Rozdział XXXVI

Następnego dnia...

- Tu jak zwykle dla Was dziarski Sebastian! - odezwał się głos z radiowęzła. - Mówię jak jest! Już niedługo wielkie starcie! Luna vs Yuki! Cały tydzień walczyły o Wasze głosy!

Yuki siedziała pod drzewem za szkołą i grała na gitarze jakąś spokojną nutę.

- O! Nie spodziewałam się Was tutaj. - powiedziała spokojnie. - Chciałam porozmawiać o przyszłości... Każdy się jej boi. Ale dzięki mnie, będziecie mogli na nią czekać na szkolnych skuterach!

Ostatnie zdanie wręcz wykrzyczała z ekscytacją.

- Tak! Każdy, kto odda na mnie głos, dostanie to maleństwo! Pytacie mnie skąd wiem, skoro głosowanie jest tajne? - tu na chwilę zamilkła. - Szczerze... Poczekajcie... Zastanowię się...

Po chwili pokazano Yuki, trzymającą w rękach małego kociaka, którego zaczęła głaskać.

- Wiecie co? - zaczęła Yuki. - Mam gest. Wszyscy dostaną! Plus kotki.

Po chwili na filmiku pokazał się napis:
,,Kampania jest finansowana... Oczywiście, że jest, kupa forsy na nią idzie bez dwóch zdań."

Następny filmik wyborczy...

- Czy wiecie, że Yuki, jeszcze zaledwie rok temu była z Nero? - odezwał się głos Luny. Na filmie dodatkowo pojawił się wielki czerwony napis ,,Żałosne!!!". - A kilkanaście lat temu groziła dzieciom na placu zabaw?

W tle cały czas pojawiały się najróżniejsze zdjęcia z dzieciństwa Yuki.

- Plus, spójrzcie na nią... - odezwał się ponownie głos, a w tle pojawiło się zdjęcie Yuki, pijącej mydło w płynie i ogromny napis ,,Bleh!". - Przypatrzcie się... Wiecie o co chodzi? No właśnie... BLE!

Po chwili pokazało się zdjęcie, przedstawiające Yuki z Nero.

- Patrzcie. To Nero. Chodziła jeszcze niedawno na lekcje. Potem, poszła z Yuki na spotkanie za szkołą. I nikt jej odtąd nie widział... - w tym momencie przy Nero pokazały się znaki zapytania. - Czy Yuki ją zamordowała?! Nie sugerujemy tego. Właściwie, to tak. Sugerujemy.

Na korytarzu wszędzie były porozwieszane plakaty wyborcze zachęcające do wyboru albo Luny albo Yuki.

Yuki chodziła po korytarzu i rozdawała ulotki zachęcające do wyboru jej na przewodniczącą. Jeden typ szybko pogniótł ulotkę i wyrzucił ją do kosza.

- Witam wyborcę! - powiedziała Yuki do pewnego chłopaka.

- Szybkie pytanie! - powiedział chłopak, trzymając mikrofon. Jak się można było domyślić, był to mówca z radiowęzła. - Jak to jest, z najmniej kojarzonej osoby w szkole, stać się najbardziej znienawidzoną?

- Ale tak między nami? - zapytała Yuki.

- Pewka. - powiedział Sebastian.

- Nareszcie czuję, że żyję! - powiedziała Yuki.

- Ty kmiocie. - powiedział pewien typ, przechodząc koło Yuki i Sebastiana, patrząc na Yuki krzywo.

- Pełnia życia! - westchnęła Yuki.

- Jak odniesiesz się do zarzutów, że nienawidzisz swoich przyjaciół, chcesz wszystkich zabić i generalnie plujesz na ludzi LGBT? - zapytał Sebastian. Yuki przez chwilę milczała, a słuchając pytania, miała minę, jakby ktoś zobaczyła menela jadącego drogą limuzyną.

- Bzdura! - powiedziała po chwili. - Kocham swoich przyjaciół. Nie chcę zabijać wszystkich. A ludziom LGBT należą się godne prawa do życia!

- Heh, ta jasne. - powiedział Sebastian. - Mam tu takie dwa kawałki, które masz u siebie na koncie.

Tu puścił nagranie, jak Yuki śpiewa ,,Chryzantemy złociste".

- Ej, skąd to masz?! - zapytała Yuki.

- Rozumiem... - mruknął Sebastian. - Czyli jednak nikogo nie szanujesz?

Yuki patrzyła się przez chwilę z mindfuckiem na twarzy.

- Jak jest, mówił do Was, dziarski Sebastian! - powiedział chłopak, po czym puszczając oczko, odszedł.

Po chwili Yuki zauważyła kolejną dziwną rzecz. Charlotte oblepiała całą ścianę plakatami, promującymi do zagłosowania na nią.

- Charlotte? - zapytała Yuki. Charlotte spojrzała na nią z uśmiechem. - Nadal kandydujesz na przewodniczącą?

- Nie, a co? - zapytała Charlotte, której uśmiech dalej nie schodził z twarzy, po czym powróciła do swojej wcześniejszej czynności.

Tymczasem w jednej z sal lekcyjnych...

- Jak tam w moim sztabie? - zapytała Yuki wchodząc do sali. Misaki i Felicja siedziały przy maszynie do pisania i coś na niej pisały.

- Mam pomysł jak usprawnić infrastrukturę szkolną. - powiedziała Felicja nie przerywając pisania. - Jeżeli każdy uczeń zebrałby 20zł można by zrobić podjazd dla niepełnosprawnych...

W tym momencie przerwała jej Yuki.

- Felicja, przerwę Ci tutaj. Na pewno to bardzo ważne, ale jesteś tutaj po to, żeby wymyślać obietnice, które możemy potem zapisywać. - tu Felicja przerwała pisanie.

- Twoje koszty obietnic przekroczyły już roczny budżet Nikaragui. - powiedziała Felicja.

- Tym się będę martwiła później. - westchnęła Yuki. - Felicja?

- Możesz obiecać każdemu, że zamiast testów na koniec roku będą testy na najładniejsze zdjęcie na Fejsie. - powiedziała Felicja.

- O! I o to chodzi! - powiedziała Yuki. - A ty koleżanko? Znalazłaś mi już kogoś sławnego na mój wiec?

- Może być tylko jedna osoba z kabareciarzy. - powiedziała Misaki.

- Szukaj dalej. - powiedziała Yuki kręcąc głową. - To musi być jakiś zdesperowany celebryta.

- A co do pojazdów na Lunę, ułożyłam kilka. - powiedziała Misaki pokazując Yuki jakieś papiery.

- Nie. - mruknęła Yuki. - Do tego się nie posunę. To musi być czysta gra.

Tymczasem w bibliotece...

- Możemy zakwestionować jej wiarę, dziewczęcość i miłość jej rodziców. - powiedziała Luna przechodząc między regałami.

- Jezus, Luna! - jęknęła Shadow.

- To tylko gra polityczna. - powiedziała dumnie Luna.

- No tak... - powiedziała Shadow uśmiechając się. - Ale to nasza przyjaciółka.

Mówiąc ostatnie zdanie spoważniała.

- Wiem, wiem, no ale... - zaczęła Luna. - Czasami robisz złe rzeczy osobie, na której Ci zależy.

- Co? - zapytała Shadow.

- No o Yuki mówię! - powiedziała Luna. - Przecież ja chcę wygrać te wybory, tylko dlatego, by pokazać, że wybory to pina. Nie zamierzam robić nic o czym wcześniej opowiadałam. Te ataki i pomówienia? To tylko forma żartów. Przecież ona o tym wie.

- Ta... - mruknęła Shadow.

Tymczasem w sali Yuki, Felicji i Misaki...

- ,,Yuki - na halloween przebrała się za Darth Vader'a. Jej rodzice nie wiedzą o jej pochodzeniu. Biegała najebana po lesie na koloniach." - przeczytała Yuki jakieś ulotki zniechęcające ludzi do jej wyboru. - Przecież nie takie były zasady gry!

- Tu nie ma nic wspomnianego o tego typu reklamowania się. - powiedziała Felicja sprawdzając regulamin.

- Tu jest też napisane, cytuję: ,,Że jej przyjaciółka, Charlotte, czci szatana.". - powiedziała Yuki.

- To akurat prawda! - zawołała Charlotte uśmiechając się. Nie wiadomo kiedy ona w ogóle weszła do tej sali.

- Przyszły sondaże. - powiedziała Misaki. - Większość uczniów nie wie co to są wybory. 36% chce oddać głos na Twoją starą, ale Luna wciąż jest na wyższej pozycji.

- Nie no dobra! - jęknęła Yuki. - Poddaję się! Nikt mnie nie znał, ale przynajmniej nie będą mi powtarzać, że przyczyniłam się do wyginięcia turów w Ameryce.

- Nie! - powiedziała stanowczo Felicja. - Luna nie może zwyciężyć! Może ty obiecujesz jakieś bzdury, ale przynajmniej nie plujesz jadem! Wierzę w Ciebie! Że zachowasz się dobrze.

- No dobra. - powiedziała Yuki. - Ale musimy się przygotować do debaty.

Felicja kiwnęła głową.

- Na wystąpieniach publicznych duszę się, powtarzam samogłoski... Niekontrolowanie się śmieję... - powiedziała Yuki.

Ciąg dalszy nastąpi...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top