24

- Pan Akashi. - podszedł do nich mężczyzna w średnim wieku. - A ta śliczna panna to kto? - uśmiechnął się do Sachiko, a ona z niewiadomego powodu postanowiła podchodzić do niego z rezerwą.

- Moja partnerka. - odpowiedział czerwonowłosy, przyciągając ją do siebie.

Trochę zdziwił dziewczynę swoim zachowaniem, ale nie komentowała. Mężczyzna uniósł brew, przyglądając się białowłosej.

- Masz na myśli coś głębszego? - zapytał, a ona ledwo powstrzymała się od prychnięcia.

To nie jego sprawa, więc nie powinien się wtrącać. Zerknęła na chłopaka, który uśmiechnął się w odpowiedzi, ale nic nie powiedział.

- Twoja żona cię szuka. - odezwał się po chwili, wskazując na kobietę, która rozglądała się dookoła.

- Miło było poznać. - powiedział do Amori, a ona zmarszczyła brwi.

Przecież nawet nie wie, jak ma na imię, więc jej nie poznał. Nie wiedziała nawet, co to miało znaczyć. Akashi go zna, czyli pewnie jest kimś dość ważnym, ale ona kompletnie nie kojarzy tego mężczyzny.

- Znowu się zawiesiłaś, kochanie. - poczuła ciepło oddech czerwonowłosego przy swoim uchu.

Prawie podskoczyła przestraszona, po czym posłała mu znaczące spojrzenie.

- Musiałeś? - zapytała, a on wywrócił oczami.

- Miałem cię pocałować, żebyś się ocknęła? - odpowiedział, przyglądając się jej reakcji.

Mógłbyś... Nie, chwila... O czym ja myślę?!

- Wtedy dostałbyś w twarz. - odparła, po czym wzięła łyk szampana.

- Oczywiście. - mruknął.

Stali tak przez chwilę, nie odzywając się do siebie. Sachiko nie wiedziała, o czym mogliby porozmawiać, a Akashi po prostu cieszył się z tego, że jest obok. W pewnym momencie do czerwonowłosego podeszła jakaś dziewczyna, która zaproponowała mu taniec, ale odmówił. Niebieskooka uśmiechnęła się pod nosem, bo to oznaczało, że jest ważniejsza, ale prawie zakrztusiła się szampanem, gdy usłyszała, że argumentem chłopaka jest ona. Dokładnie rzecz biorąc, nazwał ją swoją dziewczyną.

- Oszalałeś?! - syknęła, patrząc na niego zła.

- O co ci chodzi? - zapytał trochę zdezorientowany.

A Sachiko zrozumiała, że pewnie znowu zamierzał się zabawić jej kosztem. Mimowolnie do oczu białowłosego napłynęły łzy.

- Coś się stało? - zapytał Seijūro, a ona chwyciła jego rękę, po czym pociągnęła za sobą.

- Musimy porozmawiać. - mruknęła tylko.

Zatrzymała się, dopiero gdy odeszli od wejścia do sali, w której odbywała się impreza.

- O czym chciałaś rozmawiać? - zapytał.

- Naprawdę? - odpowiedziała, patrząc na niego smutnym wzrokiem.

- Ale co?

- Znowu się mną bawisz, Seijūro. Miałam nadzieję, że się zmieniłeś, ale najwyraźniej się pomyliłam. - wyjaśniła cicho.

- Sachiko, to nie tak... - zaczął, ale mu przerwała.

- Nazwałeś mnie swoją dziewczyną. Znowu bez mojej zgody mnie w to wyciągnąłeś, a ja nie mam zamiaru brać w tym udziału. - powiedziała, odwracając wzrok.

- Ale... - znowu nie dała mu dokończyć.

- To mnie rani, rozumiesz? - mimowolnie z jej oczu popłynęły łzy.

- Daj mi wytłumaczyć. - powiedział, kładąc jej dłoń na ramieniu.

- A wiesz, co jest najgorsze? - poniosła głowę, żeby spojrzeć mu prosto w twarz.

- Co?

- Najgorsze jest to, że pomimo tego wszystkiego ja nadal cię kocham. - powiedziała, a czerwonowłosy przez chwilę patrzył na nią zaskoczony.

Nie był przygotowany na takie wyznanie, dlatego, gdy dziewczyna zaczęła się odsuwać, trochę spanikował. Nie chciał, żeby znowu wybudowała między nimi niewidzialny mur. Chciał jej pokazać, że czuje to samo, więc niewiele myśląc, po prostu schylił się i połączył ich usta w pocałunku.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top