12
Hej... Nowy rozdział! Kto czekał?
~^~
Sachiko weszła weszła na górę i poszła do swojego pokoju. Z radością zauważyła, że prawie nic się nie zmieniło. Wyglądało to tak, jakby nadal tu mieszkała. Podeszła do swojego łóżka, na które upadła i zamknęła oczy.
Wygodne, pomyślała.
Nawet nie zauważyła, kiedy przysnęła. Obudził ją dźwięk otwierania drzwi.
- Sachiko, dziecko ty moje! - krzyknęła kobieta i od razu podbiegła do dziewczyny, żeby ją uściskać.
- Cześć, mamo. - odpowiedziała oddając uścisk.
- Dlaczego mnie nie obudziłaś? - zapytała z wyrzutem.
- Ponieważ cenię sobie moje życie. - pokazała jej język, a starsza wywróciła oczami. - Co mnie wydało? - dodała po chwili.
- Walizka stojąca na środku salonu.
- No tak. - zaśmiała się cicho.
- Poza tym, co ty tu tak sama siedzisz, hm?
- Chciałam sprawdzić, czy łóżko nadal jest takie miękkie.
- Trzeba było sprawdzać kilka lat temu z Akashim, założę się, że nie miałby nic przeciwko. - odpowiedziała.
- Mamo! - wykrzyknęła zawstydzona Sachiko.
- No co? Widziałam jak wtedy na ciebie parzył.
- Myślałam, że ten temat jest już skończony. - odparła białowłosa.
- Bo był, ale skoro znowu się pojawił... - zaczęła, lecz Amori jej przerwała.
- Czy to nie ty kazałaś mi go uwieść?
- No tak, ale wtedy też wylądujecie w łóżku.
- A właśnie, że nie. - burknęła dziewczyna, a jej mama zaśmiała się cicho.
- Dobrze, już dobrze, chodź, zrobię nam śniadanie.
Obie zeszły na dół, ale starsza skierowała się do kuchni, a Sachiko usiadła w salonie. Dlaczego jej mama od razu poruszyła temat Akashiego? Nie mogła przynajmniej zaczekać? Jakby nie patrzeć przyjechała tu po to, żeby spędzić z nią czas, a nie rozmyślać o jakimś czerwonowłosym dupku. Białowłosa podkręciła głową odganiając od siebie myśli o tym chłopaku.
- Sachi, mogła byś pomóc swojej starej matce. - powiedziała kobieta patrząc na nią karcąco.
- Nie jesteś aż taka stara... Nie przesadzaj.
- Powiem ci to, gdy będę umierać. To będzie wina tego przepracowania, bo nigdy mi nie pomagasz.
- Uh, okay, już idę. - odparła dziewczyna, po czym wstała z kanapy i dołączyła to mamy w kuchni.
Niemal od razu dostała w ręce nóż oraz warzywa na desce, które miała pokroić.
- Dajesz mi takie niebezpieczną rzecz do dłoni? - zapytała unosząc brew.
- Masz już 25 lat, nie jesteś dzieckiem. - odpowiedziała kobieta, która była skupiona na czymś zupełnie innym.
- Ranisz moje uczucia... - mruknęła Sachiko, ale posłusznie zabrała się za krojenie warzyw.
Gdy już wszystko było gotowe usiadły do stołu. Amori od tak dawna nie jadła domowego jedzenia, że teraz było ciężko jej się powstrzymać przed rzuceniem się na dania.
- No jedz, taka chuda jesteś... - powiedziała starsza, a młodsza prychnęła cicho.
- Dla ciebie nawet, gdybym miała kształt kulki to byłabym chuda. - odpowiedziała, po czym wzięła się za jedzenie.
Podczas posiłku nie mówiły dużo, po prostu cieszyły się swoją obecnością, której jakby nie patrzeć nie czuły już długo.
- Daj, posprzątam. - powiedziała Sachiko, gdy skończyły jeść.
- Aleś ty się miła zrobiła. - odpowiedziała kobieta podając jej talerze.
- Uważaj, bo jeszcze przestanę. - odparła białowłosa uśmiechając się do mamy.
- Ile zostajesz? - zapytała starsza idąc za córką do kuchni.
- Na weekend, tak jak ustaliłyśmy.
- Tylko na niecałe dwa dni? - mogła usłyszeć zawiedzenie w jej głosie.
- Mam dużo pracy... - mruknęła w odpowiedzi.
- Zawsze tak mówisz. - odpowiedziała niepocieszona.
- Bo tak jest.
Pora zastanowić się co będą robić przez ten czas. Przecież całodzienne siedzenie w domu się nie opłaca.
~^~
Wiem, że miał być wcześniej, co niestety nie wyszło, więc przepraszam, ale zrehabilituję się i zaserwuję wam mały maraton, 3 komentarze na tak i zaczynamy.
~Vemiś
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top