15

Ledwo co weszłam do szkoły, a już zostałam przyciśnięta do ściany. Pomyślała bym, że to Akashi gdyby nie to, że osoba ma czarne włosy, a Seijūro na czerwone.

- Hinata? O co chodzi? - zapytałam zaskoczona.

- Cześć Sachiko. - odpowiedział.

Nie wiedziałam dlaczego mnie zaczepił, a z jego wyrazu twarzy nic nie mogłam wyczytać.

- Możesz mnie puścić? Za chwilę spóźnię się na lekcje.. - zaśmiał się.

- Jesteś taka głupiutka.. - zmarszczyłam brwi.

- Puść mnie. - szarpnęłam się, ale to nic nie dało, wręcz przeciwnie chłopak mocniej mnie chwycił.

- Sachiko.. skoro chciałaś mieć spokój trzeba było myśleć, a nie mnie wystawiać..

No tak, o co innego mogłoby mu chodzić jak nie o to, że zrezygnowałam z bycia ich menagerką.

- I co z tym zrobisz? Nic, więc daj mi spokój. - powiedziałam patrząc mu prosto w oczy. 

Chciał się odezwać, ale przerwał mu dzwonek ogłaszający zaczęcie się lekcji. Super, teraz pewnie jeszcze czerwonowłosy będzie miał do mnie problem, bo się spóźniłam.

Czarnowłosy sięgnął po swój telefon, znalazł coś na nim i pokazał mi. Na ekranie widniało zdjęcie mnie i Aomine. Oboje się śmialimy. Zamarłam, skąd on to ma? Poza tym to przecież nic takiego.. przez przypadek spotkaliśmy się w parku. Wielkie halo.

- Ciekawe jakby zareagował twój kochaś gdyby zobaczył to zdjęcie.

- Słucham?

- No wiesz, akurat mam teraz wolne. To co idziemy do niego? - uśmiechnął się złośliwie.

Normalnie nie bałabym się czegoś takiego, ale to jest Akashi, który od jakiegoś czasu już nie za bardzo toleruje resztę Pokolenia Cudów. No i 'zakazał' mi się spotykać z innymi chłopakami, a wątpię by po zobaczeniu tego zdjęcia dał sobie wszystko wyjaśnić. Westchnęłam cicho.

- Czego chcesz? - zapytałam nie patrząc na niego.

Naprawdę nie lubię tego rodzaju ludzi.

- Zerwiesz z nim wszelkie kontakty i nie będziesz zwracać na niego uwagi.

To brzmi jak misja samobójcza, pomyślałam.

- Wiesz, że chodzę z nim do klasy, prawda? - uniosłam brew.

- Tak i co z tego?

- Jak ja mam to niby zrobić?

- Wymyśl coś, ja tylko podałem swoje wymagania reszta mnie nie obchodzi. - odpowiedział po czym puścił mnie i odszedł. 

Super. To się dopiero nazywa bycie między młotem, a kowadłem. Zrezygnowana poszłam do klasy. Przeprosiłam za spóźnienie, a potem poszłam usiąść. Na moje nieszczęście nie było żadnego innego wolnego miejsca zostało tylko to przy Akashim.
Nawet na niego nie spojrzałam. Rozpakowałam się i zajęłam się lekcją.

- Spóźniłaś się, dlaczego? - odezwał się, a ja mentalnie krzyknęłam.

Wiedziałam, że tak będzie. Nie odpowiedziałam mu. Chłopak spróbował wydostać ze mnie informację jeszcze kilka razy, ale skutecznie go ignorowałam. Czułam jego narastającą irytację.

Powoli zaczęły mnie denerwować zaczepki z jego strony, więc szybko napisałam na karteczce, żeby się doczepił, a potem przypadkiem upuściłam ją na jego cześć ławki.

Czerwonowłosy sięgnął po nią, a potem przeczytał wiadomość. Kątem oka widziałam jak zaciska usta. Jestem martwa. Oficjalnie. Szykujcie mi grób.

Chyba chciał się odezwać apropo tego, ale na szczęście zadzwonił dzwonek, więc zrobiłam jedną z tych mądrzejszych rzeczy w moim życiu, czyli wstałam po czym nie oglądając się na niego wybiegłam z klasy. Tak, to zdecydowanie była dobra decyzja.

Naprawdę nie wiem jak mi się uda tak wytrzymać. Przecież Akashiego nie da się ignorować. Po prostu nie da, chyba że on tego chce, a w tej chwili na pewno nie chce.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top