22
O dziwo rano byłam wypoczęta, pomimo tego, że spałam dość mało. Nadszedł piękny piątek.. Ogarnęłam się po czym zeszłam na dół. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść śniadanie przygotowane przez mamę. Nagle kobieta wpadła do salonu.
- Sachi! Jak tam twój chłopak? - wywróciłam oczami.
Chyba nie mam co liczyć na to, że przestanie.
- Ile razy mam ci powtarzać, że nie jesteśmy razem?
- Oh no tak.. ale spokojnie, to tylko kwestia czasu. - powiedziała niezrażona.
- Mamo. - jęknęłam.
Już nawet nie mogę zjeść spokojnie śniadania.
- Może zaprosisz go na noc? - zapytała, a ja z wrażenia aż upuściłam sztućce.
Patrzyłam na nią tak jakby wyrosła jej trzecia głowa. Dlaczego nawet rodziny nie mogę mieć normalnej? Co ja takiego zrobiłam, że teraz najwyraźniej za to płacę.. Ugh.
- Tobie już kompletnie odbiło, prawda? - kobieta zaśmiała się tylko i machnęła dłonią.
- No co? Lubię go.
- Ale ja nie. - mruknęłam cicho.
- Tak wiem. Ty go kochasz. - spojrzałam na nią oburzona.
Zachowuje się jak dziewczyny z Rakuzanu, które zachwycają się Akashim, a nawet go nie znają i nie wiedzą jaki jest. W sumie to już wolałabym być taką uczennicą, ale mieć pewność, że jestem bezpieczna, bo znałabym go tylko z odległości. Chociaż.. czerwonowłosy wcale nie jest taki zły.
- Koniec tematu. - odparłam po czym szybko dokończyłam śniadanie.
Pożegnałam się z mamą, która oczywiście kazała mi pozdrowić Akashiego i powiedzieć mu, że jak będzie chciał to ma wpadać. No nie wierzę.. własna matka chce mnie zeswatać z jakimś zarozumiałym, przystojnym, czasami nawet słodkim chłopakiem. Zaraz.. o czym ja myślę?!
Potrząsnęłam głową, a potem weszłam do budynku szkoły. Od rana mam jakieś dziwne przeczucie co do dzisiejszego dnia. I nie jest ono związane z lekcjami. Szłam korytarzem w stronę klasy nucąc sobie pod nosem ulubioną piosenkę. Nagle przede mną wyrósł czerwonowłosy przez co odbiłam się od jego klatki piersiowej. Chwycił mnie za nadgarstek, a potem wciągnął do pustej sali.
- W piątek wyprawiamy bankiet. - odezwał się.
- Bankiet? - powtórzyłam za nim głucho.
- Tak, i ty masz się na nim pojawić jako moja dziewczyna.
- Twoja dziew... chwila co?! Nie jestem twoją dziewczyną. - czeronowłosy przeczesał dłonią włosy.
- Dlatego musisz przyjść i udawać. Tak będzie lepiej dla nas obojga. - zmarszczyłam brwi.
Mimo, że bym chciała to wolałam mu nie odmawiać. Zwłaszcza, że wyglądał na zestresowanego.
- Mogę wziąć ze sobą mamę?
- Oczywiście, przyjedźcie przed dziewiętnastą. Przypuszczam, że nie mam przysyłać szofera. - uniósł brew.
- Poradzimy sobie. - zapewniłam chłopaka, a potem wróciliśmy na lekcje.
Niemal cały czas myślałam o tym bankiecie, co go napadło z tym, żebym była jego dziewczyną.. Przecież dobrze jest tak jak jest, znaczy super by było utrzeć nosa innym, ale jednak nie sądzę, że Akashi długo wytrzyma w związku.
W końcu zajęcia się skończyły i mogłam wrócić do domu. Od razu popędziłam do pokoju sprawdzić, czy mam jakąś odpowiednią sukienkę, bo ten dureń oczywiście poinformował mnie kilka godzin przed wydarzeniem.
- Mamo. Jedziemy na zakupy. - powiedziałam wchodząc do salonu.
Kobieta spojrzała na mnie ze zmarszczonymi brwiami.
- Po co?
- Potrzebuję sukienki na bankiet. - odpowiedziałam, a ona się zaśmiała.
- Ah.. to. Masz, Akashi to rano zostawił mówiąc, że pewnie ci się przyda. Ja też dostałam. Złoty chłopak. - odparła podając mi pudło.
Wróciłam do pokoju po czym od razu ją przymierzyłam. Jest w pięknym błękitnym kolorze i sięga do podłogi. Nieco ciemniejsza koronka u góry oraz falami opadający dół. Uśmiechnęłam, się bo sukienka mi się bardzo spodobała. Zwłaszcza, że idealnie komponuje się z moimi tęczówkami i białymi włosami. Zrobiłam sobie jeszcze delikatny makijaż, a potem zawołałam mamę.
- Co jest Sachi?
- Możesz mi upiąć włosy? - od razu zabrała się do pracy.
Teraz białe kosmyki znajdowały się po lewej stronie, były pofalowane. Założyłam jeszcze kolczyki, a mama w tym czasie się uszykowała. Nigdy nie przypuszczałam, że kiedykolwiek wyszykuję się tak dla chłopaka.
- Ale jestem podekscytowana. - powiedziała mama uśmiechając się.
- Patrz na drogę. - mruknęłam.
Chwilę potem usłyszałam głośny pisk, a potem uderzył nas samochód dostawczy od strony mamy. Poleciałam do przodu, a mama walnęła w kierownicę. Nie wiedziałam co się dookoła mnie dzieje. Dotknęłam dłonią głowy, a na moich palcach zobaczyłam krew. W moich oczach pojawiły się łzy. Bałam się. Niestety moja rodzicielka była w gorszym stanie, bo nawet już nie kontaktowała. Leżała bezwładnie, jej głowa była na kierownicy niemal cała od krwi.
Nie wiedziałam czy ktoś wezwał pomoc, czy ktoś tu w ogóle jest. Ledwo co udało mi się odgarnąć włosy z jej twarzy. Poczułam ciepłe łzy na policzkach. Gdybym nie zgodziła się na ten bankiet to do niczego by nie doszło, prawda? Teraz oprócz strachu czułam się winna za to co się nam przydarzyło.
Chciałam coś powiedzieć, chociażby jakoś pomóc, ale nie mogłam, bo mnie też pochłonęła ciemność.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top