaś się z nim spotkać i wyjaśnić zajście. Spytać, porozmawiać. Problem sam się nie rozwiąże- rzekła Mei z zmartwionym wyrazem twarzy.

Westchnęłam, widziałam ,że to właściwe rozwiązanie.

Dzwonek zadzwonił, a Mei się odwròciła, ale z uśmiechem ,chyba widziała jaką decyzje podjełam.

Wręcz pozorom rudowłosa była mądrą i spostrzegawczą osobą.

Time Skip

Szłam szkolnym korytarzem, słońce zaszło już pòk godziny temu, dlatego na korytarzu było ciężko cokolwiek dostrzec.

Ogólnie korytarz był dość ciemny, jeżeli było jakieś źròdło światła, to było z okien klas ,wystawionych na zachód.

Szukałam Akashiego, wiedziałam ,że jeszcze jest w szkole ,bo usłyszałam jak Kotaro-kun, mówił że czerwonowłosy ma jeszcze coś do zrobienia po treningu.

Zapytam się go tylko o powód, nic strasznego. To tylko pytanie. A jak mnie zaatakuje, wiem że mnie nie lubi. Ciemna szkoła to idealne miejsce zbrodni, może się teraz gdzieś czai i zaraz mnie zabije?!

Automatycznie się rozejrzałam na boki po korytarzu, nic nie dostrzegłam.

Jednak po chwili maszerowania przez korytarz, usłyszałam kroki.

Przełknęłam nerwowo ślinę.

Pewnie mi się zdaje, słyszę po prostu swoje kroki.

Żeby się upewnić stanęłam w miejscu, ale kroki nie ustępowały.

Serce mi podeszło do gardła, powoli się obròciłam do tyłu.

W cieniu korytarza ,jakieś 50 metrów za mną, dostrzegłam sylwetkę rosłego i umięśnione go mężczyzny.

Serce mi stanęło, po to tylko żeby po chwili wystartować jak szalone, zresztą nie tylko ono tak wystartowało ,ale i ja.

Zaczęłam biec przed siebie, w chaosie i plątaninie myśli , zapomniałam gdzie wyjście, oraz gdzie sama jestem.

Wiem tylko ,że przebiegłam cały budynek B i D, znajdując się teraz w jakimś innym. Wszystkie budynki były połączone 2 metrowym korytarzem, więc mogłam teraz być w budynku C,E, albo w zakazanym F.

Po jakimś czasie biegu, zauważyłam na przypadkowej ścianie litere A.

Co oznaczało ,że jestem w budynku A, czyli na zadupiu bo wejście/wyjście było w budynku C.

Biegnąc tak ,cała spocona, zmęczona, obolała i we łzach, nagle na zakręcie na kogoś wpadłam.

Mój krzyk było chyba słychać na całym terenie szkoły.

Wydarłam się krótko ,ale głośno odbijając się mocno od czegoś.

Podniosłam przerażona wzrok i napotkałam dwukolorowe tęczówki.

-Czego si...-nie dokończył po się z impetem do niego prztuliłam.

-W życiu nie myślałam ,że Ci to powiem, ale nie wiesz jak się ciesze że cię widzę!- łkałam w jego mundurek, po chwili całkowicie się rozklejając.

Chłopak się nieruszał, ale czułam jak jego mięśnie są napięte. Nie wiedział chyba co zrobić. Przynajmniej nie był w tym sam, bo ja byłam tak przerażona i spłoszona ,że nawet nie myślałam ,że przytulam najbardziej przerażającego typa w szkole, którego w sumie jeszcze przed jakąś chwilą się bałam ,że mnie zamorduje.

-Mogłabyś już się uspokoić i powiedzieć, żego gnasz przez szkołę cała zapłakana, zzastrachana i ogólnie w stanie psychicznym ,niższym niż ustawa przewiduje?- zapytał po chwili.

Odsunęłam się od niego trochę, wziełam dwa głebokie wdechy i zaczęłam nawijać.

-No szłam se korytarzem, bo Mei mi powiedziała, że mam z tobą wyjaśnić tamtą sprawę z wtedy, no więc uznałam ,że to dobry pomysł. Więc se szłam korytarzem, bo szlyszałam ,że masz jakąś sprawę po treningu. Więc se szłam korytarzem, myśle że tak nawet ciemno tu i ,że ty mnie nie lubisz i bałam się że mi wyskoczysz zza rogu z jakąś piłą mechaniczną ,czy czymś takim. Więc se ide korytarzem cała taka przerażona i nagle słysze za mną kroki, no to se myślę ,że pewnie mi się zdaje. Ale przystanęłam dla pewności ,ale dalej słyszałam kroki, no więc patrzę się do tyłu ,a tam w cieniu ,cholera wie jak daleko widzę sylwetkę jakiegoś wysokiego mięśniaka ,który idzie prosto na mnie! No więc jak wystrzeliłam stamtąd to tak leciałam ,przez budynek B, D, i zapewne C,E i nawet może przez F, skoro biegłam ,przez A ,to znaczy że nawewno przebiegłam przez F! O boże, nie powinno mnie tam być, słyszałam ,że tam straszy! A co jeśli wypuściłam na wolność jakiegoś demona?!- zapytała cała przerażona, nadal gestykulujac do opowiadanej przezemnie opowieści sprzed chwila.

Akashi miał na twarzy kompletnego poker face'a, co mnie trochę zbiło z tropu.

-Jest już po 20:00 więc po korytarzu chodzi ochroniarz. W życiu bym nie pomyślał ,że jesteś tak żałosna, że wystraszysz się ochroniarza- prychnął zirytowany i przechodząc obok mnie, poszedł dalej.

Stałam osłupiała na korytarzu i patrzyłam jak czerwonowłosy się oddala.

Nie, nie odchodź. Nie chce tu zostać sama! Stòj! Proszę! Proszę. proszę... błaga...

Już nie widziałam nawet zarysu jego sylwetki, ale nie mogłam drgnąć. Straciłam kontrole nad moim ciałem, nie mogłam nim kompletnie ruszyć.

Wpadłam w panikę, nagle zrobiło mi się duszno i słabo.

Ale dalej się nie mogłam ruszyć...

Akashi

Szedłem dalej korytarzem do wyjścia, zakładałem ,że bialowłosa zaraz do mnie dobiegnie prosząc ,abym jej nie zostawiał.

Chyba nie bała się ,aż tak bardzo z tego wynika.

W pewnym momencie przystanęłem i nasłuchiwałem, nie słyszałem kompletnie żadnych kroków, a z tego co wiem, jedyne wyjście otwarte jeszcze o tej porze to jest główne wejście.

Białowłosa musiała przecież chcieć wyjść, a odkąd sobie poszedłem nie słyszałem ,żadnych kroków.

Westchnąłęm, odwròciłem się i zacząłem iść w kierunku białowłosej.

Zastałem ją w dokładnie tym samym miejscu ,w którym stała jak stąd odchodziłem. Wpatrywała się pustym wzrokiem w dal.

-Czego tak stoisz, nie mòwiłaś że się boisz?- zapytałem znudzony.

-Nie mogę się ruszyć- powiedziała, dalej wpatrując się w dal.

-Naprawdę myślisz ,że nabiore się na coś takiego?- prychnąłem, a wydawała się inteligentną osobą.

-Nie mogę się ruszyć- po jej policzkach spłynęły łzy- Słabo mi i duszno. Jestem zmęczona. -wymieniała- Jak sobie poszedłeś to sobie przypomniałam, że chwile przed tym jak na ciebie wpadłam , coś mnie zaswedziało w nogę. Musiało być to w budynku F- załamał jej się głos, a ja uniosłem brwi do góry.

Już idąc tu miałem niepokojące przeczucie.

-Co chcesz przez to powiedzieć?- zapytałem ,jeszcze bardziej marszcząc brwi.

-Że ukąsił mnie jakiś jadowity pająk- załkała...

Ciąg dalszy we wtorek.

Opublikowane: 7.09.2019

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top